Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość martyna1997

Trudne relacje, co zrobic?

Polecane posty

Gość martyna1997

Otóz, mam problem z relacjami z rodzicami, a głownie z mama. Dlatego głownie z nia, poniewaz z tata moge sie spokojnie dogadac..kiedy nie ma mamy w domu...bo gdy ona jest przy rozmowie to tata diametralnie zmienia zdanie. Po skrócie to mama rzadzi w domu, a tata juz tak naprawde nie ma swojego zdania i tylko ja popiera i nabiera te same stereotypy co Ona. Mam 17 lat, nigdy nie sprawialam zadnych problemów wychowawczych zawsze bylam "nad stan" ta najlepsza,co roku pasek, a jesli bylam na 2 miejscu np w szkole to juz bylo ze sie staczam-słowa mojej mamy. Teraz chodze do krakowskiego liceum, jest bardzo dobre bo do innego by mama mnie nie puscila. ( sama tez bym nie chciala, bo zalezy mi na swojej przyszlosci,a dobra szkola to podstawa do dobrego zdania matury, i do tego chęci). Ciagle sie klocimy, glownie o wyjscia o to ze w szkole nie mam samych 4 i 5..powtarzam Jej ze to nie podstawowka czy gimnazjum tylko szkola srednia i juz nie jest tak lekko. Dojezdzam do szkoly codzienniej 1,5h bo mam prawie 50km a przy korkach wracam nawet do 3h zimą najczesciej. Ale o mieszkaniu nie ma mowy, mimo ze mam w krk bliskich kuzynow z ktorymi mamy dobry kontakt i moglabym tam zamieszkac. Wracam do domu i nauka do poznego wieczoru. Potem wstaje jade wracam i codziennnie tak w kólko..wreszcie nastaje weekend mysl ze odpoczne rozerwe sie nie ma opcji! a piatek padnieta klade sie juz spac o 20 w sobote sprzatam caly dom, bo mama pracuje, a wieczor mam wolny. Niedziela to spotkanie z rodzina i nauka. Skoro mam wieczor wolny, to dlaczego nie moge sie rozerwac wyjsc ze znajomymi...przez wakacje nawet nie mam zbyt ciekawie i powrot do 22 codziennie nawet w weekend nie wspominajac o imprezach bo przez cale wakacje moglabyc tylko jedna, ale nad tym nie ubolewam bo imprezy do szczescia nie sa mi potrzebne. Chodzi po prostu o to, ze czuje sie jak w klatce..chce czerpac z mlodosci, miec wspomnienia...a poki co mam 4 sciany i dom caly czas..nie zawiodlam nigdy swoich rodzicow, zawsze robilam tak jak chcieli i to chyba byl blad..ale nie chcialam sie buntowac bo uwazalam ze to beznadziejne i dziecinne podejscie i zadne rozwiazanie. Myslalam, ze sie cos zmieni a dalej jest to samo. I najgorszy problem w tym wszystkim, to moj chlopak. Juz rok sie spotykamy, a jak chcialam rodzicom powiedziec to byla straszna awantura zabranie telefonu i reszta cudów...ale nie zrezygnuje z tego chlopaka. On zna moja sytuacje, widzi co jest i wspiera mnie i co najwazniejsze wytrzymuje to, bo nie jeden by zostawil i poszedl do takiej z ktora bedzie sie mogl spotkac kiedy chce o ktorej chce a nie raz na dwa tygodnia i to na chwile...mam czasami dosc tej calej sytuacje. Moj chlopak dodaje mi otuchy zebym sie spiela w sobie i sprobowala porozmawiac az do skutku, ale ja sie zwyczajnie w swiecie boje. Boje sie sprzeciwic i powiedziec stop! nie potrafie, ale bede musiala sie chyba złamac i to zrobic. Chodze od kilku miesiecy do pani psycholog, ktora tez dodaje mi otuchy i szukamy razem jakiegos rozwiazania. Ale jest bardzo ciezko. Co o tym myslicie? Moze ktos mial podobne sytuacje i poradzil sobie z "despotyczna" mama, jak ktos juz mi to kiedys powiedzial..i jak stworzyc tzw "mocny charakter" , ktorego mi brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×