Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bliski smierci

smierc ojca...

Polecane posty

Gość bliski smierci
najgorsza jest swiadomosc ze siedzimy w domu a TATA jest osamotniony z bolem sam w szpitalu i chodzbym serce sobie wyrwal to wiem ze to mu w niczym nie pomoze . bezsilnosc to jest najwiekrzy bol podczas takiej choroby. dziekuje wszystkim za slowa pomocy i otuchy. jestem wdzieczny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie nie palcie fajek .Nie róbcie tego swoim dzieciom .Niech nie płaczą potem po Was . BĄDŹCIE ODPOWIEDZIALNYMI RODZICAMI ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misiuchaa
Czyli leży na zwykłym oddziale? w każdym szpitalu powinien być oddział opieki paliatywnej a przynajmniej w moim jest. Spróbujcie pogadać z ordynatorem opieki paliatywnej,wiem ze to jest ciezkie do zaakceptowania ale moze lekarze zrobili juz wszystko to co mozna było zrobić.Wiem,że jest to trudne do zaakceptowania ale czasami lepiej jest wykorzystać ten czas do pozałatwiania pewnych spraw. Ja wiem,że jednak zawsze tli sie w nas nadzieja ale ona bywa złudna czasami nie warto męczyć chorego i robić jemu złudne nadzieje bo to wtedy tylko przedłuża jego męki :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bliski smierci
lezy na odziale zwiazanym z plucami szpital reklamuje sie europejskimi warunkami i sprzetem a prawda jest taka kumna. dla taty nie jest tak meka choroba jak swiadomos ze bedzie musial zostawic swoje najmlodsze dzieci, jak one sobie poradza bez niego bez jego wsparcia dobrego slowa. ja tez sie tego boje ze sam nie dam rady ze soba a tym bardziej jak wspierac rodzenstwo wkoncu jestem najstarszym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mama jak to znosi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bliski smierci
mama nie pokazuje jak jest naprawde ciagle udaje ze bedzie dobrze choc sama wie ze prawda jest inna. tylko ja i mamma wiemy co powiedzial lekarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes najstarszy wiec musisz rodzenstwu zastapic ojca ... Cięzko bedzie ale dobrze ze jest mama .We dwojke zawsze łatwiej . Moj tata niedożył 50 .Zmarł nagle na serce . Trzeba było sie pozbierac i zyc dalej bo cóz innego mozna zrobić ... Trzymaj się .Potrzebna jest Twoja siła rodzinie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Śmierć Taty... to najgorsze co mnie spotkało. Do dzisiaj nie mogę sobie z tym pogodzić... A 8 marca minęło 5 lat... Kochałam, i kochać Go będę nadal... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój tato miał 53 lata jak odszedł, tak nagle, usiadł i nie wstał....Duzo za młodo....teskniłam okropnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
KOCHANY TRZYMAJ SIĘ JAKOŚ. Jesteś bardzo dzielny. Gorące wsparcie Tobie przesyłam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo nagła smierć jest najgorsza dla rodziny .Niedowierzanie ze czlowiek przed chwila jeszcze był rozmawiał ...a chwilke potem juz jest martwy . Mój tata umarł w jednej sekundzie .Zdąrzył powiedzieć - O Mój Boże....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sama dokładnie pół roku straciłam jedną z najbliższych osób z rodziny, też umierała na moich oczach i też wiedzialam, że lada moment odejdzie, cięzko czekać na śmierć. Jednak zdumiała mnie jedna wypowiedz autora mimo, że wiem co czujesz i rozumiem dlatego tak napisał. Z zalu, z gniewu, ze smutku... x "gdzie jes tBog gdzie do cholery sa te wszystkie cudowne ozdrowienia!" x otóż Bog nie uzdrawia nikogo kto ma takie nastawienie, kto nie ma tej prawdziwej wiary, choć takiej jak ziarenko gorczycy, kto tak się nie modli prawdziwie do niego, tylko mówi uzdrow mi jego. Jak ktoś ma zamkniete serce na Boga to przecież jego prośby do Boga nie dolecą. Jestem akurat blisko z kościołem (nie mam pretensji że ta bliska osoba mi zmarła może dlatego lepiej mi z tym się pogodzić bo wiem, że już nie cierpi...) Ale do czego zmierzam. ZNAM OSOBIŚCIE osobę którą BÓG uleczył z raka spraw kobiecych. Lekarze w szoku, bo badania są teraz super, chemii już brać nie musi obecnie pozostały tylko kontrole. Znam też kilka osób, które zostały wyleczone z innych naprawdę powaznych chorób. Wystarczy tylko otworzyć serce. Polecam czuwanie uzdrowieniowe w Czatachowie z Ojcem Danielem. Jest też milion innych sposobów. Jednak to nie jest kwestia "magii" tylko prawdziwej wiary. x A teraz możecie mnie najeżdzać ;) x Mimo wszystko trzymaj się, życzę Ci dużo siły będzie Ci teraz potrzebna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam pretensji do Boga za śmierc taty .Mój tez palił ,chociaz był powaznie chory na serce .Lekarze ostrzegali ,ale nałóg byl widać silniejszy . Bóg uzdrawia ludzi .Nawet lekarze nie rzadko mówia o cudach . Czytałam o chlopcu ktorego rodzice zabrali do domu ponieważ byl w stanie agonalnym .Przerzuty były nawet w mózgu .Chłopiec po miesiacu pojechal do szpitalu o własnych silach .Na usg ,tomografie ,rtg było czysto .Nie było sladu po raku .Potem ogladałam o nim reportaż w 2 .Niesamowite ale prawdziwe .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misiuchaa
Nie wiem czy dobrze napiszę ale ja to tak rozumiem choroba nie jest winą Boga,zresztą niczyją nie jest winą. W chorobie taty modliłam się praktycznie codziennie prosiłam Św Piotra o jeszcze kilka dni dla taty.Pamiętam jak czekałam na korytarzu na tatę bo był zabrany na naświetlanie i wtedy lekarz przyszedł do mnie i wyłożył karty na stół,powiedział ze tata nie dożyje świąt Bożego Narodzenia a co za tym idzie nie zobaczy wnuka,zaczął tłumaczyć jak może w dalszym etapie wyglądać przebieg choroby,że skóra może tacie odpadać z twarzy,że może się dławić krwią.Już wtedy gniła tacie twarz i wtedy był żal do wszystkich i do Boga ale z czasem zaczęłam rozumieć to ,że nie ma w tym niczyjej winy po prostu tata był chory.Przez 5 dni jeździliśmy z tatą do innego miasta do szpitala onkologicznego na naświetlania wtedy chyba dużo zrozumiałam.Nie wiem w jakim momencie ale zaczęłam się modlić do Św Piotra dużo mi to dało.Wiedziałam ,że taty rak jest tak zaawansowany,że nie ma szans i bardzo się bałam ,że nie dożyje do świąt,że nie zobaczy wnuka a jednak stało się inaczej tata był z nami na święta, w Nowy Rok no i zobaczył wnusia :) pod koniec choroby tata nie mógł sam połykać nawet picie sprawiało jemu trudność 14 stycznia miał robiony zabieg założyli tacie rurkę tracheostomijną bo za kilka dni miał mieć robiony kolejny zabieg aby mógł być karmiony dojelitowo,16 stycznia dowiedziałam się,że siostra wychodzi ze szpitala z małym urodziła 13 stycznia więc poszłam na oddział do taty i zapytałam sie czy jest konieczne aby tata leżał po zabiegu w szpitalu ordynator wyraził zgodę na tymczasowe wypisanie taty i tak 16 stycznia siostra i tata wyszli ze szpitala i zobaczył wnusia byłam tak bardzo wdzięczna Bogu i Św Piotrowi za te chwile ,wszystko o co prosiłam Boga zostało nam dane zobaczył wnusia, był z nami w święta,mogliśmy się z nim pożegnać..Kilka dni później już taty nie było :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu jest kolejny przykład na to ze osoba po 40 tce nie powinna miec dzieci , to zdecydowanie za pózno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bliski smierci
i stalo sie!!!Dzis o 18.10 tato zmarl. i my tez przegralismy walke z nowotworem. powodzenia i wytrwalosci tym ktorzy dalej te walke tocza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga         b
Przykre,ze mnie jakby wcale w tej tragedii nie bylo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×