Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Depresja przyjaciółki

Polecane posty

Gość gość

Mojej bliskiej przyjaciółce (dosłownie sąsiadce zza płotu) pół roku temu zmarło dziecko. Jej córka miała 10 lat i przegrała walkę z białaczką. Była ona wtedy w ciąży i niecałe pół roku później urodziła synka. Prawie rok niezmiernie przeżywała śmierć dziecka, ale od jakiś dwóch miesięcy znowu zaczęła pracować i miałam wrażenie, że jej się poprawiło więc jak w zeszłym tygodniu jej mąż przyszedł poprosić mnie o pomoc to się zdziwiłam. Okazało się, że w domu przy bliskich zachowuje się ona zupełnie inaczej niż wśród znajomych. Już od urodzenia dziecka kompletnie je odtrąciła ograniczając się tylko do spacerów. Wszystko inne robi mąż, który jest architektem i swoją pracę wykonuje w domu. Bardzo mało je (zauważyłam, że schudła ale wiązałam to ze stratą kilogramów po ciąży). Cały czas się obwinia się za śmierć córki gdyż twierdzi, że może gdyby wcześniej zauważyła coś podejrzanego to możnaby było szybciej wdrożyć leczenie. Wczoraj ja zaprosiłam na kawę i zapytałam sie czy to wszystko jest prawdą. Odpowiedziała, że tak, potwierdziła, że jest na antydepresantach oraz że przy znajomych zachowuje się inaczej bo wtedy nic jej nie przypomina o zmarłym dziecku. Czuję sie okropnie, że nic o tym nie wiedziałam ponieważ od kilku tygodni zachowywała sie normalnie. Nawet przed Wielkanocą zaproponowała wspólne zakupy. Chciałabym jej jakoś pomóc, ale nie wiem jak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myślę ze najlepiej jakby porozmawiala z psychologiem. Mozesz zaproponować ze pojdziesz z nia jesli sobie tego życzy. Na wlasna reke to raczej nie wiele zdzialasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moim zdaniem można na własną rękę zdziałać i to wiele. Przede wszystkim, nie zostawiaj jej. Nawet jeżeli nie będzie miała ochoty na spotkania, idź do niej, sprawdzaj. Szczególnie, że mieszkacie obok siebie. Taką osobą trzeba niestety kontrolować, nawet jak mówi, że wszystko jest ok. Bądź przy niej, pomagaj w miarę możliwości i porozmawiaj z jej mężem o przebiegu leczenia psychiatrycznego. Absolutnie nie można jej zostawić samej ani pozwolić na obwinianie się. Takie osoby trzeba wyciągać na siłę z dołka czy depresji, bo same sobie na pewno nie pomogą. Życzę ci powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ona jest już i pod opieką psychologa i pod opieką psychiatry. Przyjmuje leki nasenne i antydepresanty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic nie pomożesz ona powinna uporac się z tym sama szczerze to nie rozumiem tej kobiety, umartwia się że przeoczyła objawy choroby u jednego dziecka a teraz zaniedbuje kolejne...bo czuje się winna że tamto umarło.... chyba zamiast psychotropów przydałby się jej siarczysty policzek by się ogarneła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To moze powinna zmienic lekarza. Tu nie chodzi o branie lekow ale o kogos kto z nia bedzie rozmawiał i dotrze do niej. Pomoze uporac sie ze śmiercią dziecka i pokaże ze drugie cierpi na jej odtraceniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem ze niektorym pomaga przekucie tragedii w pomoc innym. Moze niech sie zaangarzuje w pomoc , wolontariat dla jakiejs fundacji zajmujacej sie dziecmi chorymi. Ty ja znazz i wiesz czy moze u niej by zadzilalalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widziałam w internecie blogi ludzi którzy starcili dziecko. Opisuja w nim jakie bylo co robilo wstawiaja zdjecia. To im pomaga uporac sie ze strata. Opisuja swoje uczucia. Mozesz poszukac ich i skontaktować sie z kim kto przeżył taka tragedie. Moze ci powie jak pomoc koleżance.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie przy ludziach "z zewnątrz" jest radosna i otwarta. Nie ma nic przeciwko wyjściom do kina czy na zakupy dlatego tez mój szok po rozmowie z jej mężem był nie do opisania. Myślałam o jakimś wolontariacie, ale to ją raczej tylko dobije. Nawet przed śmiercią dziecka nienawidziła szpitali ponieważ kojarzyły jej się z bólem. Chciałbym porozmawiać z nia o jej zachowaniu w obecności bliskich, ale boję sie że sie zdenerwuje i powie mi, że mam się nie wtrącać w jej sprawy. To ten typ osoby, który nie pozwoli sobie pomóc by nie zmartwić innych :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale to moze byc wolontariat z dziecmi które wygraly z choroba. Sa rozne funadcje poszukaj w okolicy jakie sa. Nie musi byc dzialalnosc w szpitalu a np w domach tych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ile czasu temu zmarła córka tej kobiety? Piszesz o pół roku, później o roku... Albo inaczej, w jakim wieku jest młodsze dziecko? To ma znaczenie. Upływa czasu trochę pomaga, prawie niezauważalnie ale pomaga. Ona powinna mieć cel, uwierzyć że na przykład jej wnuki, dzieci młodszego dziecka, mogą być takie jak jej córka. No i wiara, jeśli się nie wierzyło, to trzeba uwierzyć bo inaczej nie da się przetrwać. I pozwalajcie jej mówić jak najwięcej o starszej córce, żeby mogła między innymi poczuć że córka pozostaje na zawsze w pamięci. No i młodsze dziecko... Ona może żałować że czegoś zrobiła za mało dla zmarłej córki, czy czegoś gorszego chce dla młodszego? Nawet jeśli tego młodszego nienawidzi, podświadomie obwiniając za odciągnięcie uwagi od córki w czasie choroby, to musi zrozumieć że teraz właśnie zajmowanie się nim ma jedyny sens i że te absurdalne uczucia są naturalne i miną. Nie wiem jak jej pomóc ale pewne uwagi można wtrącać, choć, niewykluczone że wówczas i ciebie zacznie unikać, gdy się jej skojarzysz z tematem córki. Na to nie ma dobrych porad, tak ja nie ma rady na śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Córka zmarła rok temu. W marcu była pierwsza rocznica. Teraz dopiero zauważyłam, że zrobiłam błąd w pierwszym poście. Jej synek ma 7 msc. Tuz po śmierci córki lekarze w szpitalu onkologicznym skontaktowali ją z rodzicami w podobnej sytuacji, ale natychmist zerwała z nimi kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"szczerze to nie rozumiem tej kobiety, umartwia się że przeoczyła objawy choroby u jednego dziecka a teraz zaniedbuje kolejne..." Nie zrozumiesz bo nie doświadczyłaś. Tego nawet nie da się wytłumaczyć. "Ale to moze byc wolontariat z dziecmi które wygraly z choroba." Doprawdy, wyskoczyłaś jak Filip z konopii. :D Znajdź lepszy przykład.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyskoczylam tylko pomoc innym ktorzy wygrali napewno jest lepszym pomyslem niz z umierającymi bo bbędzie w kolko przezywac ta traume.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam rodzine która stracila dziecko. U nich pomoglo skupienie na tym ktore zostalo i wiara w Boga. A wcześniej raczej do wierzacych nie nalezeli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×