Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mam dość wszystkiego

Polecane posty

Gość gość

Jestem zmęczona. Staram się a mam wrażenie że wszyscy mają to gdzieś i nikt tego nie docenia. Wymyślam dla dzieci ciągle coś fajnego, a to wyjazd za miasto, a to wyjście do kina. A dzieci mnie mają gdzieś. Nie sluchają, krzyczą, niszczą zabawki. Ciągle awantury, ciągle się na nie wściekam i mam wrażenie ze im to przyjemność sprawia jak mnie zdenerwują bo wtedy ja mam zrypany nastrój na reszte dnia i boli mnie glowa a oni w najlepsze się bawią skacza śmieją i jest cacy. Mąż mnie wkurza tak samo jak dzieci. Mam wrażenie (i nie tylko ja takie mam) że nie jest dobrym ojcem. Nie stanowi autorytetu, dzieci mu weszly na glowę a on nic z tym nie robi. Drze się jak glupi na codzień i przekrzykuja z nimi a jak trzeba podnieść glos to on wtedy milczy i ma olewkę. Jak mu zwracam na to uwagę to mi mówi ze on ma inny system wychowywania niż ja. Ma też inny system sprzątania, inny system ukladania spraw priorytetowych i ogólnie inny system wszystkiego. Nie twierdze że jestem idealna tylko poprostu mam wrażenie ze ja i mąż to dwa rożne światy. Przynajmniej na pląszczyźnie życia rodzinnego. A ja sama przeciwko piątce dzieci jestem w mniejszości. Jeszcze jak jestem z nimi sama to jest ok. Robie wszystko jak nalezy a oni mnie sluchają, ale mam wrażenie ze jestem jak maszyna od zelazka do plewienia ogródka w meidzyczasie obiad, zmywanie, pranie, sprzatanie, przewijanie. Co ja bede pisać. Same wiecie jak jest a to wszystko razy pięć. Ale zaciskam zeby i ogarniam. I tak sobie myślę ze przyjdzie weekend to mąż będzie w domu to pomoże, zajmie się choć 60% obowiazków, zorganizuje dzieciom czas a ja zwyczajnie siade i będę się gapić w ściane. No i przychodzi weekend i co? Mąż owszem wstanie rano i da dzieciom sniadanie ale już nie przypilnuje jak jedza więc niejadek nie zje wcale, reszta porozlewa, porozwala, co im się nie zdarza kiedy jedzą przy mnie bo wiedza ze wyciągnę konsekwencje, stolkow nie zasuną takerze zostawią na stole. Wcghodze do jadalni- chlew, wchodze do kuchni- chlew a maz na to ze przecież on nie moze robić wszystkiego. i żaluje ze sama nie wstalam nie zrobilam śniadania, nie dopilnoalam zeby zjedli ładnie, pozasuwali krzesla, odnieśli talerze do zmywarki bo teraz dla mnie trzy razy tyle roboty z pucowaniem szafek uklejonych miodem i zlewu zalanego kakao. I tak ze wszystkim. Jestem tak zmęczona psychicznie ze mam ochotę schowac się pod koldra i plakać tak dlugo aż zasne. I nie piszcie mi że po co sobie piątkę zrobiłam. Nie wiem po co. Nie mam siły. Dzieci to szczęście owszem ale ciężko docenić szczęście kiedy się calymi dniami zapierdziela tak ze świata nie widać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedzo w pociongu wazni unici
pytanie brzmi: dlaczego po nich sprzatasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie sprzatam po nich. Każe im robić dużo rzeczy tzn tyle ile potrafią bo najstarsze ma 8 lat, ale naklaniam ich żeby wykonywali pewne czynności. Mój maz nie robi tego, a nawet gdyby robil to i tak nikt by go nie posluchał więc skoro on im dal śniadanie to zostawili chlew i jest ok. No to tym razem musi sprzatać matka. Na codzień robię to czego oni nie mogą zrobić no i poprawiam po nich bo nie znosze bałaganu. Mam wrazenie ze jak coś jest nieodlożone na swoje miejsce to przy takiej ilości ludzi w domu z tego jednego cosia zaraz się zrobi taka streta ze się w tym pogubimy. Dlatego chodze i pilnuje zeby bylo czysto. Nie wiem moze to nerwica natręctw a moze jakiś system, który w miare funkcjonuje. Funkcjonuje ale jak tylko wkracza mąż to zaraz system pada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mlody Talib
zdecyduj sie na jedna wersje bo teraz dla mnie trzy razy tyle roboty z pucowaniem szafek uklejonych miodem i zlewu zalanego kakao. I tak ze wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest godzina 15 a moje dzieci biegają w piżamach. Dlaczego? Bo jak pytaly tatusia czy mogą się ubrać i iść na podwórko to powiedział ze on nie wie w co i ze mają się nie ubierać bo mama im powie później w co. Najmlodsze nie jadlo zupy. Dlaczego? Bo tatuś powiedział zę on nie wie jak ugotować. No to żal mi się malusia zrobilo i poszlam i ugotowalam. To stoi nie zmiksowana bo tatuś nie wie jak zmiksować. Siedze i oglądam jak wyglądało by życie gdybym przestala w nim brać czynny udział i jestem przerażona. 1,5 roczna córka spadla ze schodów bo tatuś nie dopilnował. 6 latek pociąl książkę do szkoly swojej 8 letniej siostrze bo tatuś niedopilnował, 3 latka nie zjadla śniadania ani obiadu, ktory tatuś laskawie podgrzal w mikrofali i podał bo zrobiłam wczoraj na dziś, a maluszek bez zupki śpi w łóżeczku. A co robi tatuś? Goli się bo jest swięcie przekonany ze zaraz wstane, ubiore dzieci, ogarne dom, spakuje torby i pojdziemy na majówkę. I pewnie jak powiem ze nie jadę nigdzie to nie bedzie wiedział dlaczego? i co mnie ugryzło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mlody talib no tak mam jak mąż się zajmuje dziećmi. Na codzień mam w cholere roboty bo przy nich jest dużo roboty i nie mam czasu dla siebie ale oni dużo mi pomagają. Pilnują malusia, odnosza po sobie talerze i nakrywają do stolu, zamiatają podwórko, zbierają pranie i robią takie rzeczy które potrafią zrobić, ale i tak mi zostaje dużo roboty. Wielki dom do wysprzatania bo jednak piasek z podwórka się nosi na 4 małych nóżkach (malusio jeszcze nie chodzi), zrobienie obiadu dla takiej rodzinki czy każdego innego posilku to nie to samo co nakarmienie jednago dziecka, o praniu nie wspomne. Nigdy nie widać dna w koszu na pranie choć piorę codziennie. No ale robię to i jakoś to funkcjonuje tylko czekam z upragnieniem na wolne dni kiedy mąż będzie w domu bo liczę ze będzie mi lżej a zamiast tego jest wielkie zamieszanie, dzieci wariują i dostają malpiego rozumu na widok ojca i wszystko przestaje funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mlody Talib
a co nie ma w domu wiekszej scierki dla szanownego malzonka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
napieprzyłaś aż 5 dzieci, o litości, dobrze ci, jakżeś pusta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Małżonka nie ma w domu na codzień bo (tu bedzie cytat z niego samego)"jest w pracy i zarabia pieniądze". No i ok. rozumiem to i wiem ze na nasza rodzinę tych pieniedzy jednak sporo potrzeba, ale jak już się pojawia w domu to tak się po nim miota. tu coś przestawi, tam coś wytrze, tu na kogoś nakrzyczy ale ogólnie jak lezy śmieć na podlodze to przejdzie obok żeby mu się do skarpetki nie przyczepił a nie podniesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Urodzilam 3 ale wychowuje 5. Nie będe się wdawac w szczegóły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żebym miała usunąć to w życiu nie narodziłabym tyle dzieci, jedno - dwoje no to jeszcze ale więcej, jak trzeba być pustą aby samemu sobie tak s********ć życie, no ale jak się nie chce pracować tylko sidzieć w domu, no to trzeba mieć powód do siedzenia w domu, także leniu, zapieprzaj jak chciałaś siedzieć w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_mama dwójeczki
A gdzie mieszkasz? Na wsi czy w mieście? Ja mam dwójkę dzieci, moja koleżanka ma 2 pary bliźniaków i chłopca i też daje radę, moja sąsiadka ma bliźniaki i też daje radę, a moja przyjaciółka ma jedno i sobie z nim nie radzi? Mam czysto w domu, porządek, dzieci chodzą zadbane, oboje pracujemy ale wcześniej byłam w domu. Czy masz rytm dnia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×