Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy pracujac jestescie bardziej nerwowe

Polecane posty

Gość gość

w domu po pracy wyżywacie się na męzu, dzieciach? Wszystko wam leci z rąk?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zadna nie chce się przyznac wszystkie takie idealne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pomyslalas ze czas z dziecmi spedzaja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze nie że wyżywam, ale fakt jest taki jade do pracy 1,5 w jedna stronę, pracuję 8h w toxycznm babskim gronie gdzie każda każdej by oczy wydłubała oby na swoją stronę skorzystać, potem wracam 2h do domu bo korki, bo awaria kolei jestem w domu ok 18 i kolejna praca w domu.... to chyba można zwariować i być bardziej nerwowym, nasze Państwo jest stuknięte zero polityki prorodzinnej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jaki twoja praca ma zwiazek z polityka prorodzinna? Chcialabys zeby ci ktos dzieci utrzymywal czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Jak bylam na macierzynskim to bylam ciagle w****iona. Lubie zycie na pelnych obrotach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś w tym jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, miałam fajną pracę, wracałam lekko zmęczona ale zadowolona z tego co mi się udało danego dnia robić, z ochotą bawiłam się z dzieckiem, kładłam je spać, spędzałam wieczór z mężem, kiedy szłam na popołudnie też chętnie wstawałam rano i do pracy szłam z przyjemnością. Za to teraz jestem bez pracy, mąż robi dzień w dzień żeby było za co żyć, a ja szału dostaję, od rana do wieczora z dzieckiem, odechciewa mi się wszystkiego, zabija mnie rutyna, ciężko wykrzesać z siebie entuzjazm po 10 godz. z maluchem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pracy nie, jest o wiele lepiej niż jak nie pracowalam, chętniej sie bawię, razem robimy wiele rzeczy ale rano.... Owszem, wściekam sie średnio raz na 2 dni, kiedy syn nie chce sam jesc, sam sie ubierać itp a ja jestem juz na maxa spóźniona a on mimo ze potrafi to udaje ze ma 2 lewe ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracuje w markecie, ekipa i atmosfera kiepskie, ciesze sie jak mam miec wolne, a na wolnym... mysle juz o kolejnym dniu w tej parszywej robocie. Czy sie wyzywam? Moze nie, ale tez nie tryskam humorem. I jesli dodac do tego fakt, ze zniknal mi okres i od 2 miesiecy nie mam, to czasem jestem jak bomba ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lubie swoja prace. Przy pierwszej corce po roku opieki nad nia - wrocilam do zawodu i bylam z tego powodu bardzo szczesliwa. Zeszly mi nerwy, wczesniej spedzajac czas z bardzo absorbujacym dzieckiem (jakim byla corka w wieku niemowlecym) czasem szlag mnie trafial i rzeczywiscie nie panowalam nad emocjami. Po powrocie do pracy przeszlo mi. Teraz mam drugie dziecko, bardzo spokojne w porownaniu do pierwszego i zamierzam byc na wychowawczym 3 lata ale bardzo tesknie za praca. Maz z kolei ma prace ktorej nie lubi i jemu niestety zdarza sie przenosic nerwy do domu. Starsza cora ma 6 lat wiec jest w glupim buntowniczym wieku, wszystko na nie i byle na zlosc wiec sa dni kiedy moj maz co otworzy buzie to na nia krzyczy :( Staram sie wtedy przejac starsza i mlodsza, zeby sobie odpoczal ale nie zawsze sie to udaje bo im maz bardziej wku...ny wraca z roboty z tym glupszymi tekstami starsza do niego wyskakuje :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę powiedzieć, że to zależy od tego jaką ma się pracę, w jednej miałam fatalnie, więc często wracałam zła jak osa, ale gdy zmieniłam na taką, gdzie czuję się dobrze, mam świetne pieniądze, bardzo dobrą atmosferę i świetnych szefów i sama praca daje mi dużo satysfakcji, to wracam do domu i nie zdarzyło mi się, aby wróciła zła jak osa, a nawet w niedzielę cieszę się, że jutro już będzie poniedziałek, bo mam kilka rzeczy do zrobienia i wpadnie mi za to dobry grosz:) Taka praca cieszy....Jak się miło spędziło miło 3/4 dnia to i końcówka będzie miła, a jak źle to człowiek wraca spruty i wieczorem ma dołujące myśli, że znowu trzeba będzie tam wracać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamolla
Ja odwrotnie, w pracy się realizuję i stękniona wracam dokonuje i nic mnie w nim nie irytuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nienawidze siedzieć w pieprzonej robocie. Wole ten czas spędzać z dziećmi :) i hu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×