Gość smutna1000 Napisano Maj 8, 2014 Hej, nie wiem, co ze sobą zrobić: mam faceta. zdradzil mnie calkiem niedawno. Niby wybaczylam, ale w srodku sie z tym gryze. Do tego nagle zaczely odzywac sie jego byle: telefony, smsy... a na dokladke kochanka ciagle w poblizu. Pare dni temu nie wyrobilam, cos we mnie peklo. wyszlam z domu (mieszkamy razem), dlugo nie moglam/nie chcialam wrocic... Po powrocie on powiedzial, ze napisal do bylej, zeby dala spokoj, ze on chce ulozyc sobie zycie. Nie wiem, co mnie podkusilo: odczytalam tego smsa, odczytalam tez jej odpowiedz i ... skasowalam ja. Moj facet doszedl do tego, ze to zrobilam i zrodzila sie straszna awantura. Rozumiem go. Swinstwo zrobilam w sumie. Ale ja serio bylam jakas glupia, przybita wtedy. Wlasnie skonczyla sie klotnia miedzy nami. I dziwny stan: jestem zmeczona, placze, smutno mi, ale... brakuje mi doslownie 1% odwagi, zeby go rzucic. Dotychczas nie bylo mnie w ogole na to stac. wydawalo mi sie, ze to milosc na zawsze, a teraz jestem tak zmeczona, ze brak mi tej odrobiny odwagi i skonczy sie ta meka. PS Po zdradzie nie ma zycia. To prawda. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach