Czy powinnam sie bac?

Jakaś taka dziwna sytuacja, po raz drugi mi się przydarzyła. Albo już mam schizy albo nie wiem co. Dwa tygodnie temu wychodzę z psem na spacer, była dość brzydka pogoda i padało. Patrzę a tu za mną idzie chwiejnym krokiem facet. Obrócilam się i zatrzymałam, on też. Widac że był podpijaczony ale ewidentnie szedł za mną. Nie było to jakieś odludzie tylko droga osiedlowa, ale niestety akurat jak na zlosc nikogo w pobliżu nie było. Trochę się wystraszyłam i zaczęłam isc w stronę sklepu bo wiedziałam że tam ktoś będzie. Doszłam tam gdzie było trochę ludzi i ten typ nagle zniknął. Był to starszy facet ale na pewno podpijaczony. W sumie olałam temat. Dziś powtórzyła się podobna sytuacja, wychodzę i zaraz za mną szedł mężczyzna tym razem młody ale też widać było że trochę podpity albo przynajmniej po imprezie. Poszłam w jedną stronę a on w inną cały czas się oglądając. Odeszłam trochę patrzę a on się wraca i idzie za mną. Był to kompletnie inny facet. Strasznie się oglądał. Ponownie droga osiedlowa. Poszłam tam gdzie widziałam ludzi on mnie obserwował, przeszedł niedaleko mnie, ja szybko zawróciłam. I później już go nie widziałam. Dodam że nie byłam w żaden sposób ubrana wyzywająco w obu przypadkach było zimno. Czy ja mam jakies schizy? Mój chłopak powiedział ze powinnam nosic gaz przy sobie. Ale ja nie chce wpadac w jakas paranoje. Czy to mogę być jakies zbiegi okoliczności? Wracałam nieraz późno do domu, i wtedy się nie balam a teraz mam schizy żeby wyjść z psem na spacer. Nie wiem co jest grane :/