Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość byly_agent_ubezpieczeniowy

Agent ubezpieczeniowy o kobietach

Polecane posty

Gość byly_agent_ubezpieczeniowy

Pracowałem jako agent ubezpieczeniowy. Dla jednej z "top" firm. Na początku kompletnie nie spodziewałem się tego jak się to rozwinie, ale do rzeczy. Praca polega na tym, że się dzwoni do ludzi i umawia na spotkania. Ludzi traktuje jako potencjalnych klientów którym trzeba sprzedać ubezpieczenie. Oczywiście to jest akwizycja, i to jest totalna wada tej pracy. Grupy klientów wpisane są w tabelce w Excelu. Przy każdym klienci robi się adnotację, a później dokłada statystyki, etc. Trwało to około pół roku, miałem 24 lata. No więc, jak łatwo się domyślić zacząłem się spotykać z ludźmi... w tym z młodymi kobietami. A nawet dodam, że na dźwięk męskiego głosu to głównie kobiety zgadzały się na "spotkania". Spotkania są 1on1. W firmie determinują nas mocno, żeby za wszelką cenę do takiego spotkania doszło. Uczą wywoływania pierwszego wrażenia, jak interpretować zachowania klientów. Agenci są jednak poza kontrolą. Szczerze mówiąc to ile dowiedziałem się o kobietach podczas tego krótkiego okresu to jest niepojęte, w życiu niespodziewałem się że to tak się potoczy. Po pierwsze jak kobieta się zgadza na spotkanie, to dla niej jest już to wstęp do flirtowania. Nawet jak spotkanie dotyczy biznesu (tak uważałem), to kobieta tego bardzo często nie rozróżnia. Kobieta myśli, że spotyka się z facetem w przyjemnej knajpce i rozmawia w cztery oczy. Nie chcę zdradzić z iloma klientkami było coś więcej, ale można się domyślić... Tak, korzystałem sobie. Pukałem samotne, wykształcone, ładne dziewczyny. Same mnie zapraszały, same inicjowały, a ja na początku byłem zaskoczony. Mało tego, zakochałem się w klientce (!), która mnie rzuciła. Jako agent nauczyli nas konkretu. Wiem tyle, że jak kobieta jest samotna - nawet jak ma faceta, nawet stałego i dłużej - to jak dzwoni do niej konkretny facet z propozycją spotkania... to bardzo często się zgadza. Była taka sytuacja, że mi nie zależało na "poderwaniu", ale na realnej pracy, tak więc nie przejmowałem się ewentualnymi partnerami. Robiłem swoje. Co ciekawe, to kobiety (!) same ukrywały partnerów i często rozpoczynały podwójną grę(!). Mało tego, na początku traktowałem to w 100% biznesowo i akwizycyjnie. Po dosyć krótkim czasie szybko zauważyłem, że ta praca ma również inne profity... korzystałem, ale krótko, bo się zakochałem. Kobiety reagują na głos, miłe spotkania w kawiarni, kulturę, elegancję. Wielu kobietom strasznie tego brakuje. Odpłacają się różnie, seksem, miłym smsem, ale też uśmiechem. Byłem sympatyczny, były sympatyczne. Wiele kobiet rozpoczynało grę związaną z flirtem. Spotykałem samotne matki, dziewczyny które wróciły z emigracji i żaden facet się nimi nie interesował, napalone studentki, bezrobotne i zagubione, osoby biedne i wyrachowane, bogate, skąpe i szczodre. Jedna liczyła każdą złotówkę, druga stawiała i nic nie liczyła. Jedna się bawiła życiem, inna była totalnie zdenerwowana i pożarta przez nerwy. byłem agentem ubezpieczeniowym, praca była akwizycyjna, ale szczerze mówiąc to co się naoglądałem i czego doświadczyłem przez ten czas to całkowicie mnie zmieniło... myślę czy nie wrócić. Kombinacja stresu, planów sprzedażowych, flirtów, nerwów, ale też niejednokrotnie dobrego seksu, czy "otwierania" ludzi - to niesamowita mieszanka. No właśnie, "otwieranie", bardzo często te samotne dziewczyny tylko czekają jak je ktoś otworzy, wręcz marzą o tym, otworzy emocjonalnie a później może inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sie popisałeś męska d***** :D :D:D hahaha cóż za pusty matoł hhaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up ! Matoły to chyba o tych klientkach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Świetna praca,widać wiele dzięki niej zyskałeś.Nie seks i pieniądze mam na myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ty agent tomasz ? p******* męska k***a ,szczyci sie ze zaliczał menel

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ty powinienes byc psychologiem kobiecym , menelu :D a jesteś głuupkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ksiądz romuald tak robił :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak poznałem tych agentów ubezpieczeniowych to całkiem inteligenti ludzie, autentycznie potrafią namówić człowieka, rozbroić go ( bo wielu jest niechętnie do nich nastawionych) i to nie takim prostym naciskiem tylko bardziej skomplikowanie grając emocjami. No np. jak do mnie na staż przyszedł agent funduszu emer., to na moje niezłomne stanowisko, że chce do jakiegoś większego bez nerwów, delikatnie przekonywał, że lepiej będzie do mniejszego, ale tańszego. Na końcu też powiedziałem, że owszem może i do tego mniejszego pójdę, ale podpiszę sobie na mieście, a jego wizyta jest niepotrzebna. Z rozbrającym, uroczym uśmiechem powiedział, że od każego klienta mają prowizję i chciałby, żeby u niego podpisać. Zgodziłem się po czymś takim bez problemu na jego propozcyje. Po takiej otwartości i szczerości byłem rozbrojony. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byly_agent_ubezpieczeniowy
no ta praca to psychologiczne wyzwanie było, zdecydowanie. Naprawdę to dziwnie brzmi, ale wiele dziewczyn po prostu czekało aż ktoś bezpośrednio zadzwoni i je zaprosi na kawę do sympatycznej restauracji. No więc ja dzwoniłem, bo musiałem, rozmawiałem bardzo konkretnie (nie wysyłałem oczywiście żadnych smsów, żadnego facebooka). Konkret, to konkret spotkania. Oczywiście bardzo często była odmowa. W dodatku ja traktowałem klientkę jako klientkę, a tutaj bardzo często z drugiej strony wyczuć się dało, że klientka ma potrzeby emocjonalne, chce pogadać, pośmiać się, stworzyć sympatyczną atmosferę, rozluźnić się, porozmawiać o czymś. A jak jest fajnie - a ja musiałem robić żeby było fajnie - to kontynuować spotkanie... Niektóre wiedziały, że jestem sprzedawcą, ale i tak rozmawiały ze mną o wszystkim, sekrety zdradzały. Mam wrażenie, że pełno jest samotnych dziewczyn, a nasza rola - agentów - właśnie było dotrzeć do takich ludzi, zdobyć ich zaufanie i... sprzedać dobry produkt. W tej bajce dziewczyny niby wiedziały, że ja mam tylko sprzedać produkt, ale jakoś nie zawsze to przyjmowały do rzeczy... bo czar mógłby prysnąć. Wydaje mi się, że polubiłem ludzi jednak, nawet jak było nerwowo, czy ktoś rzucił słuchawką, to przy bliższych kontaktach ludzie okazują się sympatyczni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×