Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mąż nie wyraża zgody na leczenie dziecka

Polecane posty

Gość gość
Twój mąz chyba niestety jest z tych idiotów, którzy mysla ze jak zamiotą problem pod dywan to on zniknie. Tak po prostu siłą sugestii, stwiedza że dziecko zdrowe i bedzie zdrowe. Nie dopuszczaja do siebie mysli o chorobie dziecka, taka "faza wypierania", ale to nie świadczy dobrze o jego inteligencji. Jestes matka powinnaś podjąc się leczenia, a jak mąż ci będzie przeszkadzał zwróć się do sądu. Nie ma innego wyjścia, zbyt duza odpowiedzialność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzę autorko że twój mąż ma podobne jazdy co mój!! Ma alergie na badania i lekarzy. Chociaż u mnie nie ma aż takich problemów z dzieckiem. Są mniejsze które chciałam skonsultować z lekarzami w obecności męża ale on na moją prośbe wspólnego wyjścia tylko sie denerwuje i olewa temat. Dlatego ja już postanowiłam że nie będę się więcej na niego oglądać, bo jak nie daj Boże coś się stanie z dzieckiem z powodu naszego zaniedbania to mąż to na końcu i tak zwali na mnie !!!!!!!! Dlatego ja już postanowiłam że będę działać bez oglądania się na męża. Faceci są lekkomyślnymi nieodpowiedzialnymi głupkami. Gdyby cała opieka nad wszystkimi dziećmi tego świata opierała się na facetach to co drugie dziecko byłoby poważnie chore lub w ogóle nie dożyłoby wieku dorosłego!!!! Działaj na własną rękę a jak mąż będzie podskakiwał to strasz paragrafami. Broń Boże nie odpuszczaj. Choćby miało dojść do poważnego konfliku nawet z policją w tle. Tu chodzi o życie twojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
nie wierzę ze sa takie kobiety ktore związek z mezczyzną przedkładają nad życie wlasnego dziecka, sorry autorko ty sie jeszcze zastanawiasz? nie wahałabym się ani chwili! a tak psioczą na samotne matki a to chyba najbardziej te ktore sa nieszcześliwe z związkach. czasami lepiej być samotną matką,przynajmniej nikt nie truje,z nikim nie trzeba się wykłocac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim momencie olewa się "Mądrego" męża i działa !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autirka tematu A
Od wczoraj zaczęłam podawać córeczce leki, bez zgody męża. Wie o tym i od tego czasu chodzi za mną i truje wraz z teściami że źle postępuje. To jest dokladnie tak jak ktoś napisał. Mu chodzi o to że leki na padaczkę bo bardzo mocne leki, które (nie oszukujmy się) na pewno w jakimś stopniu źle wpływają na organizm. A w przypadku Jagody (córka) atak (lub ataki) wystąpi ale jest też mała, bardzo mała szansa że nie wystąpi. Nie wiem jak to procentowo wygląda. Może 95 % że będzie, 5% że nie... Tylko moim zdaniem ryzyko jest zbyt duże. Wolę zaryzykowac że dziecko będzie brało 2-3 lata takie leki niż że ataki uszkodzą ją na stałe. Mój mąż z kolei jest święcie przekonany że ataków nie będzie. Lekarze jego zdaniem zwyczajnie się mylą. Gdy wczoraj zaczęłam podawać leki, teściowie od razu przyjechali i wzięli mnie na rozmowę, że jestem złą matką, że jestem niedouczona, że lekarze się mylą codziennie i musze zrozumieć że nie ma sensu pakowac w dziecko leki jeśli atak padaczki zapewne nastąpił na skutek tego że Jagoda chodzi do przedszkola (wg nich nie powinna) i w przedszkolu pewnie uderzyla się w głowę na placu zabaw. Ogolnie byli strasznie niemili, nastawili mojego męża przeciwko mnie. Zostali na noc i od tamtej pory słyszę non stop że "pozjadałam wszystkie rozumy" i jestem niedopwoeidzialna i naiwna ufając lekarzom... przeraża mnie ich głupota, przeraża mnie głupta męża i wpływ jaki wywierają na niego teściowie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie sądzę żeby musiał wyrazić zgodę, skoro Ty wyrażasz. A jeśli jednak jego zgoda jest potrzebna, mozesz to bardzo szybko załatwić przez sąd. W d***e miałabym takiego męża, ojca i jego uczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podziwiam cię, że nie wyprosiłaś teściów. Ja bym to od razu zrobiła. A gdyby mąż stanął w ich obronie i jemu kazałabym się wynosić. Na dodatek zagroziłabym mu pozbawieniem praw do dziecka - za narażanie jej zdrowia i życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeśli mieszkasz w swoim mieszkaniu to otwórz drzwi i każ teściom w*********lać. Niech ida poskarżyć się do księdza albo gdzie im się żywnie podoba. Padaczka to nie jest katarek który sam przejdzie. A jak mężowi się nie podoba to niech w podskokach spada za nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zresztą z Twojej wypowiedzi wynika, że musiał im się poskarżyć skoro zaraz się zjawili po podaniu leków ******* Ciemnogród jak ta lala. Ostatnio głosno było o jednych mądrych co zagłodzili dziecko bo "znachor" wiedział lepiej..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja cie radzę żebyś się szybko wybrała do prawnika, a najlepiej jeszcze tymczasowo wyprowadziła z domu w takie miejsce żeby mąż nie wiedział, gdzie jesteś. sprawdź też, czy nie podmienili leków na witaminy albo cukierki... A teraz coś, za co mnie znienawidzicie: Powiedz mężowi, że możesz nie podawać małej leków, ale jeżeli dostanie kolejnego ataku - wyprowadzasz się i zostawiasz go samego z dzieckiem, choćby nie wiadomo co. Jeżeli po takim tekście nic do niego nie dotrze, słowa dotrzymaj. Czasem brutalność to jedyny sposób na otworzenie idiocie oczu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
komandOr, ale pierniczysz. Ma ryzykować życiem i zdrowiem dziecka żeby mężowi oczy otworzyć? W du...pie bym to miala czy ma otwarte czy zamknięte. Nie to jest teraz ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamadwóchdziewczynek
Nie rezygnuj z podawania leków, to nie żarty. Twój mąż po prostu nie wierzy, że ma chore dziecko, ale nie ma prawa ryzykować zdrowia i życia córeczki. Ty jesteś matką, nie możesz odpuścić, teściów zgaś i wyproś najlepiej a sama leki podawaj, tylko rzeczywiście sprawdź czy to leki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hah komandor, jeeeezuuu co za brednie :O szafować życiem i zdrowiem dziecka byleby coś udowodnić kretynowi ? :O brak słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój maz to normalny nie jest Moja siostrzenica jak była malutka miała jakis dziwne ataki trzy razy, potem przez chyba 6lat brała codziennie jakies tabletki tzn jakis proszek w saszetce Lekarze tez cos wspominali o padaczkę ale na szczescie wszystko jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie mówię, że ma dziecku nie podawać leków - ma powiedzieć mężusiowi do słuchu, może to otworzy mu oczy. Jak po takim tekście się nie opamięta... nosz coorvah, sama bym na miejscu autorki wiała gdzie pieprz rośnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autirka tematu A
wierzcie mi że moj maz to wykształcony, normalny człowiek. Nie jest wegetaraninem czy jakimś sekicarzem który nie wierzy w leki. On po prostu jest święcie przekonany, że mimo że jeden atak wystąpił, był to zupełny przypadek. Pytałam co jesli na skutek kolejnego przypadku wystapi kolejny atak, powiedzial ze wtedy wyjedziemy diagnozować dziecko za granice i moze wtedy zgodzi się na leki. Pytałam co jesli ten atak ją uszkodzi (co też nie jest pewne, jest po prostu takie ryzyko). On uważa że teraz szybciej zareagujemy i nie uszkodzi na pewno. Uwaza że jesteśmy w stanie uchronić dziecko przed czynnikami które powodują padaczkę i dzieki temu nie musimy ją niczym faszerować. Jego zdaniem ryzyko kolejnego ataku czy ataku tak mocnego że coś jej stanie jest prawie zerowe. tesciow nie mogę wyrzucić gdyż mieszkanie jest męża. Przed chwilą usłyszałam kolejną teorię od teścia..o tym że jagoda pewnie dostała napadu padaczki dlatego że pozwalam bawić się z dzieckiem z piętra niżej które pochodzi z "podejrzanej rodziny" jak to określili i na pewno podczas jednej z zabaw ten chłopiec (4l) mógł jej podac jakąś substancję znalezioną w domu albo leki.... boże święty Tesciowa życzliwie porozmawiała tez z mezem ze jej zdaniem to ja zawiniłam poniewaz pozwalam małej oglądać za duzo tv, a w domu, mimo że nie pracuję (mamy jeszcze 5m, jestem na macierzyńskim) panuj*****agan i jest dużo kurzu i bakterii która mała wdycha. Przestałam już reagować wiecie, zamykam się z dziećmi w pokoju i pozwalam żeby sobie rozmawiali knując spiskowe teorie i kompletnie nie przyjmując do wiadomości wyników badań. To jest jakiś koszmar....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co piszesz autorko to jest dla mnie nie do pomylenia, jeszcze moge pojac, ze mozece sie w roznych kwestach nie zgadzac,ale seby wlasna zone z rodzicami obgadywac! Podziwiam, ze potrafisz sie tym nie przejmowac, ja bym ich wszytkich wywalila na zbity pysk, a jezeli to jego mieszkanie to bym sie zabrala do rodzicow. Maz za duzo ryzykuje, czy on sobie w ogole zdaje sprawe, ze corka moze umrzec we snie, jezeli bedzie miala silny atak?to wbrew pozorom zdarza sie czesciej niz sie nam wydaje, ja pracuje w uk jako pielegniarka w uk i kiedys sie tak na mojej nocnej zmianie dziewczyna 18lat zmarla, miala atak we snie, byla w czasie diagnozowania i nie brala jeszcze lekow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, podjęłaś bardzo dobrą decyzję. Pamiętaj, żeby podawać leki systematycznie i odbywać kontrole zgodnie z harmonogramem. Nie chcę, żeby to jakoś górnolotnie zabrzamiało, ale naprawdę - żeby Ci nie przyszło do głowy przestać dawać leki tuż przed końcem zapisanej kuracji "bo przecież nic się nie dzieje". Jeśli już współpracujesz z lekarzami a nie z ciemnogrodem (to jest jedyne właściwe określenie na postawę męża i jego rodziców), to konsekwentnie do samego końca. Życzę Ci wytrwałości, a córci zdrowia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spoko mój mąż to też "normalny, wykształcony człowiek" szkoda tylko że ma alergie na badania i na lekarzy. Tacy ludzie niestety ale nie badają się w ogóle przez połowe swojego życia i musieliby się zwijać z bólu żeby skorzystać z opieki medycznej. Tylko niestety wtedy często może być już za późno na leczenie. Mało to ludzi z powodu takiego podejścia umarło już na zaawansowanego raka, szczególnie są to mężczyźni. I niestety ktoś taki nie tylko działa na własną szkode z powodu zaniechania kontroli lekarskiej ale na dodatek przenosi swoje podejście również na członków swojej rodziny tzn. jak komuś coś się dzieje to bagatelizuje. To jest chowanie głowy w piasek !!! Tylko że rodzice mają prawny obowiązek opieki nad dzieckiem i jeśli ma ono poważny problem zdrowotny a rodzice doprowadzą do jego śmierci poprzez zaniechanie pomocy lekarskiej to za to można iść do więzienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×