Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

spotykam sie z kims a daje nadzieje innemu czy to ma sens

Polecane posty

Gość gość

Od 3 miesięcy spotykam się z pewnym facetem. Wcześniej tkwiłam w pewnej znajomości na odległość, trwało to dosyć długo, ponad dwa lata, widywaliśmy się bardzo, bardzo rzadko, on ciągle wyjeżdżał za granicę,miał ustawicznie problemy, ja pomagałam mu jak mogłam , wierzyłam że kiedyś może być inaczej, lepiej. Jednocześnie był bardzo zazdrosny, wręcz zaborczy, trochę zakompoleksiony, nie doceniał siebie miał problemy z samoakceptacją mimo to ciągle zapewniał o tym, że bardzo mnie kocha.Siedziałam w domu,żyłam tym wirtualnym niemalże kontaktem-smsy, maile, fb. Już dano zacżłęo mnie to męczyć, ale z racji jego problemów i namowy jego siostry,że mnie potrzebuje by żyć -czekałam dalej.Po prawie 3 latach powiedziałam "dość, chcę się spotykać z ludzmi już tak dłużej nie mogę". Szczerze myślałam,że może coś się zmieni,że się przeprowadzi. Tak się nie stało. Spotkałam fajnego faceta, spotykamy się od 3 miesięcy. I..no właśnie... I sama nie wiem. Czy to już ten czas, gdy powinnam wiedzieć,czy coś do niego czuję? Bo ja nadal nie wiem. Facet jest miły, fajny, widac ,że traktuje mnie poważnie ja lubię go widywać, dobrze mi w jego towarzystwie, ale nie wiem czy to miłość. Jednocześnie mam kontakt z tamtym wcześniejszym, wie że z kimś się spotykam, ale nie sądzi,że są to bardziej randki niż spotkania przyjacielskie.Jest chory, porzucony przez rodzinę, nie ma dachu nad głową, nie chce podjąć leczenia, ma długi, mowi że nie chce żyć beze mnie, że nic już nie ma sensu. Zal mi go, bo jakby nie było coś nas tam kiedyś łączyło lub miało łączyć. Chcę go zmotywować do walki i trochę jakby to powiedzieć-nie zabieram nadziei że kiedyś będziemy razem. Chcę żeby miał powod by walczyć, a twierdzi że tlyko ja jestem sensem jego życia. Nie wiem co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
doradzi ktoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tak powaznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie ten post wyzej to podszyw. Ja mam 23lata ,chlopak z ktorym sie spotykam 27 a ten drugi 25

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baba_jaga_patrzy
Widzę, że nikt tutaj nie traktuje Cię poważnie... Przede wszystkim Ty sama musisz odpowiedzieć sobie na pytanie co czujesz. Czy kochasz tego, który wyjechał, czy może kontaktujesz się z nim z litości, czy może ten, z którym się spotykasz jest dla Ciebie ważniejszy, a może spotykasz się z nim, bo on po prostu JEST. Kilka tat temu miałam podobną sytuację. Ponad rok spotykałam się z chłopakiem. Mieszkaliśmy od siebie ok 300 km. Spotykaliśmy się co kilka miesięcy. On był strasznie zazdrosny, zaborczy itp. Z początku nie robiłam nic sobie z tego, ale z czasem zaczęło mnie to osaczać. Nie miałam prawa wyjść do koleżanki, bo zaczęły się podteksty i podejrzenia. Awantury były niemalże codziennie. Postanowiłam się z nim rozstać. Oczywiście nie dawał mi odejść - groził, że beze mnie nie potrafi żyć, że się zabije. Raz nawet mówił, że idzie skoczyć z mostu. Złamałam się i wróciłam do niego - nie chciałam mieć go na sumieniu. Ale po kilku dniach codziennej kłótni znów z nim zerwałam i tak samo znów groził, że się zabije. Wtedy mu powiedziałam, że niech robi co chce, ale ja mam dosyć. I tak się skończyła moja przygoda z nim. Dodam, że po kilku latach on ma się całkiem dobrze i nawet niedługo się żeni. Po co to piszę, a po to że ja musiałam wybrać, czy chcę być z nim z litości czy chcę być szczęśliwa. Wybrałam szczęście. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Baba jaga-dziekuję Ci za odzew. Jakbym czytala o tym chlopaku z ktorym sie kontaktowalam na odleglosc nawet ilosc km ta sama... syyuacja jest o tyle gorsza ze on twierdzi ze ma raka i przerzuty ze nie chce juz pofjac leczenia i ze zostalo mu kilka miesiecy zycia. Ciagle powtarza ze umrze w hospicjum w samotnosci niekochany przez wszystkich. Jesli to prawda to nie podolalam z wyrzutami sumienia i mimo ze ten z ktorym sie spitykam jest dla mnie kims waznym to wrocilabym do tamtego bo bym dobie nie darowala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baba_jaga_patrzy
On twierdzi, czy tak jest naprawdę? Z tego co czytam, to nie wiesz tego na pewno. Jeżeli go nie kochasz, to nie musisz z nim być z litości. Możesz mu pomóc w inny sposób - jeśli gość jest naprawdę chory. Znam osobę, która nawymyślała swojemu chłopakowi, że jest na pogotowiu i takie tam, tylko po to, żeby go sprawdzić. Nie wiem, może ma tak niskie poczucie własnej wartości, że jest zdolna do wszystkiego. Oczywiście oni już nie są razem, bo taki związek - oparty o wykorzystywanie drugiej osoby jest bez szans. Nie doradzę Ci co powinnaś zrobić, musisz sama zdecydować. Ja podałam Ci przykłady egoistycznych zachowań osób, które patrzą wyłącznie na swoje potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×