Gość gość Napisano Maj 14, 2014 W głębi duszy marzę o małżeństwie, domu i dzieciach. Niby to nie wielkie marzenia. Z drugiej strony jak widzę rozpadające się małżeństwa, problemy z dzieciakami i odpowiedzialność to wszystkiego mi się odechciewa. Jestem wychowywana na silną kobietę. Mam mieć jak najlepsze wykształcenie i szeroki wachlarz umiejętności by umieć sobie poradzić sobie w życiu. Sama lub po porzuceniu przez faceta. Kobieta kombajn. Kobieta ideał. Tylko dlaczego mam być uzbrojona jak żołnierz GROM-u? Dlaczego mam się od dziecka bać rozpadu małżeństwa? Moja mama nie odeszła od ojca ale od zawsze trwała w tej smutnej relacji i chciała mnie wychować na odważną i samodzielną. Siostra siedzi w separacji. Brat wyjechał hen daleko, odciął się i żyje po swojemu. I ja. Ja z jednej strony wrażliwa z drugiej strony ostra i podła. Nie wiem czego chcę. Mam chłopaka, ale gdyby mi się w końcu oświadczył to bym się cieszyła a za chwilę drapała jak przerażony kociak. Bałabym się krzywdy. Nie potrafiłabym się cieszyć. Ciągle się boję. Zdrady, tego, że mi wtłucze. Ciągle widzę sosny. Coś się stało w moim życiu złego, ale ja pamiętam tylko te pierdzielone sosny, szumiące nad głowami... Czy są tu osoby takie jak ja? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach