przyszlosc? jaka przyszlosc?

nie mam znajomych, przyjaciol... w zasadzie to nigdy ich nie bylo zero imprez, szkola dom szkola dom, a teraz praca dom praca dom... nie potrafie stworzyc zwiazku... nie lubie ludzi, dobrze sie czuje we wlasnym pokoju... tylko czasami brakuje mi kogos... pierwsza i jedyna milosc mego zycia byla chorobliwa i ukazala mi moje prawdziwe ja... kompleksy, lęki, egoizm... przyszlosc nie zapowiada sie optymistycznie

"milosc mego zycia byla chorobliwa" Co dokładnie poszło nie tak?

miłość okazała się rodzajem uzależnienia

przyszłość się rysuje w czarnych barwach, niestety moja też.

Czyli druga strona nie czuła tego tak samo silnie?

z obu stron było to raczej uzależnienie z mojej strony potrzeba miłości i ofiarowania komuś swojego ciepła, ale i egoizm, bo chęć zaspokojenia potrzeb, typu bliskosc, obecnosc, spedanie razem czasu, opiekowanie sie... z tamtej strony chyba braki w związku, potrzeba czerpania tego co oferowała moja miłość...