Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dzieci w przedszkolu jak najblizej pani

Polecane posty

Gość gość

sluchajcie, pracuje w przedszkolu juz od 3 lat i od dawna zastanawia mnie... ilekroc siadamy razem na podłodze w kółku jest bitwa o to kto siedzi przy mnie.zwlaszcza wsrod dziewczynek. Czemu dzieci tak lgną? czy to są dzieci wrażliwsze czy np takie, które nie mają wiele czułości w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to chyba normalne, taka troche nobilitacja wsrod dzieci, kazdy chce byc blisko tych, ktorzy sa ''wazni'', potem w wieku nastolenim kazdy chce byc blisko tych popularnych uczniow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiolerellla
To są te największa włazid**y, lizusy i przyszłe kapusie. Przynajmniej u moich dzieci w grupach tak bywało, że pani trzymały się właśnie takie dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś przedszkolanką i nie wiesz, ze takie zachowanie jest normalne? W pewnym wieku "Pani" staje się dla dziecka bardzo ważna. To normalne, że dzieciaki do niej lgna. Ja pracuję na świetlicy i nawet 10-11-latki tak się zachowują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto ma znać odpowiedź jeśli nie wychowawca przedszkolny? Rodzicom nie pozwala się na obecność na zajęciach i nie informuje na bieżąco o zachowaniach dziecka. Tym samym rodzice zielonego pojęcia nie mogą mieć o tym jak się ich dziecko zachowuje w grupie i przy nauczycielu, a pewnie niejednokrotnie byliby zaskoczeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie, takie mamy przedszkolanki, nauczycielki... które niby po studiach, pedagogice a nic nie wiedzą, nie mają podejścia i wiedzy do jakiegokolwiek nauczania. mam dwa przypadki w rodzinie, że osoby poszły na studia na politechnikę, po semestrze nie razdiły sobie z przedmiotami scisłymi i przeniosły się żeby ...gdzie? na Uniwersytet Pedagogiczny, dziś jedna z nich uczy już w szkole, druga kończy studia. Kto uczy te nasz dzieci? a jak wyzwać ich od leni i obiboków to się obrażają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedszkolaczka
powiem tak jako dziecko chodziłam do przedszkola już wtedy zaobserwowałam ze przy pani przedszkolance najczęściej siedziały jak ktoś to powiedział takie wła/zi/du/py wlasnie, a szczegoilnie ważne jest to ze ich rodzice tez tak tym przedszkolankom włazili w d**e, a tyam gdzie rodzice byli neutralni to i dzieci siedziały dalej, na zdjęciach grupowym tez tamci stali przy pani i to pani zazwyczaj wybierala sobie kto kolo niej będzie...bylam cichym dzieckiem, nalezalam do grupy oddalonej od pani bo moi rodzice nikomu w tyłek nie włazili...taka prawda. mdliło mnie już jako 5 latke jak ciagle słyszałam Asia, Tomek i Ola-3 pupilki pani....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, zapracowana przedszkolanka, siedzi na kafeterii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedszkolaczka
a może ma dziś wolne? czemu wy tutaj wszystko spłycacie i traktujecie tak dosłownie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie do końca jest tak, ze tylko "lizusy" siadają przy pani. Owszem- lizusy i dzieci przebojowe maja na to odwagę i odpowiednią siłę przebicia. Ale praktycznie każdy przedszkolak chce siedzieć obok wychowawcy i czuje się wyróżniony jeśli zajmuje to miejsce. W przedszkolu to pani jest osobą najbliższą, pani jest autorytetem. Bliskie obcowanie z nauczycielem daje dziecku poczucie- nie wiem jak to ująć - jakby "wyższości" ale niekoniecznie w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. No oczywiście wiadro pomyj trzeba było wylać więc tłumaczę: uczę angielskiego w przedszkolu, więc nie siedzę tam cały dzień, to raz. Nie skończyłam pedagogiki z braku laku tylko anglistykę ze specjalnością nauczycielską to dwa. Trzy, doskonale wiem JAK zachowują się dzieci, zastanawia mnie tylko DLACZEGO tak jest. Coś w tym jest, że dzieci lubiące się "podlizywać" mają takich rodziców. Ale są też dzieci, dla których ważne jest przytulanie się do nauczycielki, siadanie na kolanach a inne mają to centralnie gdzieś, chcą się bawić i uczyć. I tego dotyczyło moje pytanie, czemu niektóre dzieci tak potrzebują tego kontaktu a inne nie...Mam teorię, że mają po prostu w domu zapewnioną potrzebę bliskości i nie szukają jej gdzie indziej...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja chrześnica ciągle włazi wszystkim na kolana, moim zdaniem dlatego, że jest jedynym dzieckiem w domu i bez przerwy ktoś się nią zajmuje, nigdy nie bawi się sama, zawsze ktoś dorosły musi jej organizować zabawę i bawić się razem. Podobno babcia tak ją nauczyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest kwestia charakteru dziecka. Mam syna i córkę. Syn zawsze był outsiderem :P Nie potrzebowałam dużo tulenie, całowania, bliskości. łatwo było jego "głód" uczuć zaspokoić. Teraz chodzi do przedszkola- lubi swoją panią, czasem zabiega o stanie w pierwszej parze ale nie pcha się jej nieustannie na kolana, nie lgnie do niej jak mucha do lepu. Mam też młodszą córę. Ta jest typowym przylepcem. Kiedy ma spadek formy potrzebuje dużo czułości. Jeszcze nie chodzi do przedszkola ale myślę, że ma zadatki na takiego paniprzylepca :P Takie zachowanie dzieci nie ma związku z tym, że dziecko za mało czułosci w domu zaznaje. Powiem Ci nawet, ze pracowałam kiedyś z przedszkolakami z rodzin dysfunkcyjnych. Te dzieciaki naprawdę miały ciężką sytuacją w domu. I większosc z nich wcale tak mocna nie dążyła do kontaktu- były często oschłe i zimne. W dom u nie zaznawały ciepła- nie zabiegały więc o nie i u mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćautorka
No właśnie to też prawda... Może to indywidualny charakter dziecka rzeczywiście. Ale powiem Ci, że też zaobserwowałam, że dzieci po których widać, że mają nieciekawie w domu nawet nie próbują zwracać swojej uwagi. Są nauczone, że i tak jej nie dostaną :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×