Pozycja nr 1

Spała niespokojnie, jakieś złe sny. Pogłaskałem Ją. G***townym "rzutem" przytuliła się do mnie. Jej prawy policzek na moim lewym barku, jej lewa dłoń na moim sercu. Oddech stopniowo się uspakajał, leciuteńkie pochrapywanie, jak struny harfy, najlżej jak można, muskane opuszkami palców. Zanim i ja zasnąłem, trwałem w bezruchu chyba godzinę. To, jak wtulenie we mnie Ją uspokajało, ten spokojny oddech, upajający zapach włosów, to wszystko po sporej ilości wspólnych lat, NAGLE, jak piorun, uświadomiło mi, że to Pozycja Numer Jeden! Choćby z tego powodu CO czułem. Nie, nie orgazm, ale jeszcze teraz w głowie mi się kręci na wspomnienie. My jesteśmy zupełnie normalni, bardzo lubimy starać się o jednoczesny orgazm. Wybieramy pozycje pozwalające nam bezwstydnie patrzeć sobie w oczy, stopniowo coraz mniej widzące. Ale! Ale od TEJ nocy nie mam wątpliwości, która z pozycji jest POZYCJĄ NUMER JEDEN!

Co takiego niestosownego jest w słowie "g********.o.w.n.y.m", że trzeba je cenzurować?

No, co za głupia zajadłość cenzorska, że te obojętne słowo jest cenzurowane nawet po przedzieleniu liter kropkami. Spróbuję każdą literę w osobnym wierszu: G************* O W N Y M

No naprawdę, to zaciekłość buldoga. Spróbuję napisać litery w odwrotnej kolejności: M Y N W O T Ł A W G

jak ładnie piszesz o Miłości... dla Was ;)