Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Paulapaulinnna

Co mam z nim zrobić? Czy to jest obsesja?

Polecane posty

Gość Paulapaulinnna

Witam. Paulina, 20 lat. Mój właściwie były facet - Tomek, 23 lata. Zabiegał o mnie przez 2 lata nie mając odwagi zrobić konkretnego kroku, zbliżyć się do mnie, pisał mi wszystko po naszych spotkaniach twierdząc ze pierwszy raz w życiu czuje coś takiego, ze pierwszy raz z kobietą ma taki problem, że onieśmielam go na tyle że po prostu nie może się przemóc. Ja niezależna, z udawaną dumą w oczach również nie zrobiłam nic, denerwowała mnie jego nieporadność, chciałam żeby on sam coś w końcu zrobił, powtarzałam że to on jest facetem, że inni nie mieli kłopotu etc... Dwa lata z przerwami na kłótnie, ciągle wracaliśmy bo nie potrafiliśmy przestać. Przerwa 4 miesięczna, odezwał się. Nie zastanawiałam się długo, akurat spędzałam wakacje niedaleko miasta w którym mieszka.. zaprosiłam go. Wspólny drink, nadal utrzymany dystans, wróciliśmy późno, do mnie, na noc. Nie zdarzyło się nic oprócz pierwszego pocałunku (2 lata!), wszystko nieśmiałe ale naprawdę magiczne. Wróciłam a on nie chciał czekać. Zaczęliśmy być razem. Na poczatku było bardzo trudno, on bardzo szczesliwy ale bardzo zaborczy, mega zazdrosny, jeszcze trochę skrępowany, ja chciałam się wyrwać z tych lin, nie byłam przyzwyczajona do jakieś kontroli, dużo kłótni jednak w tym wszystkim była ta magia która cały czas mnie trzymała przy nim, to że był tak wspaniały, oddany, inteligentny. (Dalsza część w komentarzu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulapaulinnna
Po jakichś dwóch miesiąc zaczełam byc ciepła, poziom zaczął się wyrównywać. CHyba dlatego że Piotr od początku traktował mnie jak prezent, jak coś co w końcu mu się udało, jak księżniczke. Pierwszy raz widziałam żeby facet był aż tak zakochany. Zamykał mnie w małej bańce w której nikt nie miał prawa zrobić krzywdy. Był bardzo wrażliwy, jednak tylko "na mnie", na pozór silny, odważny facet, przy mnie płakał praktycznie podczas każdej kłótni. Uzależnił się ode mnie bardzo, a ja zawsze chciałam swobodnego związku pełnego zabawy, wspólnych imprez, luzu ale takiego łączącego dwie osoby. On jakby już zostawił to życie za sobą (imprez nigdy nie lubił, nienawidził jak jeździłam sama ale nie chciał ze mną tego robić, wariował kiedy miałam wyjść gdzieś sama) i teraz chciał się skupić tylko na mnie, mówił o wspólnym mieszkaniu, domu, dzieciach. A dla mnie to była abstrakcja. Siedząc u mnie nie chciał robić nic samemu, ja chciałam żeby było ludzko normalnie, tak że ja moge zająć się na chwile sobą a on soba, jednak moja uwaga cały czas musiała być skupiona na nim. Przez pierwsze dwa miesiące związku nie zabrał mnie nigdzie. Ja tylko czekałam i czekałam. Z jednej strony nie nudziłam się z nim nigdy a z drugiej chciałam żeby był troche bardziej spontaniczny, troche bardziej pokazał mi to co ciągle mówił. W koncu gdy wybuchła awantura powiedział że jest tak bardzo zakochany ze nawet nie zwraca na to uwagi, ze po prostu chcce zebym była obok. Jednak mi to przestało wystarczać. Rozstaliśmy się jednak ja czuje jakiś obowiązek? bycia przy nim. Wróciłam, ale w taki sposób że widzimy się raz na 2 tygodnie, ja czuje sie uwieziona (nie spotykam sie z nikim innym) ale nie potrafie go zostawic, on cały czas czeka aż wróce do niego w pełni, aż będę "cała dla niego, a nie tylko w kawałkach". Wiedziałam o tym i mówiłam mu, że nie chce go ranić, że nie możemy tego robić (spotykać się i zachowywac jak para nie będąc razem i wszystkim powtarzając ze nie jesteśmy), on twierdził że najbardziej go zranie zostawiając go z niczym. Ciągneliśmy to przez jakieś 2 miesiące aż w koncu Piotr upił się i napisał że już nie może tego wytrzymać, że nie chce przy nim być cały czas, że mam pamietac ze mnie kocha ale ze to ostatnie pożegnanie. Myslałam, że po prostu chce urwać kontakt ale przyszło mi na myśl że może chodzić o coś gorszego... nie odezwał się całe dwa kolejne dni, wyłączony telefon, niedostępny na żadnym portalu. Wariowałam myślac że coś mu się stało. Zadzwoniłam z jakieś 200 razy, byłam u niego ale nikt nie otwierdał. W końcu się odezwał twierdząc że chciał to zrobić, płakał mówiac to, wyglądał okropnie. Twierdził że beze mnie nie chce żyć. Jestem pewna że to nie "żart", że to nie pozór.. Wcześniej będąc z nim zdarzały się sytuacje jakiegoś okaleczenia sie bo nie odbierałam telefonu, siedzenia pod moim domem kiedy ja byłam w pracy płacząc****ijąc (po kłótni), połamane drzwi, telefony. On potrzebuje cały czas bliskości ode mnie, bez przerwy, ja chciałabym się bawić z nim, chciałabym żeby on też cieszył się życiem nie będąc ze mną, żeby żył dla siebie a nie dla mnie, zebym nie była jego pomoca, ukojeniem tylko dopełnieniem szczęścia... Co mam zrobić? Trzyma przy nim jendak nie wiem czy chce z nim być, nastomiast wiem że muszę dać mu jednoznaczną odpowiedź. A co jesli go zostawie a on naprawdę się zabije? Nie potrafię z nim być z taką świadomością, przecież zawsze może coś nie wyjść, przecież ja jestem młoda, czy musze byc na niego skazana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulapaulinnna
znajdzie się ktoś kto to przeczyta i poradzi??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piotr czy tomek ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulapaulinnna
ok masz mnie a teraz może wypowiedz sie w temacie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulapaulinnna
Ludzie no blagam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ze wgl dalas sie wciagnacw taki zwiazek od poczatku z nim bylo cos nie tak;/ zglos go do psychologa nie weimdo jego roziny ze ty nie chceszzznim byc ale nie zostawiaj go samego bo moze soie krzywde zrobic... pomoz mu mysle ze psycholog bedzie najlepszy moze zabierz go idzcie razem pani psycholog uprzedz z kim przyjdziesz itp a jemu nie mow..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zostaw go i nie zawracaj sobie nim glowy. tez mialam taki przypadek w swoim zyciu. tez sie cial itp jak go zoostawilam. grozil mi. zachowywal sie jak psychopata. wydzwanial po moich znajomych, rodzinie itp. to bylo straszne... taki czlowiek-bluszcz ktory osaczyl mnie ze wszytskich stron. rodzina i znajomi mowili - zobacz jak on cie kocha nie zostawiaj go - i juz prawie uleglam bo mi bylo go szkoda, zal... ale siegnelam po rozum do glowy i stwierdzilam ze NIE!!! nie ma mowy. nie bede zyla w strachu i osaczeniu. jestem mloda (mialam 18 lat - on 21) i zycie chce przezyc po swojemu :) nie zaluje. jego grozby byly tylko grozbami - nic sobie nie zrobil i zyje gdzies tam do dzisiaj - to juz 12 lat temu bylo. jakies 2-3 lata po naszym rozstaniu dzwonila do mnie jego nowa dziewczyna miala kilka pytan odnosnie naszego zwiazku, jak sie zachowywal itp. tez miala jakies podejrzenia... sama nie wiem... moze mial jakies zaburzenia psychiczne tak sobie teraz mysle... bo jego zachowanie nie bylo normalne... najlepsze bylo jak dzwonil do mnie gdy dowiedzial sie ze wychodze za maz i pytal sie dlaczego nie dostal zaproszenia??? nie wiem czy byl pijany czy nacpany??? bo dziwny byl wtedy... a minelo juz 6 lat od naszego rozstania - do czasu mojego slubu. takze zostaw i uciekaj gdzie pieprz rosnie. nie ma sensu sie poswiecac - bo to bedzie poswiecenie. ja nie zaluje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zostaw go i niech robi co chce jesli chce popelnic samobojstwo jego wybor.... co cie to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc0990
to ja z 14:54 i pamietaj ze przewaznie konczy sie na grozbach i straszeniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
psycholog i tak gowno pomoze haha zanim sie w ogole doczeka wizyty. A jak juz sie doczeka to czeka go standardowa gadka jak u wszystkich innych z roznymi zaburzeniami, 1 "uniwersalna terapia", ktora gowno pomoze. Z reszta takim jak on pogadanka z psychologiem nie pomoze, bo on dalej bedzie dazyl tylko do tego, zeby posiadac swoj obiekt westchnien, wszystko inne to tylko gra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulapaulinnna
No to co mam zrobić jeśli nie psycholog? Nie potrafie go zostawic z tym samego, miał ciężko w domu, nie odczuwał nigdy miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cham kafe wrócił:-) nie nie ma, gimbusiara napisała długa powiesc tylko imiona jej sie pomyliły bo pierw był tomek a potem piotr:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulapaulinnna
moglibyście już przestać być idiotami próbującymi tutaj coś zdziałać w taki sposób, mam problem, po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty chcesz być jego matulą i prowadzić za rączkę, czy chcesz być z facetem który nie obarcza innych swoim "ciężkim życiem". Twój facet ma duże problemy z separacją i nie potrafi wziąść za siebie odpowiedzialności. Swoim zachowaniem zrzuca ją na Ciebie i powoduje w Tobie, poczucie winy. Ty jednak to doskonale wiesz ale kurczowo trzymasz się wspomnień kiedy było "tak pięknie i wspaniale". Obudziłaś się już nieco, więc dobódź się do końca i zostaw faceta w spokoju. Nie pomożesz mu bo Ty masz zupełnie odrębne potrzeby i nie jesteś w stanie mu pomóc. Dlatego istnieją profesjonaliści. Gdybyśmy wszyscy umieli sobie pomóc, ich by nie było. Od Ciebie zależy czy chcesz matkować czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idiotka to tylko ty tu szmatławcu jestes!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×