Gość zaintrygowana_22 Napisano Maj 18, 2014 Od niedawna jestem w nowej pracy. i jak to początek, nowi ludzie, a że jest ich sporo, ciężko było wszystkich zapamiętać. wśród nich był On- ktoś w rodzaju kierownika, tyle, że innego działu, z którym to działem ja mam niewiele wspólnego. ledwo go zauważałam- do teraz. wiedziałam, że ktoś taki jest, lecz nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. rzadko go spotykałam. sama nie wiem, kiedy zaczęłam go zauważać. po prostu przyszedł dzień, w którym postanowił się przywitać z innymi pracownikami, w tym ze mną i w tedy coś drgnęło. nawet zapytał mnie jak się miewam, a gdy wracałam z przerwy- czy mi śniadanie smakowało. speszyłam się i tylko coś wybąkałam i poszłam w swoją stronę i do teraz żałuję, że tej rozmowy nie po prowadziłam w innym kierunku. no ale mówi się trudno. dnia następnego mijałam go z uśmiechem mówiąc:" cześć", a On podał mi rękę na przywitanie, nawet nie patrząc mi w oczy. przez następne dni jakby mnie unikał. gdy widział, że jestem gdzieś w pobliżu, umykał, nie patrzył w moją stronę, po prostu schodził mi z drogi, tylko patrzył z oddali. sobota była dniem pracującym dla niektórych i tak jakby z racji, że pracowników było mniej, ośmielił się. miło się ze mną przywitał, w ciągu całego dnia wymienił ze mną kilka słów, widziałam jak z oddali patrzy w moją stronę. zauważyłam, że on jest baaardzo nieśmiały. kiedy jestem blisko to się peszy, nie jest w stanie patrzeć mi w oczy dłużej niż dwie sekundy! kiedy spojrzałam na niego jak się śmiał z innymi, od razu zamilkł i przestał się uśmiechać i odwrócił wzrok. tego dnia kręcił się w pobliżu jak nigdy ale ewidentnie moje spojrzenie go onieśmielało. rozmawiał z innymi, śmiał się a ja czułam, że tylko mnie nie wolno w tym uczestniczyć, bo od razu atmosfera robiła się napięta. wobec mnie jest bardzo oszczędny w okazywaniu czegokolwiek. tak jakby mnie podziwiał ale zaraz się obawiał. nie rozumiem tego! oczywistym jest to, że z tego nie będzie nic. to nie miałoby prawa bytu, zbyt duża przepaść nas dzieli i on na pewno jest tego samego zdania ale nie mógłby mnie traktować inaczej? tak jak pozostałych? tak jakby nie był pewny siebie w moim towarzystwie. nie jest zabójczo przystojny, ale ma w sobie to coś. jest w stanie ściągnąć na siebie uwagę wielu kobiet z powodu smukłej, wysokiej sylwetki. nie wywyższa się ponad innych, nie jest dumny. jest powszechnie lubiany. miło na niego patrzeć no ale jeśli on myśli, że ja go uwodzę i dlatego się peszy? co jeśli ja faktycznie go uwodzę..?a może z powodu niedoboru kobiet w tej firmie, bo większość to mężczyźni, a te kobiety, które są to starsze już kobiety a ja jakby nie patrzeć jestem młoda i uchodzę za atrakcyjną, przez to nie potrafi ze mną rozmawiać? sama już nie wiem... chciałabym móc z nim porozmawiać, jestem go ciekawa tylko nie wiem dlaczego on nie chce... mogę go jakoś ośmielić? nawet gdybym próbowała, to jego nawet uwodzić się nie da:D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach