Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Julka95

Czy macie mieliście surowych rodziców?

Polecane posty

Czy raczej wychowywali Was spokojnie? Czy surowe wychowanie odbiło się na Waszej psychice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam. Zawsze moglam mniej niz rowiesnicy. Musialam czesto sie meldowac w domu i wracac wcześniej z imprez. Jak mialam kiepskie oceny to byl szlaban. Z perspektywy czasu widze ze wyszlo mi to na dobre. Chociaz jako nastolatka milam zal do rodzicow ze mam jakies ograniczenia z ich strony. Osiagnelam więcej niz ci znajomi którym wolno bylo wszystko. Skoczylam dwa kierunki studiów mam ustabilizowane zycie i swoja rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja lubiłam się uczyć, z ocenami nie miałam nigdy problemów, więc z tym miałam luz. Ale mam młodszą siostrę i dwóch starszych braci, wszyscy obrywali za złe oceny w szkole, mieli kary. Ja w sumie zawsze się kar bałam i też dlatego duuużo się zawsze uczyalm :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak ja miałam i nienawidze oboje po dziś dzień a mam ponad 30 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama jest super i na wszystko zawsze pozwalała i broniła nas przed tata :P tata jest surowy i trzymający się zasad niestety. boje się go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie nie bylo ani kar ani zakazów - zyczliwe rozmowy, serdecznośc, miłość, tłumaczenie, dlaczego postepowac tak a nie inaczej - i dziłalało. Nigdy nie robiłam niczego, co moglaoby sprawic im przykrość- przeciewnie, chciałam, zeby byli ze mnie dumni. Tak samo wychowuje wlasne dzieci. Chcę ,zeby mialy tak samo cudowne wspomnienia z dzieciństwa, jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ze masie surowych rodzicow,nie wyklucza tego,ze moze byc milo. ja mialam takich,o 19 np.zawsze musialam byc w domu. nie wluczylam sie nigdy,nie przesiadywalam z podejrzanym towarzystwem na lawkach itp. uczylam sie dobrze,ale jak potrzebowalam pomocy to mi mama pomagala. nie karali za zle oceny,ale uczyc sie musialam. ale jak czegos nie zrobilam,nie przygotowalam sie do czegos bo np.zapomnialam to moglam zostac w domu by nie dostac 1. i zaliczyc w drugim terminie. nie narzekam,ze mialam rodzicow takich jakich mialam,czasami w klotniach cos im wypomne,ale.to takie naciagane. bo dzieki nim skonczylam studia,znalazlam dobra prace a nie jak inni z bloku ledwo szkoly pokonczyli i co najwyzej znalezli prace w sklepie osiedlowym:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam bardzo surowego ojca, wprost tyrana nie wyszło mi to na zdrowie, uczyłam się bardzo dobrze, nie znałam co to wychodzenie wieczorami czy jakieś randki poniżej 19 roku życia wyrosłam na osobę z silną nerwicą, wyalienowaną, zamknietą w sobie, nieufną która nie umie nawiązywać satysfakcjonujących relacji z ludźmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Surowi- hm, na pewno w niektórych sprawach wymagający. Kary stosowane często, od lania w ekstremalnych przypadkach po stanie w kącie. Za nie wykonanie swoich obowiązków (szkolnych i domowych) głównie i jakieś mniejsze i większe przewinienia. Od początku mieli, zwłaszcza mój ojciec, metodę raczej kija niż marchewki, dobre zachowanie było normą i nie wymagało nagrody według nich. Ale mimo wszystko oceniam że starali się traktować nas sprawiedliwie, mieliśmy swoje określone obowiązki, teraz by ktoś uznał że za duże jak na dziecko, ale sama oceniam że spokojnie mogliśmy sobie z nimi poradzić. Nikt nie siedział z nami i nie pilnował jak odrabiamy lekcje, mogliśmy zawsze poprosić o pomoc, i byliśmy najwyżej zapytani później czy są zrobione. Ojciec był bardziej ostry, ale zdaję sobie sprawę z tego ile pracował i jaki był przemęczony. Nie rozmawiali z nami za bardzo, mama może trochę więcej, i to jedyne co zdecydowanie źle oceniam, "dzieci i ryby głosu nie mają", mieliśmy się nie wtrącać do ich rozmów, nie dyskutować na temat tego co mówią i nie komentować, jak pytaliśmy "po co" albo "dlaczego" to słyszeliśmy "bo tak". Ale oznaczało to też że mieliśmy poczucie bezpieczeństwa, jasno określone zasady i ktoś się za nas martwił, bo ich sprawy i problemy były ich sprawami, nie byliśmy informowani jak mieli problemy zdrowotne czy finansowe. Nie bali sie mówić nam że nas kochają- oboje, pocałować, przytulić, takie ciepłe gesty są w rodzinie normalne do dziś, więc nie było "zimnego chowu". Ale największe problemy miałam w domu jako nastolatka, kiedy jednak "bo tak" mi nie wystarczało i kiedy domagałam się innego traktowania czy negocjowania tego jak wykonuję domowe obowiązki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie właśnie tata bardzo surowy, prawie w ogóle z nim nie rozmawiam, jest niemiły i zawsze wymagał maksymalnego posłuszeństwa. mama dla odmiany bardzo się o nas martwiła, pomagała nam zawsze, z resztą do dzisiaj tak jest, przeciwieństwo taty. A jak u reszty?:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam problem . Rodzice uważają że 4 to złe oceny . Krzyczą ze mam je poprawić ale to nie możliwe . Bardzo się boję. Jestem w gimnazjum ale się boję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak miałam. Jak dostałam 5 z klasówki, było pytanie, czy szóstki były. jak powiedziałam, że byly, to padał tekst: a widzisz! dlaczego się nei postarałaś? A tamci potrafili! Do 4ki to nawet się nie przyznawałam, bo to byłby koniec świata. Żadnych randek, chłopaków, imprez. Tylko siedzieć w domu i się uczyć. W domu o 21szej, inaczej drzwi zamkniete na klucz. Dziś mam 36 lat, swój dom i rodzinę, ale "młodośc" do tej pory źle wspominam, czasy podstawówki i liceum to była masakra, nie miałam znajomych, bo "kujon", bo zawsze pierwsza musiałam wracać do domu. odżyłam dopiero na studiach, wyszalałam się wtedy za wszystkie czasy, w końcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bylam bita za oceby od 3 nizej i was zadziwie przez matke. Mialam zawsze siwdectwa z paskiem w sredniej tez sie dobrze uczylam ale i tak slyszlam ze sie do niczego nie nadaje ze jestem tepa, ze nic dobrego ze mnie nei wyrosnie. Zawsze mialam wrazenie ze mnie sie wstydzili ze tylko bylam dla nich obowiwazkiem bo musili mnie karmic i dach nad glowa zapewnic czyli uwazam ze po prostu mnie nie kochali. Ja ich nie kocham teraz jestm dorosla osoba ale kompletnie sie od nich odcielam bo uwazam ze sa toksycznymi ludzmi mimo ze mam ponad 30 lat to nadal proboja mi mowic jak mam zyci i tylko wytykaja ze wszytko robie zle ze jestem zla zona i matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam w domu rygor. Dostawałam lanie za złe oceny, nieodrobione zadanie, za bałagan... Miałam o to pretensje ale z biegiem czasu, jak teraz jest moda na bezstresowe wychowanie i widzę co się dzieje z młodzieżą, jestem wdzięczna rodzicom, że wychowali mnie na porządna osobę. Oczywiście są wyjątki, że przemoc rodzi przemoc ale uważam, że od klapsa nikt nie umarł, a tyle teraz matek nieradzących sobie z 3 latkiem tarzającym się po chodniku i ryczącym w niebogłosy to mnie krew zalewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie miałam surowych, tylko gotowanych ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×