Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam więcej uczuć do drugiego dziecka

Polecane posty

Gość gość

i mam w związku z tym wyrzuty sumienia względem pierwszego... Starszy syn urodził sie kiedy miałam 25 lat, był planowany ale w macierzyństwie wszytsko mnie zaskoczyło.Syn był bardzo ciężki w ywchowaniu a ja sobie po prost nie radzilam Po kilku latach doczekalismy sie drugiego synka, kóry od pierwszych chwl jest aniołkiem. Nie sprawia zadnych problmów, jest idealny. I widzę, ze mam dla niego wiecej uczuć ( boję sie napisac miłosci). Czuje sie z tym bardzo źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ty jedna u mnie po 15 latach miałam corke i ona jest aniołkiem a i tak wole syna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie. Mam dwóch synów których kocham chyba jednakowo, ale starszego nie lubię. Wiem, że byłabym w stanie za nim w ogień skoczyć, ale przez to jaki ma charakter, ile przykrości UMYŚLNIE mi sprawia słowami i czynami... to po prostu go nie lubię. Nie mam już do niego cierpliwości i ostatnio zaufania. ciężki to temat, bo to wciąż jest tabu... Młodszy ma 4,5 a starszy 10. Ciągle ze starszym są jakieś awantury. Zna moje słabe punkty i uderza. Nienawidzę cię, wolę babcię jest na porządku dziennym. Ostatnio zauważyłam że podbiera mi pieniądze, bije kolegów w szkole, przeklina, potrafi wyjść z domu bez pozwolenia ( uciec na paluszkach ). Starałam się jak tylko mogłam dawać mu miłość poczucie bezpieczeństwa. Nigdy go nie porównywałam z baratem i traktowałam sprawiedliwie. Jednak starszy ciągle chce bić, starszy potworami,zabiera zabawki. Przychodzi ze szkoły uśmiechnięty,a zaraz w ciągu jednej sekundy zaczepia naszego psa, targa za uszy np.. Gdy go odciągam grożę, proszę, tłumaczę podnoszę głos - zresztą obojętnie co zrobię to on nakręca się tak bardzo że natychmiast obraża się, straszy ucieczką z domu, odpycha mnie rękoma, wyrywa się. Obwinia, na zasadzie że go niby ja pierwsza uraziłam. Raz nie wytrzymałam i podniosłam na niego rękę. Nigdy tak nie miałam ale chciałam bo zbić w pewnym momencie po twarzy, ale tego na szczęście nie zrobiłam, to mi zaczął gadać że zna prawa dziecka i pójdzie na policję. Zawsze był nerwowy wybuchowy, ale dało jeszcze nie cały rok temu z nim jeszcze porozmawiać. Późno z nim idę do psychologa, bo wcześniej miłość do niego zasłaniała mi oczy. Odtrącił mnie zupełnie, a ja w ciągu tego roku cieszę się kiedy jest w szkole i przez to wszystko nieraz nie mam ochoty go widzieć na oczy. Czyli jest baardzo źle moim zdaniem... Pomocy :( Przepraszam, że nie założyłam odrębnego tematu...ale liczę na jakieś wsparcie tym bardziej że ty autorko poruszyłaś rąbek tego tematu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze że wizyty (przykre) w jego szkole nie mają końca. Ostatnia akcja to zatrzaśnięcie koleżanki w toalecie i dokuczanie,wyśmiewanie się z kolegi ( w obecności nauczycielki). Nie mam już sił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem wydaje się wam że bardziej lubicie młodszego dziecko- a wynika to z tego ze maluchy sa takie słodkie nie pyskują etc nie ma co porównywać 10latka do niemowlaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na pocieszenie
wiesz co ja chyba byłam takim dzieckiem - okropnym, pyskatym, wyszczekanym, czasem agresywnym (myśle, ze moi rodzice mieli ze mna krzyz pański), wybychowym, tez regularnie "wyprowadzałam się" z domu itp., tez krzyczałam, ze w domu dziecka byłoby mi lepiej itp. Miałam w sobie dużo złości. nie wiem dlaczego, bo rodziców mam wspaniałych i mądrych, zawsze wiedziałam, że byłam kochana, a mimo to zachowywałam sie skandalicznie. Moi rodzice to przetrzymali. Spokojem chyba. Wiadomo, ze czasem reagować musieli, ale nigdy złością, zawsze rozmowa i traktowaniem mnie jak dorosłego, choć zachowywałam sie jak rozwydrzona gówniara. I mi przeszło. Jak pamietam, to już jako dwunastoleti dziwczynka byłam fajnym dzieckiem, nie spolegliwym, ale fajnym, pomysłowym, kreatywnym, majacym swoje zdanie i potrafiacym go bronic w cywilizowany sposób, mającym jednocześnie szacunek do drugiego człowieka i, o dziwo, empatię. W liceum nie było ze mna prawie zadnych problemów, moi rodzice mogli mi ufać nie bojąc sie, że zrobie jakąś straszną głupotę. Myślę, że teraz jestem fajnym dorosłym człowiekiem. lubię siebie i kocham i szanuję moich rodziców bardzo. Myślę, ze mozna powiedzieć, że choć relacja jest nierówna w pewnym sensie, to jesteśmy przyjaciółmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na pocieszenie
A i mam dwuletnią cówreczke, która wdała sie chyba w mamusię. Trochę sie boje jak to będzie, ale jest mi łatwiej, bo wiem, pamiętam jaka ja byłam jako dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to ja jestem tym dzieckiem mniej kochanym ;) dzieci się nei rodzą i nie wychowuja same, to WY to robicie. moim rodzicom też się wydawalo, że traktują mnie i brata fair. nie traktowali, usprawiedliwiali to róznica wieku - ja jestem starsza więc zrozumiem, nie potrzebuje, mam być odpowiedzialna (różnica wieku 10 lat). owszem, po 15 roku życia się rozumie ale nie jak ma się 10 czy 11 lat. różnicy w poświęcaniu czasu (teoretycznie logicznej bo niemowlak jest bardziej czasochłonny) także nie zrozumie u mojego faceta było odwrotnie, starszy brat był faworyzowany. xx dziecko samo z siebie nie wymyśla zachowań, gdy ine ma chorób, zaburzen itd to WY JE KSZTALTUJECIE. ono kopiuje to co widzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćśćśćć
Coś w tym jest, że jedno dziecko kocha się bardziej.-niekoniecznie to grzeczniejsze. Mój M do dziś wspomina (a ma 27lat) jak jego starszy o 5 brat był faworyzowany i to on jako młodszy musiał odstępować mu zabawki, bo starszy zaraz wpadał w złość. 5 letnie dziecko ustępowało 10latkowi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Młodszy ma 4,5 i też jest absorbujący nie powiem, ale tak ciężko zrozumieć,że ja już nie mam cierpliwości, energii, nadziei,chęci i motywacji? Dobrze się wszystko mówi. Wiem że chcesz mi dobrze doradzić,ale ja już wszystkie środki i metody wyczerpałam.. przykre że powstała tylko po tym bierność i całkowite niezrozumienie. Taki jakby mur między mną i nim,albo jakbyśmy mówili zupełnie rożnymi językami. Fajnie jeśli można z czegoś wyciągać wnioski, fajnie kiedy jest nadzieja kiedy widzi się choć raz na jakiś czas nić porozumienia. Co byś zrobiła jakby twoje dziecko mówiło o tobie nieprawdziwe rzeczy innym, żeby ci dopiec,albo osiągnąć z tego własną korzyść? Masz w domu dziecko które doskonale potrafi manipulować otoczeniem? Takie które nabija siniaka na podwórku, a potem idzie do nauczycielki i mówi, że ja go uderzyłam? Jakbyś się zachowała jakby twoje dziecko cię odrzucało i okazywało wręcz przemoc psychiczną w twoją stronę? Nic nie pomaga,naprawdę nic. Nigdy go nie uderzyłam, nigdy go nie odtrącałam, ale teraz wiem że go odtrącam, bo nie mogę już dłużej ciągle żyć w takim napięciu. Po prostu jakaś blokada zabezpieczenie przed przeciążeniem mi się włącza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a byłas z nim u psychologa ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos tu kiedys pisal, jak zalatwic takie bezczelne i krnabrne dziecko. Otoz obciac wszystkie przywileje, ale dawac niezbedne minimum-jedzenie, czyste ciuchy. wytlumaczyc gowniarzowi, ze jest na waszym utrzymaniu, wiec jego zachowanie jest karygodne, ale jesli mu tak pasuje, to odtad spelnisz jego podstawowe potrzeby jedynie. Laska pisala tez o telefonie do poradni przy dziecku i zapytanie o psychologa oraz dom dziecka (mozna udawac, ze sie z kims takim rozmawia)., bo dziecko sprawia tak wielkie problemy, ze potrzebujesz wsparcie z zewnatrz. Na opisanego wtedy gagadka podzialalo i z miejsca sie ogarnal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zreszta w pale mi sie to nie miesci, zeby dziecko 10-letnie juz takie jazdy odstawialo, gdzies byl blad-popuszczanie, ustepowanie. A skad niby taki dzieciak wie, ze mozna uciec z domu czy isc na policje nagadac, ze matka bije? Dostep do neta tez pewnie smark ma? To wina i rodzicow i dzisiejszych czasow. kiedys to czlowiek rodzicow sie bal, mial respekt i szacunek, jak oberwal za naganne zachowanie, to nikomu sie nie przyznawal, bo to byl wstyd i wszyscy wiedzieli, ze jak juz sie dostalo, to za cos. I wtedy albo sie juz nie pyskowalo i nie robilo glupot albo robilo w uktyciu, by rodzice sie nie dowiedzieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×