Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ericdoughter

Zmeczona macierzynstwem

Polecane posty

Gość gość
łatwo nauczyć dziecko samodzielnego zajmowania się sobą, jeśli jest spokojne i grzeczne :P ja mam 8-latkę i 10,5 miesięczniaka. Niemowlak do 6 miesiąca był dość spokojny, naprawdę niewiele płakał, ale trzeba było do niego zagadać, pobawić się chwilę, sam się sobą też zajął, leżał w leżaczku, gdy sprzątałam, jadłam, gotowałam, poleżał na macie, na łóżku. Teraz ma 10,5 miesiąca i już nie zasypia sama, buntuje się, wymusza np widzi starszą pijącą coca-colę i wrzeszczy "daaa" czyli daj, nie usiedzi w miejscu, ciągle chce raczkować do kabli, do kontaktów, wspinać się po ścianach (robiąc przy tym często wielkie bum głową o ścianę, wkłada wszystko do buzi, więc zanim mąż wyjdzie z domu, muszę dokładnie poodkurzać, a i to nie zawsze pomaga, bo teraz w domu po nocy, gdy okna są pootwierane, jest pełno takich dużych "komarów" - wczoraj zjadła jednego z ziemi :(, tzn z ust wystawały udka, reszta spuczona w rękach :(. I zaczęła dużo więcej płakać, zwłaszcza jak nie chcę jej dać tego, co sobie upatrzyła np w parku uwielbia patrzeć na kaczki w stawie, ale ona nie chce tylko na nie patrzeć z daleka, ona chce być tuż obok, najlepiej je tarmosić, wskoczyć za nimi do stawu, a jak nie to awantura na cały park.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam problemu jak chcę di toalety. Wsadzam dziecko do łóżeczka na te kilka minut

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cd i np wrzeszczy, jak chcę starszej włosy uczesać (ma do pasa), albo pouczyć się z nią - młodsza chce wtedy na ręce, choć jako niemowlę do 6 miesiąca nie była noszona prawie wcale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żałosna autorka, dała się wrobić w rolę kuchty i sprzątaczki a mąż? a mądry mąż CZASEM zajmie się dzieckiem, ale tylko na chwilę. Dlaczego jesteś tak ograniczona że dałaś się wrobić i robisz z siebie męczennicę gdy mąż wybiera sobie co najlepsze z życia? idiotka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też czasem mam dość, synek ma 14 mc jest bardzo żywym dzieckiem często wymusza krzykiem jak coś chce dostać trzeba tłumaczyć dużo, staram się całe dnie spędzać z nim na dworze uwielbia chodzić dotykać wszystko:) 3h potrafi iść bez przerwy na wózek czy na rękę wiec się nachodzę z nim;p co do obowiązków to dom jest na mojej głowie, do tego pracuje na 1/2 etatu jako przedstawiciel ale spotkania umawiam tak jak jest mąż w domu żeby został z małym. Autorko z czasem będzie lepiej i tak nie masz najgorzej bo mieszkasz z teściową zawsze wyjdzie na spacer z dzieckiem a ty mozesz poleżeć w tym czasie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ericdoughter
Wypraszam sobie to, ze jestem zalosna. Moj maz zajmie sie dzieckiem, ale jest chyba bardziej zmeczony ode mnie. Przepracowany (budowa w planach). On nie ma pracy od 8 do 16. Wstaje o 6, dojezdza do pracy 40 km (na szczescie jezdzi ich kilku, wiec codziennie ktos inny placi za benzyne). Potem okolo 16 wraca, naprawia maszyny, doczepia do ciagnika, do 22 w nocy pryska sad. Pieniadze z tego niezle, ale to praca fizyczna i bardzo meczaca. Moj synek tez byl grzeczny, byl mniejszy. Jako wczesniak duzo spal, kolek nie mial wcale, ani jednej. Poza tym dosc dobrze przesypia noce- teraz spi nawet do 8 rano, nie je w nocy gdzies od 5 miesiaca zycia... Problem zaczal sie, gdy maly probuje chodzic. Wszedzie go pelno. Ja, jako matka, popelnilam jeden, ale za to znaczacy blad: pozwolilam tesciowej, by przyzwyczaila malego do tego, ze ciagle ktos przy nim jest. Gdy tylko maly kweknal w lozeczku, a mnie nie bylo, ona od razu leciala i go zabawiala. Nie daj Boze, by leciutko zaplakal. Teraz probuje to naprawic i zabraniam tesciowej tego latania do dziecka, ale chyba jest juz ciut za pozno. Czasem maly, jak ma dobry humor, to pozwoli mi wyjsc do lazienki, nie musze nikogo do niego wolac. Ale to rzadkosc... Nawet teraz, gdy go kapalam (maz wlasnie pryska) i poszlam po wode to musialam zaniesc synka do tesciowej... Nie moge nawet wyjsc z pokoju, by wyrzucic pampersa, maly juz placze... Nieraz naprawde mnie to denerwuje i krzycze na niego, ze jest rozpieszczony. Wiem, ze to moja wina. Tesciowa, pomimo, ze pomocna i chetna do tej pomocy, to jednak troche "narozrabiala" ta swoje nadgorliwoscia. Teraz zaluje, ze pozwolilam zajmowac sie jej dzieckiem, gdy mialo okolo 3 miesiecy. Sama wtedy zasuwalam w polu. Teraz wydaje jej sie, ze ma prawie takie same prawa do niego jak ja. Nieraz mowi mi: oj jakos go WYCHOWAMY. Tyle ze tak lubi naszego synka, ze nie potrafi sie zachowywac choc odrobine na dystans. Jak wyglada moj dzien? Z racji tego, ze dziecko spi z nami (nie chce spac w lozeczku) to musze lezec z nim az sie obudzi, do 7-8 rano. Potem jest ubieranie, snaidanie. Potem zanosze malego tesciowej, ogarniam mieszkanie, gotuje obiad, daje malemu jesc i usypiam go. Spi przewaznie na kanapie, wiec albo ja musze nad nim siedziec albo tesciowa (teraz wolam ja coraz mniej, z przyczyn wyzej opisanych). To jest ten czas dla mnie: czyli siedzenie na laptopie, najlepiej mi sie wtedy odpoczywa. Potem idziemy na spacer. I tak do wieczora chodzimy po dworze. Niekiedy kregoslup mi wysiada, bo synek wciaz chce chodzic, nie usiedzi w spacerowce. Do tego dochodza inne rzeczy: gdy maz ma chwile po pracy i zajmie sie malym, ja ide opielic grzadki, wyplewic tuje w ogrodku. Niestety, takie rzeczy na wsi to koniecznosc, bez tego bysmy zarosli pod same okna. Czasem wieczoren jade na zakupy. Dzisiaj wykapalam malego i uspilam. Moja dluga nieobecnosc na forum wynikla z tego, ze do 19 bylismy na dworze. I teraz, gdy juz mam niby ten czas dla siebie, padam na twarz. Nic mi sie nie chce. Nawet wziac prysznica. Wole posiedziec i sie troche pozalic. Zreszta nawet nie mam jak tego prysznica wziac. Kto bedzie siedzial przy malym, gdy pojde sie kapac? Meza nie ma, a gdyby dziecko zlecialo z lozka to nie wiem, co bym zrobila... Wiem, ze popelnilam duzo bledow wychowawczych na samym poczatku: od pojscia "do pracy w pole" gdy dziecko mialo 3 miesiace, poprzez przyzwolenie do ingerencji w wychowanie malego tesciowej, a na przyzwyczajeniu do spania z nami konczac. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, ze to moje pierwsze dziecko i nie tylko ja popelniam bledy, bo tak naprawde robi to kazda matka, i to, ze nie lubie siedziec w "czyims" domu jak darmozjad. Po prostu musialam cos robic, poza tym szkoda mi bylo meza, ktory sobie zyly wypruwa, by zarobic na budowe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zalosny jest ten kto tego nie rozumie. Nie ma rodziny albo ma kase i nic w domu nie robi. Az smiac mi sie chce jak czytam ze zrobilas z siebie kuchte i sprzataczke. Co za idiota to napisal to brak slow. Moj maz jest kierowca. W domu jest kilka dni a wyjezdza na tydzien czasem dwa. Jak go nie ma to tez padam, nie mam sily na nic, czasem nie posprzatam bo wole normalnie odpoczac jak dziecko spi. To normalne ze Ci sie czasem nie chce. nie jestes robotem. Choc moj maz wiecej mi pomaga. Jak tylko jest to calymi dniami bawi dziecko, kladzie spac, a nawet wstaje do malej w nocy jak jest taka potrzeba. Mi pozwala maksymalnie wypoczac bo wie ze za kilka dni pojedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ericdoughter
Ewela, dziekuje za zrozumienie :). Jakos nie widze, bym zrobila z siebie kuchte, czy sprzataczke. Moj maz wraca po ciezkim dniu pracy, a ja co? Obiadu mu nie dam, bo mi sie nie chcialo? Wiele matek ma ten problem, ale jakos daja rade. Gotowanie i sprzatanie to normalne obowiazki zony, ktora siedzi w domu z dzieckiem. Ze jest ciezko? No jest, ale co zrobic? Zacisnac zeby i przetrwac. Mnie tez nieraz smiesza,a raczej bardziej dziwia, komentarze kobiet, ktore twierdza, ze jak ktos gotuje to od razu kuchta. Nie wiem, moze nie jestem zbyt nowoczesna, ale nie podoba mi sie takie podejscie. Robie to, co do mnie nalezy. Maz tez w pracy nie lezy i nie pachnie. Wczoraj na wieczor smarowalam mu plecy zsiadlym mlekiem, tak je sobie w pracy "opalil". Tak to juz jest, ze trzeba zasuwac. A ze mam nieraz dosc i musialam sie "wygadac"? Co w tym zlego? Przeciez jutro znowu wstane, ubiore dziecko, zjemy sniadanie, posrzatam i pojdziemy na spacer.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, olej zwistne i złośliwe wypowiedzi :) Te, co twierdzą, że zrobiłaś z siebie kuchtę i służącą to typowe sieroty życiowe, dla których 1 (słownie : jedno) dziecko pod opieką oznacza absolutny brak możliwości ogarnięcia czegokolwiek, tak jakby zrobienie szybkiego obiadu i ogarnięcie domu wymagało umiejętności i treningu co najmniej komandosa ze Specnazu :P Ty masz na głowie dom, pole, jesteś normalną kobietą, która potrafi się zająć rodziną, a nie jęczącym niedorozwojem z brakami emocjonalnymi. A co do tematu - każda, naprawdę KAŻDA matka bywa czasem zmęczona i ma dość, ale stara prawda jest taka, że czas leci, a dzieci rosną :) Będzie lepiej :) Pozdrawiam, mama dwulatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prosta baba z ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak to??? to siedzicie w domu z dzieciakami i nie chodzicie do pracy??? i jeszcze zmęczone???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdybys , gosciu, zamiast odstawiac dziecko do zlobka, babci czy niani i zamiast pierdziec 8 godzin w stolek popijajac kawusie w tej waszej jakze ciezkiej pracy, poganiala przez 8 godzin za 15 miesieczniakiem z motorkiem w tylku przy okazji robiac zakupy, sprzatajac, gotujac obiad to tez bys byla zmeczona!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to oddaj do żłobka i idź odpoczywać do pracy, zamiast robić z siebie ofiarę na forum!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy niektorzy naprawde sa takimi tumanami i nie rozumieja, ze na wsi zlobkow NIE MA??? Tak jak nie ma zbytnio mieszkan do wynajecia, przedszkoli, itd? I czyja to wina? Moze tych matek? Zreszta, pracy polegajacej na siedzeniu i piciu kawusi w urzedzie tez nie ma. Na wsi ludzie zasuwaja w polu. I autorka rowniez pisala, ze pracuje, u siebie w polu. Praca jak kazda inna, moze nawet ciezsza. Wkurzaja mnie takie damy z miasta, ktore wszystko maja pod nosem i wielce to one zdziwione, ze dziecka do zlobka ktos nie oddal. Puknijcie sie w leb, idiotki. Co Wy wiecie o zyciu, skoro w taki sposob piszecie o wsi? Ile macie lat? Moze te starsze kobiety, ktore jakos nie szczyca sie tym, ze mieszkaja na wsi rozumieja, ale takie gowniary, co raz w zyciu a wsi byly mysla, ze pozjadaly wszystkie rozumy, bo one z MIASTA sa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry, mialo bys "te starsze kobiety, ktore mieszkaja w miescie rozumieja..." *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:05:14, godz. 17:06 - gdzie wyczytałaś, że jak mama nie bawi się z dzieckiem, to dziecko nie bawi się wcale?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto a ile Ty masz lat? ja mam 33 i czworo dzieci 19mies blizniaki ktore nie przespaly od urodzenia ani jednej calej nocy,oraz 12i9lat.obiad ugotoway i to nawet 4dania,bo maz-ktory pracuje do wiecxxora musi zjesc tylko mieso,chlopcy nie chca jesc codziennie miesa,jeden z bliźniakow ma alergie pokarmowa prawie na wszystko to sobie pndmxsl.pozatym musze chodzic po chlogpcow do szkoly bn sami nie moga wqgacac wiec z maluchami zapieprzam 1km w jedna strone. Prania jest dwa kosze codziennie.w dodatku mam ogrodek.i pieke ciasto.wczoraj np robilam 100pierogow.w dodatku wystawiam rzeczy na alegro po moich Maluszkach a to jest czasochlonne. Dodam ze mieszkamy za granica i od samego pocyatku nie mialam nikogo do pomocy. Myśle ze leniuch z Ciebie albo masz gleboka depreche!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O, już licytacja, która ile pierogów zrobiła :D :D :D Ja też mogę napisać, że mam 5 dzieci, męża zjadającego dziennie porcję jak dla tucznika i dom z ogrodem do ogarnięcia :D I że zrobiłam milion pierogów i pierdyliard gołąbków! A prawda jest taka, że mam jedno dziecko, pracę zawodową, pasje, znajomych, czas dla męża, a też niekiedy padam na pysk :) I co? Taki urok macierzyństwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ericdoughter
Mam 24 lata i nie powiedzialabym, ze jestem leniwa. Depresji tez nie mam. Wiesz, moze i bym Ci uwierzyla, ale z tym gotowaniem to chyba przegielas... Skoro robisz codziennie tyle dan, to chyba na nic innego Ci nie starcza czasu... Zreszta, gdy masz dzieci starsze to one moga sie ta godz czy 2 zajac mlodszymi, a Ty klechcisz sobie te pierogi. Ja mam tesciowa, ktora jest dosc schorowana i nie ma sily zajac sie dluzej dzieckiem niz godzine. Wiesz, mozesz sobie zasuwac przy tych dzieciach, sprzatac, pielic grzadki (ja tez robie to wszystko), ale pomnika to Ci za to nie wystawia. Wiec nieraz wole sobie zwyczajnie posiedziec przed komputerem. Akurt maly spi, ja sprzatnelam juz wieksza czesc mieszkania, zostaly mi tylko podlogi do umycia. Obiad zostal mi z wczoraj, wiec tu jestem do przodu. Zreszta, moze Twoje dzieci sa nauczone, ze jedne bawia sie z drugimi, moj jest akurat w takim wieku, ze rypi jak tylko wyjde z pokoju. W lozeczku posiedzi gora 10 min, wiec sama widzisz, ze roznie to jest. Wiele zalezy od dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze autorko cie rozumiem, dlatego do tego "miodu" nie ma co tak sie spieszyc. czlowiek zawsze sie zdazy narobic w zyciu. ostatnio bylam u siostry, pilnowalam dzieci kilka dni. gdy wrocilam do domu musialam odregowac 2 dni. plecy mnie palily ogniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ericdoughter
Wiesz, z jednej strony mowi sie, ze nie ma co sie spieszyc, ale z drugiej to jestem zadowolona, ze mam teraz dziecko. Nawet mezowi to mowilam. Za pare lat bedzie juz lzej, a jak pomysle, ze mialabym przechodzic przez to pozniej to mi sie slabo robi. Odchowac i z glowy. Chcielismy miec z mezem 2-ke dzieci, ale na dzien dzisiejszy nie chcemy. I to bardziej on niz ja. Maz dlugo czekal z ustatkowaniem sie- mial 28 lat, gdy zie ozenil, a 29 gdy urodzilo sie dziecko. Ciagle jest zmeczony. Nie chce drugiego dziecka, bo to naprawde spory wysilek, by wychowac takiego malego baka. Ja w sumie tez jestem na nie. Zreszta, najpierw w planach mamy budowe domu, wiec nie mozemy sobie pozwolic na kolejna ciaze... Kiedys moja babcia mi tlumaczyla, dlaczego kiedys wczesniej ludzie mieli dzieci, zenili sie- bo pozniej nie ma na to ciepliwosci, ani czasu, ani ochoty. Jak ktos nie ozeni sie przed 30, to pozniej juz mu sie nie chce (oczywiscie sa wyjatki). Mowila, ze dzieci trzeba miec za mlodu, gdy sily wieksze i cierpliwosc. I musze przyznac, ze miala racje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak co drugi tu temat to dziecko lub kuchnia gratulacje :) www.youtube.com/watch?v=-3J8KSM8Zeg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo mozliwe, ze tak wlasnie jest. jednak mialabym sobie troche za zle, ze lata w ktorych czlowiek moze jeszcze troche poszalec musi przezyc calkowicie inaczej. mam 25 lat i mozliwe, ze jestem malo dojrzala jak na swoj wiek. ale tez wie co z czym sie je. w moim domu rodzinnym nie bylo za kolorowo, moze stad mam ten uraz i mysl, ze gdy jest juz maz, dzieci itp zycie kobiety krazy juz tylko wokol jednego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ericdoughter
Ale potem mozesz sobie jeszcze poszalec, gdy dzieci podrosna ;). Mam chrzestna, 40 lat. Jeden jej syn ma 16, drugi 12 lat. I ona mowi, ze dopiero teraz wie, ze zyje. Wycieczki, spa, baseny, podroze do siostry za granice do Szwecji. Nawet na dyskoteki chodzi. Z mezem tez:); Bardzo dba o siebie, pomimo sklonnosci do szybkiego przybierania na wadze, wyglada jak laska. Wiec roznie to jest. Aha, do goscia, ktory jest zdziwiony, ze co drugi temat tu jest o dzieciach- Forum Kafeteria- Dzial Ciaza, Porod, Macierzynstwo i Wychowanie dzieci- SUPRISE!!! My tu nie gadamy o polityce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko tak patrzac realnie na spoleczenstwo polskie i ich zarobki malo kogo stac na takie luksusy majac na utrzymaniu dzieci. ja jestem bezdzietna, pracuje, ale szczerze mowiac tez musze liczyc sie z pieniedzmi. i wcale nie zapowiada sie zeby bylo lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hehe, dokładnie, wyszaleć to się trzeba na studiach, bo przy dzieciach, nawet odchowanych, to już nie ma czas, siły ani tylu środków :) ja jestem z opcji dziecko po 30-tce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zreszta jak sie ma pieniadze to i bycie matka z malymi dziecmi moze byc sielanka. niania na etacie lub gosposia a ty tylko patrzysz jak ci dzieci rosna. no ale wiadomo to tylko dla wybrancow. szary polak musi walczyc z szara codziennoscia, czyli oplaty, rachunki i jedzenie. a gdy sie wychodzi na zero to wielkie szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsza jes koniecznosc sprzatania! Nie mam jeszcze dzieci, ale tak was czytam dziewczyny i mysle sobie, ze to cale ogarnianie domu jest najbardziej czasochlonne i najgorsze. Nie przepadam za sprzataniem, kiedys dorabialam przy sprzataniu mieszkan i domow innym ludziom, chyba dlatego mi sie przejadlo:P Lubię miec wszystko na swoim miejscu i poukladane i o to dbam na biezaco, ale juz mycie kibla, odkurzanie, kurze, podlogi... cholera nie moge sie zebrac. A mieszkamy sami z narzeczonym i on mi pomaga na dodatek, wiec nie ma co narzekac. No niewiem po prostu tego nie lubie, uwazam to za marnowanie czasu, wole robic inne rzeczy, potrenowac, poczytac, wyjsc gdzies na spacer, poprzerabiac ciuszki (uwielbiam). Ale brud mnie denerwuje. No patowa sytuacja! No i tak was czytam dziewczeta, i wyobrazam sobie jak to bedzie u nas, jak juz bedzie dziecko i zostane z nim w domu. Nie podoba mi sie za cholere taka codziennosc:( Samo zajmowanie sie dzieckiem spoko ale w miedzyczasie jeszcze wiecznie niekonczace sie ogarnianie mieszkania masakra. I tak sie coraz bardziej przekonuje, ze chyba poszukam jakiejs pani co mi przyjdzie raz w tyg posprzatac to wszystko, i nie bede miala tego na glowie ani wyrzutow sumienia ze mam brudno w domu. Dodam, ze to male mieszkanie w bloku, wiec chyba drogo nie bedzie, a bede miec swiety spokoj. Co o tym myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_zaryczy_soon
małe mieszkanie, małe dziecko i pani do sprzątania raz w tygodniu? za rzadko;) zwłaszcza jak dziecko zacznie się przemieszczać, stawać i wszystko ściągac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie nie, chodzilo mi o to zeby pani sprzatala kurze i brud , a nie ukladala mi rzeczy, to robie szybko sama:) a raz w tygodniu wystarczy, bo tak robie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×