Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy jako male dzieciaki zarabialiscie pieniadze

Polecane posty

Gość gość

np. na zbieraniu kasztanow. makulatrury a potem na skup?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam 7 lat a siostra 8 , jak starzy nas wyslali do rwania porzeczek na caly miesiąc 35 km od domu.musialysmy tam mieszkać i pracowac...i tak przez cale życie. .Teraz mamy po 40-41 lat i chore kręgosłupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, dopiero jako nastolatka zaczęło mi zależeć na własnej kasie :) ale nie z powodu jej braku, tylko z powodu tego, że chciałam coś robić :) i nie interesowała mnie kasa za zbieranie makulatury ani inne drobne, tylko konkretna kasa np za pracę w ogrodnictwie w czasie wakacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pierwsza praca po maturze moja byla (u rodziny ), druga już na studiach.pilnowania dzieciaków nie licze w rodzinnej miejscowości mogłabym za młodu pracowac tylko na polu, a że miałam w miarę dobra sytuację finansową wady tej pracy przeważaly nad zyskami. tyle, że ja od 14 roku życia dysponowałam sama moimi alimentami (na ciuchy, kosmetyki, rzeczy do szkoły itd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale mi nie chodzi o prace juz jako 16 latek. tylko jako takie dzieciaki. co chcialy zarobic sobie na lody czy slodycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czesto z rodzicami chodzilismy na grzyby/jagody, ale zbieralismy dla nas, rzadko na zarobek, choc sie zdarzalo. Ale mialam kolezanke ( w zerowce wtedy bylam), ktora z mama i mlodsza siostra siedzialy prawie cale wakacje w lesie, zbieraly jagody, grzyby na zarobek. Matka sama je wychowywala, nie mialy pieniedzy a w wakacje chociaz zarobily na przybory i ksiazki do szkoly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie nie bylo braku kasy. 4 dziewczyny zarobilsymy 2zł ale jaka radosc byla. i podzial. i na lody bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cóż, no to wg mnie tylko ci z biednych rodzin. przeciętny 6latek dostaje piątaka na loda od mamy, wujka czy babci a nie wygrzebuje ze śmieci gazety i leci na skup a nawet jeśli rodzice dają kase, to dziecko musi widzieć, że jest bardzo biednie żeby samo coś takiego zaczelo robić. co innego umyc ojcu samochód i za to dostać pieniądze, a co innego wciskać ludziom kasztany na ulicy za opłata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie musialam ale chcialam. inaczej bym sie zanudzila. odkad pamietam zbieralam czaresnie i sprzedawalam na rynku, zbieralam truskawki i porzeczki. jak bylam starsza to juz kasy za to nie chcialam,bo wolalam pomoc,ale jako dziecko mialam frajde,ze zarabiam. mimo ze jestem miastowa to cale dziecinstwo w wakacje spedzalam na wsi. a to byla bardzo mala wioska i zadnych kolezanek,w ogole dzieci nie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sprzedawałąm grzyby jak miałam 10 lat , ale miałam czasem nimiłe sytuacje od strony starych zboczeńców. A potem już normalną pracę- ulotki mialam w wieku 13 lat. Od 13 stale pracowałam. ale uczyc tez sie uczylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zbierałam makulaturę, nabijałam tytoń w wakacje, zbierałam siano itp.. moi rodzice nie byli biedni, może i nie bogaci ale to nie chodziło o to że mama mi nie da na loda ale o to ze to są moje pieniądze, ze coś robię.. pamiętam jak chodziłam do sąsiadów babci nabijać tytoń i nie chciałam iść do domu bo chciałam jak najwięcej zarobić :D aż zasnęłam przy drucie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5zł na loda codziennie od cioci czy wujka to w dzisiejszych czasach jak najbardziej, ale nie w latach 80tych. Ja z bratem zbierałam makulaturę i woziłam do skupu. Zbieraliśmy też butelki zwrotne (oranżada, piwo). I sprzedawaliśmy książki na kiermaszach szkolnych. Od razu kupowało się od innych na następny rok. Co zostawało to było na karteczki lub papeterię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie, ja jestem rocznik 90 , ale dostawałam 10 zł na miesiąc. A nie 5 na dzień :/ A rodzice biedni nie byli. Ubranie czy coś co potrzebowałam raz na jakiś czas kupowali mi. 5 zł dziennie to dużo jak na dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale kto mowi, ze lody za 5zl dziecko codziennie będzie żarło? ja miałam normalnie, przez moment nawet biednie ale ani pogoni za kasą nie miałam, ani nikt mi słodycza nie odmowił. czasem po prostu zamiast większej ilości dostawałam mniejsza. to nie jest normalne gdy 5-7letnie dziecko chce mieć swoje pieniądze i jak najwięcej. egoizm, bycie otoczonym opieką jest elementem zdrowego dzieciństwa jedyne dzieciaki które znam i kombinowały wcześnie były naprawde bardzo biedne. a filipów kwiatkowskich z rodziny zastępczej nie poznalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i nawet jak miałam slodycze itp w domu to mi je czasem wydzielano, to chyba normalne że nawet jesli cie stać to nie pchasz tony cukru w dziecko. i jak chodziłam do szkoły to dostawałam nieraz 2zł dziennie na jakieś dodatkowe picie czy drożdzowke, a naprawdę to był przeciętny dom w latach 90

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pracowałam od zawsze chyba w każde wakacje:( Mieszkaliśmy w małym mieście, bieda i bezrobocie było straszne. Od chyba 6 roku życia (jeszcze zanim poszłam do podstawówki) co roku w wakacje musiałam zbierać poziomki, jagody, grzyby, konwalie, co akurat rosło i potem siedzieć przy drodze albo na placu i sprzedawać :o Najpierw z mamą, a potem, jak już skończyłam 10 lat sama. Porażka. Musiałam po prostu iść i wrócić z pieniędzmi, nie ważne jak zarobionymi. Ja nie było nic w lesie, to chodziłam ludziom do sadów i kradłam owoce, żeby później sprzedać albo kwiaty z ogrodów. Czasem chodziłam po prośbie albo jechałam stopem do miasta i na dworcu prosiłam ludzi o pieniądze niby na bilet do domu. Parę razy okradłam komuś pieniądze, ale rzadko - raz zwinęłam jednej babce portfel, a tam było tyle pieniędzy, że przez całe dwa tygodniu nie musiałam pracować (oczywiście rodzicom kłamałam, że pracuję, bo by mi i tak kazali chodzić) i jeszcze poszłam do kina (jedyny raz w całym dzieciństwie, a kino było w domu kultury i tak bardzo tanie). Pamiętam, że wtedy łaziłam nad jezioro i było super - jedyne wakacje w dzieciństwie :D Ogólnie to mam obrzydliwe wspomnienia z dzieciństwa. Praca, niańczenie młodszego rodzeństwa. Skończyłam technikum, poznałam męża i teraz nie pracuję wcale. Siedzę w domu jako kura domowa i mam to w d***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam też, że pracowałam 7 dni w tygodniu, bez dnia wolnego całe wakacje. Nie było mowy, żebym chociaż w niedzielę miała wolne, bo w niedzielę pod kościołem można było najwięcej zarobić - ludzie kupowali kwiaty i owoce. Teraz uważam, że to jakiś kosmos - iśc do kościoła, a potem kupowac coś od małego dziecka, które ewidentnie jest zmuszane do pracy, ale mniejsza z tym. Jeszcze pamiętam, że z cmentarzy kradłam znicze, potem czyściłam i sprzedawałam przed Wszystkich Świętych - rodzice kazali. A i jeszcze zbierałam butelki i jeździłam do skupu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u nas była wielka akcja zbierania buutelek i makulatury i oddawanie jej do skupu. Mielismy blisko do http://www.pphuorion.pl/skup.php wiec chcialo sie zarabic kilka groszy. wiem ze teraz tez wiele mlodych ludzu tak robi i tam zanosci smieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×