Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MłodaMama99

Doradźcie coś, bo zwariuję

Polecane posty

Gość MłodaMama99

Jestem młodą mamą, mam 20 lat. Moja córka ma 9 miesięcy, a ja już nie mogę wytrzymać. Od 9 miesięcy prawie cały czas siedzę w domu.Już na samym początku ciagle płakałam, bo mnie w domu prawie nigdy nie było, zawsze od rana do wieczora gdzieś na mieście , nawet w ciąży a tu nagle taki zwrot akcji i ciągle tylko dom i dom...Poza tym ciężko było mi się odnaleźć w roli mamy. Wszyscy pocieszali mnie, że poczekam jeszcze miesiąc/dwa i będzie lepiej, że będę więcej wychodzić, przestanę karmić piersią i nie będę już jej tak potrzebna co chwilę, że zrobi się ciepło (bo to była zima) to będę z nią wychodzić na całe dnie. I tak żyłam nadzieją. A teraz? Jest maj, koniec maja i nic sie nie zmieniło! Po prostu nic! Non stop tylko dom i dom. Codziennie biorę ją na spacer, ba, nawet na dwa spacery. Ale ona nie lubi być we wózku i na spacerze wytrzymuje max 30-40 min. Czasem nawet tylko 20. Także nie da rady jechac z nią gdzieś daleko, biorę ją codziennie na to samo oczko wodne, na ten sam plac zabaw. Dzień w dzień rutyna. Moje dziecko do tego to istny żywioł- w domu wszedzie jej pełno, przez to jestem już wieczorem po prostu padnięta. Ciagle za nią latam, ona nie interesuje się swoimi zabawkami - juz wszystkie jej sie znudziły, a nowa interesuje ją max godzinę. Chodzi wszedzie tam, gdzie nie powinna, czyli pod stół, do kabli, do kontaktów...A ja latam za nią, by nie zrobiła sobie krzywdy. Do tego uparła się na jedzenie i prócz cyca (nie udało mi sie przestac jej karmic wczesniej) , chrupków i parówki no i może wody ona nie chce nic jeść. Męczę się przy każdym deserku/obiadku. Jak widzi łyżeczkę to od razu się rzuca i płacze jakby ze skóry ją obdzierali.....Dodam, że nie mam w ogóle pomocy. No może prawie w ogóle- wieczorem wraca moja mama z pracy, o 20.30 i dopiero wtedy mam troche pomocy. To też nie trwa za długo, bo może max godzinkę, bo mała zaraz chce iść do mnie. Jeśli zastanawiacie się, gdzie jest tata dziecka, to wyjechał za granicę do pracy. I przyjedzie dopiero w lipcu na kilka dni. Jestem wykończona, wymęczona. Odsunęłam się od koleżanek i jak kiedyś miałam ich całkiem sporo, teraz zostały mi 3 i spotykam się z nimi raz na miesiąc, czasem raz na dwa. Poza tym to są tylko koleżanki, nie ufam im, ciągle robię dobrą minę do złej gry i dlatego właśnie wyżalam się tutaj, bo jestem trochę skryta, nie ufam ludziom, nie lubię mówić głośno o swoich problemach...W internecie jest łatwiej, bo anonimowo. Mojemu chłopakowi też mówiłam, że mi cieżko, ale co on mi poradzi? Słysze tylko słowa " będzie dobrze, poczekasz jeszcze troche i wszystko sie naprawi" i takie p***********,które nic nie znaczy. Rozmowy z tymi koleżankami, o których wspomniałam, też nie należą do najmilszych, bo jak pytam co u nich to wszystkie opowiadają, gdzie wyjechały, z kim się spotkały, w ilu klubach były, to że w górach, to nad morze, to po hotelach, to na grilu , to na domówce, za granicą.......A ja ? Ciagle tylko dom i dom! Po prostu płakać mi sie chce, jak słysze ich opowieści . Ale przeciez im nie zabronię. Nie chcę też zrywać z nimi kontaktu, bo ze znajomych to tylko one mi zostały, a ja też boję się zostać całkowicie sama, poza tym jak już mogę gdzieś wyjść to wychodzę właśnie z nimi, kiedy z chlopakiem nie mogę..A to lepsze niż błąkanie się samej po mieście i snucie się jak cień. Boli mnie to, że znajome, które też mają dzieci są szczęśliwymi mamami i cieszą się nawet z tego, że siedza z dziecmi w domu. tak bardzo im zazdroszcze. Ich dzieci to ponoć aniołki,malo płaczą, chcą jeść, pić, spacerować...A moja? Całkowite przeciwienstwo. Chciałabym być dobrą matką, ale nie potrafię. Staram się dla małej być jak najlepsza, ale w środku opadam z sił. Codziennie przynajmniej raz szlocham w poduszkę. Proszę o jakiekolwiek rady, słowa pocieszenia cokolwiek :( ///Aha i znając życie i internetowych hejterów, pewnie zaraz jakiś nieobeznany w życiu debil napisze " mogłaś sobie nie robić bachora' to od razu zaznaczam, że nie będę odpisywać na takie zaczepki, bo według mnie są żałosne, miałabym tysiąc kontrargumentów na takie słowa, ale nie będę się z niczego tłumaczyć. A z osobami na takim poziomie intelektualnym nie prowadzę rozmów. /// z góry dzięki za odpowiedzi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moglas wyskrobac szmato, teraz nie mialabys takich problemow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zostałam mamą w wieku 22 lat i tez mi ciezko bo moja ma teraz 8 mies. Zupełnie nie wiem co mam ci powiedziec... moze napisze co ja robie aby sobie radzic ze zmeczeniem .Często jak już mąż wróci to lece gdzieś do sklepu z ubraniami bielizna..jestem potem znów naładowana . Robie spotkania z mamami i wtedy dzieci sie same ładnie bawią. Moja też nie lubi spacerów dlatego muszę ciągle jej czas umilać zabawkami daję jakiegoś banana..zajmie się dzieciak i spokojniejszy ;) co do ochrony dziecka w domu to gniazdka trzeba zabezpieczyća przy nauce chodzenia,raczkowania zalozyc kask piankowy ;) to ze dzieci nie lubią swoich zabawek to nie nowość one lubią coś zdobyć dlatego ja np w kolorowy karton wkładam puste opakowania po lekach i drewniane łyżki a czasem do szuflady powkładam bezpieczne rzeczy z domu zaciekawie ją że coś tam jest i zamykam szuflade a ona sobue ją otwiera i szpera ;) każda matka tęskni za wolnością i nie tyljo te młode ;) szukaj dobrych stron... Za trochę do ciebie samo podejdzie wyciągnie rączki do ciebie a potem przytuli ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłodaMama99
Haha, wiedziałam, że jakiś kretyn się odezwie :) co do tej pierwszej odpowiedzi. Co do drugiej odpowiedzi, nie mam koleżanek, które mają dzieci, żeby móc je ze sobą zapoznać. Mam niby jedną, ale ona ma 30 lat i taka nieco różnica między nami jest, ona ma już dwójkę dzieci plus jeszcze jedno strasze od mojej o 2 tygodnie, ma męża, pracę. Ona ma ułożone całe życie i nie widze, żebysmy znalazły wspolny jezyk, poza tym ona mieszka na drugim koncu miasta, kawał drogi ode mnie...Także takie coś odpada. Z tym bananem na spacerze- niby dobry pomysł, ale boję się, że jak jej dam banana to ona go wyrzuci :/ Bo daje jej na spacerach chrupki kukurydziane i doje do połowy i wyrzuca na chodnik. Z tym kartonem mhmmm spróbuję, chociaż nie wiem też czy wyjdzie, ja już jej pokazałam połowę wyposażenia domu i ona juz wszystkim sie znudziła....Ale moze jak zestawie każdą rzecz ze wszystkim to ja zainteresuje? Wyciąga już rączki i tuli się :) I to jest słodkie, ale niestety tych złych stron jest więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, troche za wczesnie na to dziecko, sama jestes dzieckiem, a wlasciwie mloda osoba, ktora powinna inwestowac we wlasny rozwoj, konczyc studia itd. No ale sie nie odkreci. Nie dziwie sie, ze jestes wykonczona, bo w ogole nie myslisz o sobie. A gdzie TWOJE potrzeby?! Oddaj dziecko na jeden dzien mamie lub komus innemu do opieki i zajmij sie soba nareszcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam 30 lat i córke taka sama, jak twoja, wiem co czujesz, mam jeszcze starsze dziecko i jst grzeczne, chociaz jak bylo mlodsze zachowywalo sie duzo gozej, wice mam nadzieje ze to sie zmieni,ale moje kolezanki ktore maja grzeczne dzieci mnie nie rozumieja, ze ja nic kompletnie nie moge przy niej zrobic, nawet obiadu ugotowac, wszedzie jej pełno, zywioł, bałagan robi, ubrania poplamione.uwielbiam kiedy spi, ale jak na złośc spac tez nie chce za bardzo, rzadko w dzien zasypia, teraz ma 3 latka prawie. buzia jej sie nie zamyka, ona nie mowi, ona krzyczy, nachalnie i glosno domaga sie wszystkiego, musialam zamki powstawiac w drzwi, bo broila niesamowicie , nie moglam na siku spokojnie posiedziec , juz biegla do kuchni cos zboric.w wózku, kochana, to samo bylo, wiecej sie upocilam ubierajac ja niz to warte, bo za rogiem na dworzyu juz krzyczala, ludzie sie ogladali, smoczka nigdy do ust nie wzięła. teraz chetnie jexdzi w spacerówce albo na rowerku.dałam do przedszkola bo nie mialam juz nerwów do niej , ja poszlam do pracy na pół etatu i jest o niebo lepiej, tęsknie za nia w pracy, a ona w przedszkolu jest ulubienica pań, bo jest smiała, i kreatywna.bedzie lepiej, nie martw sie,poki co znajdx jakas pasje , ja duzo czytam w domu, bo to lubie robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłodaMama99
Tylko, że nie mam komu jej oddać na cały dzien :( Ona pójdzie albo do mnie albo do mojego chłopaka i ewentualnie do mojej mamy, która cały dzien jest w pracy. U innych wysiedzi kilka minut i juz jej sie nie podoba. Naprawde moje dziecko jest nie do ogarnięcia, wszystko jest na nie. Wiem, że to wcześnie, za wczesnie, ale już wolałam urodzić i wychować niż oddać komuś do adopcji. Jestem odpowiedzialna za swoje czyny. - Naprawdę też ci współczuję. Do tego zawsze wydawało mi się, że 3letnie dziecko to już takie nawet duże, że wytłumaczysz, porozmawiasz. Że jest łatwiej. A teraz to juz sama nie wiem i sie boje, co bedzie wtedy :( Fajnie, że poszłaś do pracy, zawsze się jakoś oderwiesz. Ja nie mam z kim zostawić małej no :// Wielki problem z tym mam . Czasem w weekend mama może z nią zostać. CZASEM. Od września idę dalej się kształcić, więc co 2 weekend też będę w szkole....Tylko jak tu dotrwać do września? Ale dziekuje za te słowa i za twoja opowieść, poczułam się raźniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiedżma w jeansach
odchowasz dziecko i wtedy będziesz miała czas dla siebie....twoje koleżanki wtedy będą rodzić i zazdrościć tobie.....a tym co mają niby dzieci jak aniołki nie wierz. zaufaj mi, mam 3 dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×