Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pelu

Smsy z osoba trzecia a zdrada emocjonalna

Polecane posty

Gość Pelu

Jestem we dlugim zwiazku. Kiedy poznalam mojego meza mialam 16 lat. Po 6 latach partnerstwa oprocz ogromnego przywiazania I potrzeby bycia kochana nie bylo miedzy nami nic. Wtedy tez kiedy znajomy zaprosil mnie na kawe uswiadomilam sobie ze nigdy nie bylam na randce. Zgodzilam sie wiec. I to byla pierwsze zatajenie faktow. Do tej pory moim jedynym przyjacielem byl moj chlopak. Nie mialam tez przyjaciolek. Bylam strasznie zakompleksiona I stronilam od ludzi. Postanowilam zatem brnac w to dalej I poznac inne spojrzenie na swiat. Z wiekszymi I mniejszymi przerwami utrzymywalismy kontakt smsowy. Czasem spotykalismy sie na kawie. Mialam chlopaka o czym ten znajomy wiedzial. Czulam silna przynaleznosc do mojego chlopaka. Z czasem podczas spotkan z N. moje dlonie szukaly jego dloni. Uwielbialam nasze rozmowy, wywiazala sie miedzy nami wiez emocjonalna. Az w koncu zdradzilam jedynego przyjaciela ktorego mialam. Wydawalo mi sie ze kocham N. Pragnelam odejsc ale Ten nie chcial bym to uczynila. Blagal mnie na kolanach, plakal, prosil. Po miesiacach szarpaniny znowu bylismy razem. Mowil ze kocha nad zycie ale nigdy nie zapomnial I chyba nie wybaczyl. Po dwoch latachzdecydowalismy sie na dziecko. Myslalam ze bedzie dobrze. Ostatnie 7 lat spedzilam na placzu I czekaniu. Maz caly swoj wolny czas poswiecal hobby. Pomagal przy obowiazkach gdy Mu sie chcialo. Caly czas tlumaczyl ze nie robi nic zlego, ze nie pije, ze nie zdradza a hobby nie mam prawa Mu zabraniac. Bylam sama, z daleka od rodziny z niemowlakiem. Kazdego dnia czekalam z obiadem, ten gdy przychodzil jadl I wychodzil, srednio 3 razy w tygodniu. Znajome z dziecmi w podobnym wieku piatki I soboty spedzaly wspolnie z rodzina a ja sama z dzieckiem. Stalam sie zgorzkniala, wymagalam, mialam wieczne pretensje, plakalam. Przez wszystkie lata wypielegnowalismy nienawisc, cierpienie, brak zrozumienia I szacunku. Dla mnie oczywistym bylo ze w tej sytuacji nie ma miejsca na oddanie cielesne, bo nie czulam szczescia ani przez chwile. Wielokrotnie mowilam Mu ze Go nienawidze, pragnelam by sie wyprowadzil ale nie czynil tego ze wzgledu na nasze dziecko, bal sie ze je straci. 2 lata temu gdy doszedl stres zwiazany z praca przeszlam zalamanie nerwowe. Odbylam terapie, ktora wlasciwie sporo rzeczy pomogla mi zrozumiec. Zajrzec w glab siebie. Uspokoilam sie, nabralam dystansu I przestalam skupiac sie na Mezu. Nie bylo rewelacynie ale byla poprawa. Krotko po tym maz wyjechal na kurs. Na dwa miesiace. To byl bardzo spokojny, bezstresowy okres I moj I Jego. Gdy sie spotkalismy oznajmil mi ze gdy znajdzie nowa prace odejdzie. Po raz pierwszy od tylu lat to On chcial sie wyprowadzic. To bylo jak spoliczkowanie. Zrozumialam ze wiele rzeczy robilam po prostu na zlosc, bo sama bylam krzywdzona, ze napedzalismy te machine nienawisci przez wiele lat. Prosilam by dal nam jeszcze jedna szanse. Po kilku dniach zmiekl I powiedzial ze bardzo mnie kocha I ze zostanie. Zblizylismy sie do siebie, po wielu latach byla chemia. Znowu zaczal snuc wspolne plany. Po kilku dniach bylam juz pewna ze utrzumuje z kims kontakt smsowy, telefoniczny. Wszedzie, nawet pod prysznic zabieral ze soba telefon. Gdy pytalam o to zaprzeczal. Zaczelam szukac dowodow by udowodnic Mu ze robi ze mnie idiotke. Po miesiacu udalo mi sie dotrzec do Jego bilingow. 700 smsow w miesiacu srednio 3 rozmowy telefoniczne godzinne I wiecej. Nigdy nie bylam o Niego zazdrosna, bo nie nigdy nie mialam do tego powodow. Teraz nie mial juz wyjscia jak sie przyznac, gdy bylo czarno na bialym. Niby nie zdradzil mnie. Niby nie bylo zdrady fizycznej I dlatego nie czuje sie winny. Przez miesiac czasu pozwolil mi wierzyc ze jest dobrze. Oddawalam Mu sie a On w miedzy czasie pisal z kims. 30 smsow w dniu przez rozciaglosc calego dnia to jak byc obecnym cialem a dusza byc z kims innym. Twierdzi ze byla Jego darmowa terapia. Ze po tych wszystkich latach musial to z siebie wyrzucic. Ze nic ich nie laczy. Wiem ze wiele winy jest mojej stronie, ale tez nie jest bez winy. Mimo wszystkiego pragne dac nam szanse, te ostatnia. Jestem teraz dosc slaba I strasznie mnie boli ze wciaz z nia pisze. Doprawdy nie tak czesto ale nie wykasowal jej numeru. Za kazdym razem gdy idzie do lazienki, gdy idzie do sklepu mam wrazenie ze kontaktuje sie z nia. Bo przeciez musi Mu tego brakowac. Smsy uzalezniaja. Kazda rozmowa konczy sie tym ze mowi mi iz przynajmniej teraz wiem co On czul gdy pisalam z innym. I ze nie moge zabronic Mu kontaktowac sie innymi ludzmi. Ze ma prawo miec swoje prywatne zycie. Ze nie mam prawa miec wgladu w jego poczte, ze nie musi mi sie tlumaczyc z kazdej wydanej zlotowki. Ja wiem ze jest wolnym czlowiekiem. Dla mnie jednak milosc to oddanie. Owszem musi byc zaufanie I nieprzekraczanie pewnych granic osobistych ale gdzie one sa? Zagubilam sie juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sory, ale nikt tego nie przeczyta. :) Streść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za długie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pelu
Zdradzilam meza przed slubem. Pomimo to blagal na kolanachbym nie odchodzila. Zostalam. Po 2 latach zdecydowalismy sie na dziecko. Maz wciaz pamietal o krzywdzie ktora Mu wyrzadzialam. Syn ma juz 6 lat. Wydarzylo sie wiele zlego. Prosilam wielokrotnie by odszedl. Po terapii zrozumialam ze wina lezy po obu stronach. Nabralam dystansu.Niedawno po 2 miesiacach Jego nieobecnosci w domu to On oznajmil ze odchodzi. Po tygodniu mniej wiecej zrezygnowal z odejscia bo nie potrafilam sobie z tym poradzic. Okazalo sie ze podczas nieobecnosci w domu poznal kogos. Pisza smsy kontaktuja sie relefonicznie. I teraz On mnie zdradzil. Wg Niego nie liczy sie bo nie bylo sexu. Gdy sie wydalo smial sie ze teraz wiem jak to jest. Nie uwaza tego za zdrade I twierdzi ze nie mam prawa rzadac by zaniechal kontaktow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestes winna, pierwsza zdradzilas a w najlepszym wypadku jestescie siebie warci, zyjcie razem i kloccie sie do usranej smierci matoly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i o co pytasz? ten związek to koniec. przykro mi, ale nie oglądaj się za siebie tylko ułóż sobie życie na nowo. tego już nie uratujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×