Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kilka słów prawdy o tym jaki związek lepszy

Polecane posty

Gość gość

Lata obserwacji przekonały mnie, że tylko te związki, gdzie to kobieta walczyła od początku o faceta i to w będąc jeszcze w młodym wieku mają na dłuższą metę sens. Takie irracjonalne miłości od pierwszego wejrzenia potrafią utrzymywać potem całymi latami kobiety w obawie utraty tego wymarzonego partnera, a co się z tym wiąże myśleć o jego potrzebach.A facet pomijając prostaków, chamów docenia tą rzadką u kobiet umiejętność bardziej niż cokolwiek innego i potrafi się odwdzięczyć. W takich związkach możliwa jest pewna równowaga, jest miejsce na prywatność, nie ma ciągłego licytowania się kto komu ile uwagi poświęcił, wzajemnego pogardzania własnymi przyzwyczajeniami. Kobieta jest w stanie partnerowi więcej wybaczyć, mężczyzna więcej dać od siebie z wdzięczności, że nie wysłuchuje codziennie bezproduktywnego roszczeniowego gderania. Takie pary czują się po latach swobodnie razem, bo żadne z nich nie czuło się nigdy podporządkowane. Ona jest przekonana, że trafił jej się książę z bajki i jej szczęściem jest, że w przeciwieństwie do koleżanek nie musiała wiązać z kimś z przypadku. On cieszy się, że jest zwolniony z codziennego przymusu robienia wszystkiego wyłącznie z myślą o rodzinie, o żonie.Z tym że jest to może góra jeden przypadek na dwadzieścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Być moze masz i rację, właściwie większość małżeństw jakie znam to są te gdzie kobieta prowadziła - ciągneła związek, wzięła gościa pod pantofel i te dziewczyny w rozmowach między nami kobietami czują, że mają kogoś - tzn tych swoich facetów, bo hm bo były głupie i nie wierzyły w siebie 0 że to ktoś może je zdobywać. Czują, że ich mężowie to mężczyźni gorszego sortu. Ale owszem - te związki są trwałe...jeżeli to jest wyznacznik szczęścia - trwać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bzdury. Ten kto bardziej kocha jest od początku przegrany. Osoba mniej kochająca straci wreszcie szacunek do tej bardziej kochającej i będzie ją wykorzystywać, traktować z góry. Jak nie ma w związku równowagi, to nie będzie to szczęśliwy związek. Mężczyzna nie będzie się starał dla kobiety, której nie kocha. Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bzdury. Obie strony muszą się starać tak samo, inaczej jest brak równowagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz racje autorko (zakladam,ze jestes kobieta)trafilas w sedno .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nikt nie mowi.ze jedno kocha bardziej a drugie mniej to nie na tym polega .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W każdym związku ktoś bardziej kocha. Chyba, że trafiają na siebie ludzie wybitni, ale to się pewnie nie zdarza częściej niż raz na sto lat. Natomiast o ile bardziej kochający mężczyzna jest przegrany od początku do końca, o tyle bardziej kochająca kobieta ma szansę na to żeby stać się z czasem podziwianą i kochaną kobietą. Mężczyźni w dużo większym stopniu cenią poświęcenie, stałość uczuć i zasad niż kobiety - z tego to wynika. Oczywiście taka kobieta musi być przy tym w miarę urodziwa. Każdy mężczyzna planując związek wybierze raczej zakochaną, niekonfliktową i jego zdaniem ładną dziewczynę niż podziwianą przez wszystkich wokół piękność, której wyrachowanie zastępuje namiętność. Prędzej czy później podły charakterek się objawi, a co rozsądniejsi z tych, którzy smalili do takiej panny cholewki dojrzą uśmiech fortuny tam, gdzie widzieli pecha współczując nieborakowi, który musi użerać się z zołzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam zupełnie inne spostrzeżenia. na palcach mogę policzyć pary z mojego otoczenia, które są ze sobą od nastoletnich lat... większość takich "związków" dzieciaków się posypała, bo w wieku 16-17 lat człowiek jeszcze nic nie wie o życiu i dopiero się rozwija, kształtuje, zmienia. Myślę, że najtrwalsze są związki, które zawierają ludzie długo się znający zanim w ogóle zaczęli być razem - będąc kumplami jest się bardziej naturalnym, bo człowiek nie próbuje pokazywać się tylko z tej najlepszej strony. Ja mojego męża znałam bardzo dobrze nim zaczęliśmy być razem a gdy już się "zeszliśmy" to wszystko szybko się potoczyło, bo wiedzieliśmy czego się spodziewać po drugiej osobie, jakie ma przyzwyczajenia itp - i jesteśmy bardzo udanym i zgodnym małżeństwem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mówię o nastolatkach, ale o ludziach w przedziale, powiedzmy, 22-26 lat. Kiedy to już się coś zaczyna rozumieć, a jeszcze można się w ten sposób zakochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
raczej mało jest ludzi tak niedojrzałych żeby w wieku 26 lat zakochiwać się "od pierwszego wejrzenia" i mieć totalne klapki na oczach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt nie mówi o totalnych klapkach. Raczej o sytuacji, w której ktoś wyjątkowo nas fizycznie pociąga i w krótkim czasie zapanowuje nad nami również indywidualnie rozumianą elokwencją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nastolatki są na to na ogół za młode, a kobiety 26+ najczęściej za stare. Dla tych pierwszych jakikolwiek przejaw powagi to obciach, te drugie wymagają powagi, ale tylko od partnera.Same są do bólu dziecinne i bardziej trzpiotowate niż niejedna nastolatka. A samo zakochanie się od pierwszego wejrzenia jest możliwe tylko u kobiet spełniających dwa warunki. To znaczy potrafi sobie jeszcze powiedzieć: ,,ale on jest z******ty, gdyby poza wyglądem miał jeszcze jakiś atut zakochałabym się w nim''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×