Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

cierpię z powodu męża, nie ma już siły

Polecane posty

Gość Zain
17:40 Dooobrrreeeeee :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chinka Czikulinka
Autorko i co tam u ciebie slychac? Mezus dalej nie daje znaku zycia? Jak moglas tyle z nim chodzic i go dobze nie poznac? Widzialas jego wady i jednak wzielas slub, dlaczego? Balas sie straopanienstwa czy jak ? A teraz rok po slubie bedzie rozwod, bo w ogole do siebie nie pasujecie. I jeszcze jedno. Maz i zona po maja mieszkac razem a nie z rodzicami, czy dzaidkami, bo nie sa juz malutkimi dziecmi, tylko powinni byc na swoim, nawet na wynajmie, ale jednak sami, bez osob trzecich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chinka Czikulinka
Laila a ja uwazam, ze Autorka wyszla za maz po lebkach i teraz ma za swoje. Malzenstwo to nie zabawa tylko powazna decyzja. Teraz oboje maja pokrecone zycie, a nie tak mialo byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawda :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chinka ciebie to nawet Chińczyk by nie chciał bo pieprzysz jak potłuczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chinka Czikulinka
A po kiego czorta mi Chinczyk? :-D pieprzysz jak potluczona :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorka niby taka wyksztalcona ... pani nauczycielka, a wziela piewszego lepszego... ech ... zycie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
noooooooooooooo takkkkkkkkkkk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawda :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zain
20:59 Dooobrrreeeee :-D :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, już odpowiadam na Wasze pytania, nie było mnie dzisiaj cały dzień. Tak, dalej jest po staremu, nie odzywał się. Widziałam niektóre jego wady charakteru, owszem, nie urastały one jednak aż do takiego stopnia jak po ślubie, tłumaczyłam sobie, że każdy wady ma. Mimo wszystko, Kuba nie był "pierwszym lepszym", ale to już jest odrębny temat. Pisałam już tutaj kilka razy, ale napiszę raz jeszcze. Nie upierałam się przy wspólnym mieszkaniu z rodzicami w jednym domu. OBOJE RAZEM doszliśmy do wniosku, że tak będzie lepiej, bo góra jest w ciul duża do zagospodarowania, a że fajnie jest żyć sobie wygodnie w dużym mieszkaniu to stwierdziliśmy że nie bierzemy żadnych kredytów tylko o wiele mniejsze pieniądze przeznaczymy na remont naszej części domu. Nie upierałam się jednak wcale i cały czas powtarzałam, że jeśli z jakiegoś powodu zmienimy zdanie to ok, Kuba na to wszystko przystał. Mam taką znajomą, jej mama jest niepełnosprawna, na wózku, ona właśnie się UPARŁA, że nie zostawi mamy i że MUSI wraz z mężem mieszkać w jej domu, lub też zaraz obok. Są dwa lata po ślubie, mąż przystał na takie warunki i nie robi żadnych problemów, zresztą teraz budują się działkę obok, więc jest git. My też moglibyśmy się budować działkę obok albo dalej jeśli byśmy chcieli. Czy ja bym chciała? Czemu nie, ale jak już pisałam do tego, czy też do osobnego mieszkania potrzebna jest KASA. A kasa najczęściej w małżeństwie pochodzi od obojga a nie od jednej osoby, wtedy można myśleć o mieszkaniu, domu czy też wynajmie, chociaż to ostatnie to akurat najbardziej ciulowy pomysł. Nie stałam nigdy na przeszkodzie wyniesienia się z rodzinnego domu. Tak, mieszkałam kilka lat sama, w tym też trochę za granicą, nawet przez chwilę myślałam że tam zostanę, była perspektywa pracy, ale wyszło inaczej, znalazłam pracę w rodzinnym mieście i mieszkam tu gdzie mieszkam. Nie mam kompleksów na tym punkcie i nie muszę za wszelką cenę kupować osobnego mieszkania i go spłacać do roku któregoś tam, lub też wynajmować jakąś klitę, skoro u nas JEST osobne mieszkanie (można nawet wejście zrobić osobne jeśli by się chciało) to zostałam u rodziców. Poznałam Kubę no i resztę już znacie. Ktoś tam napisał "dobrze by się było chociaż nie widzieć przez parę dni".....oczywiście nie widzieliśmy rodziców codziennie z racji tego chociażby że oni często wyjeżdżają, jak my wyjeżdżaliśmy to też tak było, a poza tym w normalnym, codziennym życiu nie widzę problemu że ktoś się minie na korytarzu, spotka w ogrodzie czy też przyjdzie aby coś powiedzieć czy pożyczyć. Jeśli ktoś ma z tego powodu kompleksy (bo buuuu już nie można powiedzieć że mieszkamy osobno, a to przecież tak trzeba) to niech robi co chce. Zresztą tak jak piszę, ta furtka z mojej strony stała zawsze otwarta. Docieranie się..... Marzyłam, wierzcie mi o takim zwykłym ludzkim "docieraniu się" w małżeństwie, zwykłej sprzeczce, a w zamian za to dostawałam fochy i obrazy majestatu bo powiedziałam coś za głośno lub za szybko. Widziały gały co brały? A widziały widziały, nie powiem że nie. I tłumaczyłam, że to przecież nie ataki z mojej strony, że nie chcę nic złego itp......gromadziłam te cudowne chwile które z Kubą były, a całą resztę zwalałam na jego przeszłość. Gratuluję Wam wszystkim tutaj wspaniałych wyborów i zero pomyłek. Czy życie się pokomplikowało i pogmatwało? A owszem, ale jeszcze nie aż tak, żeby nie dało się odgmatwać z powrotem, bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki: przeczytalam caly watek i wszystkie wypowiedzi. I widze, ze Ciebie interesuje tylko JA, JA, JA. Co JA czuje, czego JA chce, czego chca MOI rodzice i tp. Czy Ty w ogole bierzesz meza i jego uczucia czy potrzeby pod uwage?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozbawiłaś mnie tym "ja". To właśnie JA ciągle szłam na ustępstwa, starałam się dotrzeć do męża i na każdym kroku podkreślałam, że jest dla mnie number one ;) A to właśnie ON wyjechał z domu bez słowa i zostawił klucz w bramce bo widział tylko czubek swojego nosa jak to ON bardzo ucierpiał i jak tu go wszyscy prześladowali biednego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta od Ja Ja Ja to pewnie jakaś prymitywna istota. Mąż autorki nie ma żadnych uczuć, bo gdyby miał toby nie olał żony leżącej w szpitalu. Potrzeby ma jak widać bardzo wygórowane. Wydaje po kilka tysięcy na byle co i cały czas szuka sponsora, bo pracować i zarabiać na własne zachcianki nie ma zamiaru. Możesz go sobie wziąć i na niego zapierniczać. Pewnie niedługo będzie wolny, jak autorka oprzytomnieje do reszty i złoży pozew rozwodowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już nie zniosę więcej tego napięcia, po prostu nie wytrzymam już więcej, mam znowu chwilę załamania. Co ja mam teraz robić? Na co czekać? Uzgodniłam sobie w myślach, że poczekam do tego urlopu we Francji, jak do tego czasu się nie odezwie i po nim no to złożę wtedy pozew o rozwód, to jeszcze jakiś miesiąc, ale nie wiem już teraz sama, po prostu należą mi się chociaż jakieś wyjaśnienia za to wszystko, nie mam siły już tak długo czekać. Gdy w tamten poniedziałek do niego dzwoniłam to tak jak Wam pisałam, nie dało się z nim normalnie porozmawiać chociaż się starałam, przekrzykiwał mnie, wchodził w słowo, wymyślał głupoty i wypominał jakieś drobne rzeczy sprzed stu lat, po prostu stulał jak nakręcony jakby był pod jakimś wpływem. Co ja mam robić, czy czekać, czy już nie czekać, czy podjąć decyzję, czy czekać na jego ruch, czy dzwonić znowu do niego, czy do niego pojechać, aby usłyszeć co ma do powiedzenia, nie wiem po prostu już nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przez te parę dni tak bardzo mi się otworzyły oczy i doszłam do wniosku, że cały nasz związek to wszystko co nas łączyło, to było wszystko pod jednym mottem : "mnie wydaje się, że kocham ciebie, wręcz bardzo dobrze mi się to wydaje, pod warunkiem że ty uwielbiasz mnie, chwalisz mnie na każdym kroku itp". Jednak mimo wszystko, chciałabym żeby mi powiedział wprost, że to już z jego strony koniec, że nic nie czuje, nic nigdy nie czuł bo wydawało mu się że czuje itp......no bo kurcze blade....byłam w szpitalu! nasza ostatnia rozmowa nie należała do udanych, chociaż się starałam a on? Napisałam mu smsa po tej rozmowie, że kocham go, żeby to wszystko przemyślał, że będę czekać.....i mija tydzień a on milczy, nic, nawet nie wiem czy na pewno siedzi w tym swoim mieście. Jak tak można, no jak? Przecież nawet gdyby faktycznie ktoś tu leciał za nim z siekierą to nie powinien był zostawiać tak mnie, przecież to ze mną brał ten cholerny ślub. Zresztą dojrzały człowiek nawet bez ślubu i niczego innego wie, że NIE MOŻNA spakować wszystkich swoich rzeczy i wyjechać bez słowa wyjaśnienia. Jeszcze rozumiem, jakby mnie nakrył z kochankiem albo nie wiem co jeszcze straszliwego, ale kuźwa mać, myśmy się nawet nie pokłócili rozumiecie to? :) To mój ojciec chciał mu wreszcie dosadnie powiedzieć "weź się chłopie do roboty, bo w kulki sobie lecisz już od dłuższego czasu" a my.....cholera nawet się nie pokłóciliśmy.....owszem później wyszła jatka na tym tle, ale no wiecie o co mi chodzi, prawda? Co ja mam robić....ech, czekać, czy też nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym mu napisala sms , ze dzisiaj skladam pozew o rozwod. Zobaczysz od razu oddzwoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość super ktoś
Słuchaj Autorko. To WASZE małżeństwo to jakiś niewypal i ani TY ani ON nie był w nim szczęśliwy. Gdyby było mu dobrze w domu TWOICH rodzicow, i taka mialby niby sielanke, to by z niego nie uciekal, a tak wybral wyprowadzke. Miał odwage przerwac cos, co i tak nie miało przyszłości. Dobrze zrobil, a TY już wiesz, ze z tego związku nic nie będzie. Nie macie dzieci, to fajnie, bo one by cierpiały, a tak kazde z WAS ulozy sobie zycie na nowo. Jesteście młodzi i jeszcze wszystko przed WAMI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce wierzyc w autorke
Autorko, spokojnie. Po 1. to jest normalne zalamania na przemian z poczuciem sily. Wazne zeby załamania umieć opanowac. Po 2. żadnych g***townych ruchów teraz, żadnego stawiania sprawy na ostrzu noża, żadnego straszenia smsami, że składasz pozew o rozwód, bo go to na tym etapie tylko rozśmieszy. Moim zdaniem to co powinnas teraz zrobic to--- NIC w zwiazku z nim. Rozumiem, że niepewnosc, że masz dość, ok, ale to nie jest moment na g***towne posuniecia. Przetrwaj, jedz do tej Francji, nie rob nic, zajmij sie soba, mysl, co możesz robic, by przetrwac i czuc sie lepiej, znajomi, przyjaciele, hobby, wolontariat, co tam ci spowoduje, że bedzie ci lepiej. Za jakis miesiac, albo nawet dwa, jesli z jego strony nie bedzie kontaktu ja bym jednak zadzwonila i zachowala sie jak dorosla (jedyna ty jestes w tym zwiazku) i na spokojnie zapytala co on zamierza, bo ty mu dalas czas i teraz TY zamierzasz rozwiazac te sytuacje. Od jego postawy zalezy w jaki sposob (tylko nie żebraj, że kochasz) Moim zdaniem, ten zwiazek nie ma przyszlosci i on ci zacznie znowu fikac, ale przynajmniej PROBOWALAS. dalej sama wiesz Potem sie wyzwolisz i za rok bedziesz w zwiazku z kim innym. Zobaczysz. Ale daj sobie szanse. U zdrowej psych osoby zaloba po skonczonym zwiazku nie powinna trwac dluzej niz rok. Rok sie zamyka, ty wychodzisz na prosta (o ile nie wczesniej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość super ktoś
Poza tym na razie nie rob nic, nie dzwon, nie pisz, odpuść sobie, bo WAS już niestety nie ma. On nie chce być twoim mezem, a ty i tak nie bylas z nim szczesliwa, wiec podjal decyzje za WAS oboje. Teraz to wygląda na separacje, a jak sytuacja będzie trwac nadal, to nie czekaj zbyt dlugo, tylko skladaj papiery w sadzie i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja bym nic nie pisała tylko złożyła ten pozew rozwodowy obowiązkowo z winy męża. Niech w sądzie pan mąż pieprzy bzdury jak potłuczony, to się chociaż sędzia pośmieje i szybka da rozwód z wyłącznej winy męża. Nie czekaj autorko, bo jesteś jeszcze młodą kobietą i nie znasz dnia ani godziny. Poznasz normalnego mężczyznę, zakochasz się i jak dalej będziesz tkwiła w tym pseudo małżeństwie to ten twój przygłupi mąż szybko to wykorzysta oskarżając cię o zdradę, a ty zwyczajnie masz prawo ułożyć sobie życie z człowiekiem, który będzie chciał być z tobą realnie, a nie tylko na papierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce wierzyc w autorke
I jeszcze jedno wydaje mi sie wazne, autorko Piszesz "Jednak mimo wszystko, chciałabym żeby mi powiedział wprost, że to już z jego strony koniec, że nic nie czuje, nic nigdy nie czuł bo wydawało mu się że czuje itp......" Musisz dla wlasnego dobra zrozumiec, ze po 1. on jako czlowiek niedojrzaly NIGDY nie powie ci wprost niczego, na tym polega jego zabawa, a po 2. TO NIE ON ma w tym momencie decydowac, czy to koniec czy nie. TY TEZ JESTES w tym zwiazku i masz 50 procent na 50 prawo decydowac, a jeśli on nie jest w stanie tego zrobić, to wszystko musisz zrobić sama.Ale to on, zachowujac sie w ten sposob, sam zrzeka się tych swoich 50 procent. Ty ciągle jesteś otwarta na prace w tym związku, ale wszystko wskazuje na to, ze on jest takim rozpuszczonym bachorem, który wcale cię jednak nie kocha, że ma to gdzieś. A takim ludziom dzansy bez końca dawać nie warto!!! Nie kossztem siebie samej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość super ktoś
Gosciu wyżej. Rok zaloby to chyba troszkę za krotko, nie znasz realiów, a człowiek to nie istota, która może wymazac pamiec gumka myszka i po sprawie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość super ktoś
To było do gościa z godz 9:00

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wystarczy, że za miesiąc pozna fajnego faceta, zakocha się i żałobę szlak trafi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jaką żałobę? przecież jej mąż nie umarł tylko nawiał. litości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce wierzyc w autorke
wiesz, u rożnych osób różnie to bywa, u niektórych nawet krócej, ale rok to takie optymalne, po roku już nie myslisz "ojej, a jeszcze rok temu było tak dobrze" czy tam "jeszcze miałam nadzieje". Rok sie zamyka i naprawde idziesz dalej, taka już w miarę przytomna. Jasne, że nie zapominasz po roku! Nie to chciałam powiedziec. Ale po roku zaczynasz już normalnie powoli funkcjonować, a nie w silnej żałobie. To miałam na myśli. Widzę, że się zgadzamy , że autorka nie powinna na razie robić nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szlak to może być ----------------- ale turystyczny :-d :-d :-d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli zakocha się za m-c to znaczy ze jej milosc do meza była niedojrzala i nieprawdziwa :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×