Gość gość Napisano Czerwiec 10, 2014 To nie jest moja historia, to opowieść kogoś kogo dane mi było poznać. Historia tego człowieka poruszyła mnie tak bardzo że nie mogłem przejść obok niej bez słowa czy chwili zamyślenia. 39 Michał przez kilka lat walczył z nowotworem, miał lepsze chwile i gorsze. Bywały momenty że dawał za wygraną chorobie ale wtedy do serca przemawiała mu jego bratnia dusza, Monika. Kobieta z którą był związany przez 15 lat. Ich życie to od dzielna historia na książkę. Krótko po tym gdy się poznali i zakochali w sobie, ślepy los po raz pierwszy wystawił ich na ciężką próbę. On stracił pracę a ją brat wygnał z domu bo jak się określił. Darmo chleb je. 18 letnia dziewczyna tuż przed maturą ląduje na ulicy. Na krótko zamieszkuje razem z Michałem, niestety brak pracy nie pozwala im dłużej cieszyć się wspólnym gniazdkiem i oboje stają się bezdomnymi. Trwa to jakieś 2 miesiące,śpią po piwnicach, czasami ukradną kawałek sera czy wędliny ze sklepu. Chcą przetrwać. Coś się zmienia, pojawia się praca, pojawia się własny kąt. Znikają z ulicy i piwnic. Cały czas razem,cały czas zakochani. Przez trzy lata żyją spokojnie i starają się o lepsze życie. Któregoś razu podczas liczenia pieniędzy na rachunki, mówią sobie ,dość! Rok 2003 jest przełomowy, zapada decyzja o wyjeździe za granicę. Sprzedają wszystko co udało im się uzbierać. Odpowiadają na ogłoszenie w internecie i wyruszają do Hiszpanii. I tym razem los postanowił wystawić ich na próbę, ogłoszenie o pracy okazuje się kłamstwem. Coś by się znalazło, ale tylko dla jednej osoby, a oni chcą być razem. Nie poddają się , nie wracają bo nie mają do czego. Przemierzają Hiszpanię w poszukiwaniu pracy. Bez znajomości języka, bez żadnych znajomych i skromną ilością pieniędzy. Są razem, są szczęśliwi i cieszą się każdym dniem. Los uśmiecha się do nich w Maladze, dostają pracę i zakwaterowanie. Nareszcie mogą trochę odpocząć. Przez parę miesięcy pracują i odkładają, rzadko kiedy wychodzą. Gdy nabierają sił i pewności siebie, postanawiają zmienić miejsce. Wybór pada na Teneryfę. Ruszają w ciemno. Już na drugi dzień znajdują sobie małe przytulne mieszkanie, a następnego dnia pracę. Życie wydaje się być takie cudowne. Piękne słońce i ocean za oknem. Parę lat na słonecznej wyspie bez większych trosk mija szybko. Wyspa zaczyna robić się mała, znudzenie zaczyna pukać do drzwi. Może to szaleństwo, może to ich miłość i wiara we wspólne siły sprawia że ponownie decydują się na kolejny krok w ciemno. Tym razem los ma zaprowadzić ich na drugi koniec świata do kraju Kwitnącej Wiśni. Tuż po nowym roku 2007, lądują w Tokyo. Wiedzą o Japonii tyle ile wyczytali, wiedzą że muszą sobie dać radę. Zakochali się w tym kraju, znaleźli pracę. Tak bardzo pochłonęła ich kultura Japonii że przez cały pobyt właściwie nie mieszkali w domu. Zawsze ich gdzieś goniło aby coś zobaczyć, coś odkryć. To był cudowny czas dla nich. Jednak los znów wystawia ich na próbę, muszą wyjechać z Japonii. Wiedzą że muszą znaleźć nowe miejsce na ziemi. Nie chcą wracać już na Teneryfę. Na krótko są w Hiszpanii, Cyprze, Francja, Grecja. Nie spodziewanie lądują w UK. Szybko przekonują się że Londyn nie jest taki zły, że można tu znaleźć dobrą pracę i żyć szczęśliwie. Niedługo po tym na profilaktycznym badaniu okazuje się że Michał ma raka prostaty. Przerażenie i strach pojawia się w ich życiu nie pierwszy raz, ale wiedzą że dopóki są razem, to dadzą radę. Rozpoczyna się długa walka z chorobą. Gdy wydawało im się że pokonali raka, po paru miesiącach w jego ciele znów zagnieździł się lokator. Tym razem bardziej przebiegły i niszczycielski. Jedynie co trzymało go przy życiu to miłość do Moniki, walczył dla niej. Ona trwała jak skała i znosiła przeciwności losu dla niego. Nagle wszystko się zmieniło. Pojawił się "Tylko przyjaciel" ktoś kto szepta do ucha dobre rady, ktoś kto mówił że jest więcej warta, że zasługuje na coś większego i lepszego. W przeciągu pół roku znajomości, Monika jednym sms-em kończy ich wspólną 15 letnią podróż. Do czwartku masz się wyprowadzić. Taką wiadomość dostaje Michał po powrocie ze szpitala. Styczeń 2014 to czas kiedy jego życie zaczyna iść tylko w jednym kierunku. Monika, nigdy nie zdobyła się na rozmowę z nim. Nigdy nie wyjaśniła dlaczego nagle bez słowa kończy 15 lat życia. Zostaje sam, bez domu. Po tylu latach znów staje się bezdomny. Teraz jest jednak gorzej. Jest chory. Rak nie daje za wygraną. Jedyną bliską mu osobą jest jego siostrzeniec którego ściągnął do UK, załatwił mu pracę i dał dach nad głową. Michałowi było tak wstyd że nie powiedział całej prawdy. Wymyślił historię o znajomych u których się zatrzyma. Nie powiedział że trafił na ulicę. Gdy wrócił po paru dniach do szpitala. Przy jego łóżku w nocy umiera przyjaciel, człowiek z którym od dwóch lat dzielił ból i łzy podczas leczenia. To chyba właśnie wtedy przelała się czara goryczy i coś w nim pękło. Nie potrafił się odnaleźć, w tym samym czasie Monika nawiązuje kontakt z siostrą Michała i przedstawia jakże inną historię ich rozstania. Nikt nie wątpi w jej słowa, siostra, siostrzeniec stają przeciwko Michałowi.Przykre słowa i groźby ze strony swojego siostrzeńca zdają się jeszcze bardziej pogłębiać załamanie psychiczne. Zostaje sam, nie ma siły na walkę o swoje, nie ma siły spierać się z kimś kto z góry zakłada że wie lepiej. Nikt nie zadaje sobie pytania, dlaczego On nie wiesza psów na niej, nie mówi o niej źle. Nie stawia siebie w dobrym świetle a z niej robi czarownicę? Odchodzi w cień Londyńkiej ulicy. Czasami dzwoni do rodziców. Po kliku miesiącach los rozprawia się z siostrzeńcem Michała, traci pracę a złote rady i obiecana pomoc od "cioci" Moniki nigdy nie nadeszła. Musi wracać do Polski, do rodziców. Monika nigdy nie zdobyła się na odwagę aby spotkać się z Michałem i porozmawiać. Nigdy też nie okazała cienia zainteresowania co się nim stało?Bez słowa, jednym sms-em zakończyła życie Michała. Zastanawiałem się kim jest człowiek z którym się związała? Jaki człowiek odbiera rodzinę komuś kto walczy z nowotworem? Jednak bardziej zastanawia mnie jaka kobieta wyrzuca z domu w ziemie na ulicę kogoś w takim stanie. Nie wiem co stało się z Michałem, nie potrafię go odnaleźć od kilku tygodni. Chcę wierzyć że los zakończył próby i znów odnalazł spokój. Że podniósł się,że odnalazł w sobie siłę i chęć do życia. Że kiedyś go znowu spotkam i przegadamy całe godziny o historii, religii i Japonii o której potrafił mówić z taką pasją.Byłem w szpitalu gdzie się leczył, tam niestety też go nie było i nikt nie wie gdzie jest.. Wszyscy tam na niego czekają, okazało się że Michał nie tylko się tam leczył ale był kimś w rodzaju dobrej duszy. Podtrzymywał na duchu tych którym potrzebne było dobre słowo,robił zakupy tym którzy sami nie mogli. Nikt nie wiedział jaka tragedia wydarzyła się w jego życiu. Chcą go odnaleźć i pomóc mu. Chcę wierzyć że Monika pozbyła się oczarowania i przejrzała na oczy. Jeśli będziesz to czytać to chcę abyś wiedziała że on nigdy nie powiedział o Tobie złego słowa, nigdy nie poskarżył się na Ciebie. Jedynie chciał spotkać się z Tobą i zrozumieć. Dlaczego? Dlatego mu wierzę, dlatego daję świadectwo jego słowom bo w jego oczach nie było złości i kłamstwa. W jego oczach były łzy i tęsknota za ukochaną kobietą. PS: Imiona zostały zmienione. Jeśli kogoś ta historia poruszyła tak jak mnie, to proszę roznieście ją. Może jeszcze nie jest za późno i uda się odnaleźć Michała. Może ktoś go widział,może go zna lub poznał. Jeśli ślepym trafem Ty to czytasz, to bardzo Cię prosimy przyjdź do Nas ( Piotr i Justyna) wiesz gdzie mieszkamy, bardzo chcemy z Tobą się spotkać. Dzieci pytają się o Ciebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach