czytal moje prywatne wiadomosci

mieszkam z facetem, ustalilismy ze jak on jest w pracy to ja nigdzie pozno mam nie wychodzic bo on sie martwi jak sama wracam itp. za to jak jest w domu to zebym wtedy sobie gdzies na dluzej wychodzila. ok. ale ostatnio znajoma do mnie przyszla na piwko, siedzialysmy, miala juz wracac wiec chcialam ją odprowadzic...jednak po drodze przez telefonem strasznie sie z chlopakiem poklocila (on ją zle traktuje, pare razy ją spliczkowal...) i nie chciala wracac do domu, wiec zasiedzialam się z nią. musiala mi sie zwierzyc, ja jej cos tam doradzialm i czekalysmy az on pojdzie po prostu spac... jednak wtedy moj facet do mnie zadzwonil ze jak zwykle jak on jest w pracy to ja gdzies sie szlajam, ze mam wracac itp. ale wrocilam duzo pozniej, nie odzywa sie w ogole do mnie, mowi ze ustalalismy cos, ze robie z niego kretyna itp. to mu powiedzialam ze byla taka a nie inna sytuacja, ze to moja przyjaciolka i chcialam jej pomoc. to powiedzial ze akurat tak pozno w nocy, ze mi tez by sie moglo cos stac i ze moglam na drugi dzien sie z nia spotakc pogadac.... i sie orbazil, nie odzywa sie bo mowi ze go oszukuje... jak myslicie? naprawde zrobilam nie w porzadku?