chyba jest zazdrosna o moj zwiazek

w skrocie: mojej przyjaciolce nie uklada sie w malzenstwie, ciagle mi sie zali jak jej zle ale nie odejdzie bo maja male dziecko... no i ona na codzien siedzi w domu. a ja z moim chlopakiem raczej razem chodzimy na imprezy, nie lubie sie bawic bez niego,on beze mnie tez nie. ale za kazdym razem jak umawiam sie z nia na pogaduchy wieczorem, to ona sie nakreca i zaczyna namawiac mnie na impreze....mowi zebym jej tego nie robila, ze wiem jakie ma zycie, ze nie ma takto z kim isc i zebym nie dala sie prosic...to ja mowie ze nie lubie chodzic bez mojego chlopaka a ona na to ze co sie taka ;cnotka' zrobilam, ze jak emerytka sie zachowuje, ze moge sciemnic chlopakowi ze siedzimy w domu czy cos... no i pare razy dalam sie jej namowic, przez co potem sie klocilam z moim facetem....a ona na drugi dzien pisala jak tam, a potem 'dalej sie nie odzywacie do siebie? Boze, ale ten twoj facet jest walniety' :/ i tak sobie mysle czy to specjalnie nie raz nie jest ze specjalnie mnie wyciaga gdzies, bo jej sie nie uklada to jest zazdrosna, ze poza paroma klotniami, to dogaduje sie z moim super....nie wiem...i wchodzi mi na psyche, ze 'nie badz jak kura domowa, chodz sie pobawic' itp.... jak myslicie??

Rozumiem i Ciebie i ją.

ja tez jak poprzednik ale nie daj sie miej tez swoj rozum, nie rob niczego wbrew sobie a jesli ona ma ztym problem to nie jest twoja przyjaciolka...proste

beznadziejne ma podejscie, na bank chce ci popsuc zycie

Ja raczej rozumiem tę koleżankę. Chciałaby poszaleć na imprezie razem z kumpelą, a ta wszędzie ciąga swojego "misia".

ale nie rozumie tego ze ona nie chce lazic na te imprezy, moze juz sie w zyciu wybawila. a chyba chce nia rzadzic