Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kwadratowy ciamajda

Kto z Was na wuefie był wybierany ostatni?

Polecane posty

Gość kwadratowy ciamajda

I czy wpłynęło to na Wasze dorosłe życie? Ja byłem taką ciamajdą, która nie potrafiła złapać, odbić, kopnąć piłki, przeskoczyć przez kozła, na mecie zawsze ostatni. Do dziś widzę wykrzywione wściekłością mordy kolegów i słyszę wyzwiska bo przeze mnie drużyna nie zdobyła punktu. Tak się wściekali, jakby walka toczyła się o puchar narodów, a nie plusik w dzienniku. Potem tyrańsko w szatni. Sam jeden przeciw całej klasie - cóż można było zrobić? Tylko siąść w kącie, skulić się i płakać. Dziś jestem dorosłym człowiekiem, w którym nie ma woli walki, poddaję się już na starcie, oddaję wszystkie mecze walkowerem. Potrafię na przykład rzucić pracę bo ktoś mi w niewybrednych słowach zwróci uwagę, że coś robię źle. Mówię: nie podoba się? To szukaj kogoś innego, może zrobi to lepiej. I wychodzę by już nie wrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nigdy nie lubiłem uczęszczać na wuef, zawsze kojarzyłem ten przedmiot ze sztuczną farsą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Twój_Kochanek_Z_Bajki
Ja, ponieważ nie mam wyczucia do piłek. Raz za mocno uderzę, raz za lekko. Nie potrafię tego opanować. Wolę sporty indywidualne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wuef" był dla mnie koszmarem przez cała podstawówkę. Znęcająca się nade mną nauczycielka, klasa sportowa (wymysł mej rodzicielki, wuef 6 godzin w tygodniu :O ). Jedynie gry zespołowe, w których byłam i jestem bardzo słaba, a byłam na przykład naprawdę dobra w gimnastyce i skokach i uwielbiałam to, ale co z tego (tej krowie nie chciało się nic robić, lepiej rzucić piłkę bandzie spoconych, agresywnych dziewuch, siedzieć na tłustym dupsku i mieć spokój :O ). Byłam oczywiście wybierana jako ostatnia, walniete dziewuchy grały z furią jak o złote gacie. Czy to na mnie wpłynęło? Szkoła w ogóle na mnie wpłynęła i to bardzo. Pogrążyła mnie na wiele lat w depresji i nauczyła niewiary w siebie i niskiej samooceny. A naprawdę nie jestem wcale taka głupia i beznadziejna. Często zastanawiam się, kim byłabym, gdyby zapewniono mi optymalne warunki rozwoju i dzieciństwo w poczuciu własnej wartości i kompetencji. Myśle, że nie miałabym tego życia, które mam, tylko całkiem inne (nie wiem, czy lepsze). Cóż, bywa. Ogólnie szkoła to piekło dla wrażliwców i jednostek odstających od obowiązującej miary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wpłynęło to na Wasze dorosłe życie? Tego dotyczy temat. Przeczytajcie coś więcej niż tytuł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu gość z - tak, wpłynęło, odpowiedziałam na pytanie w temacie w swojej wypowiedzi :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwadratowy ciamajda
Dzięki za wpis na temat :) i czekam na więcej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Twój_Kochanek_Z_Bajki
Oczywiście, że wpłynęło. Wszystkie doświadczenia z dzieciństwa rzutują w mniejszym lub większym stopniu na życie dorosłe. Dzisiaj unikam gier zespołowych, aby się nikomu nie narazić , aby nie popsuć sobie opinii wśród nowych znajomych w pracy. Na studiach mogłem sam wybrać dyscyplinę sportową. Wybrałem turystykę. Skutki porażek na zajęciach sportowych w szkole: - pogorszona samoocena, - unikanie okazji do gier zespołowych - brak wiary w siebie - zrezygnowanie wobec wysportowanych kobiet - brak siły walki - stawianie się na pozycji przegranej w "wyścigu szczurów"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwadratowy ciamajda
Gdy pisałem post z 22 ileś tam (jako gość) jeszcze nie widziałem Twojego wpisu. Dość powolny jestem - po wuefach mi tak zostało ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
- unikanie pracy fizycznej. Zakłam, że skoro słabo radziłem sobie w sportach na wuefie, to będę słabym pracownikiem fizycznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja, ogólnie w podstawówce nie byłam zbytnio lubiana, później zmieniło się to w gimnazjum. Nie sądzę, żeby to wpłyneło negatywnie na moje życie, mam teraz wielu przyjaciół, jestem otwarta w kontaktach z innymi ludźmi, mam dobrą pracę, szczęśliwy związek, choć niechętnie wspominam lata podstawówki. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwadratowy ciamajda
w liceum i na studiach grzałem ławę na zwolnieniu lekarskim. Uniknąłem w ten sposób dalszych udręk od wysportowanych kolegów czy strzeliłem sobie w kolano i pogrążyłem się, utwierdziłem w swojej ciamajdowatości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy słyszę, że kobieta pasjonuje się siatkówką, gimnastyką, piłką nożną, to z automatu stwierdzam, że nic z tego nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, wierzę że to na Ciebie wpłynęło. Szkoła jest czynnikiem często niszczącym i rujnującym także dorosłe życie i to ma swoje wytłumaczenie w psychologii. Według mojej ulubionej teorii rozwojowej Eriksona wiek szkolny to faza rozwoju "pracowitość (kompetencja) versus poczucie niższości". Według tego badacza każda faza rozwoju oznacza kryzys rozwojowy, który trzeba pomyślnie przejść, żeby iśc dalej. Jeśli nie przejdziesz akurat fazy szkolnej - kształtuje się poczucie niższości (zamiast poczucia kompetencji, sprawstwa, mocy i tak dalej). Grunt to zdawać sobie z tego sprawę i walczyć z tym. Ja byłam całe dzieciństwo i młodość traktowana jak zero. Dziś mam nieśmiałe przeczucie, że w wielu aspektach za tym chyba była zazdrość, bo byłam piękną dziewczynką o pewnych paru zaletach, nieskromnie mówiąc(zresztą jedna koleżanka kiedyś wygadała się, że jechała po mnie, bo miała kompleksy wobec mnie - to już było liceum). W każdym razie odnieśli sukces, bo zniszczyli mnie na wiele lat. Dlatego między innymi zrujnowało to moje życie osobiste w młodości, bo traktowałam chłopaków i mężczyzn jak królowa lodu (ze strachu!), a z perspektywy lat dopiero widzę, jacy chłopcy się mną interesowali (naprawdę nie z niskiej półki). W każdym razie teraz walczę. Sprawdzam się w pracy, życie osobiste... Ech, to inna działka, męża w każdym razie mam :O Także, autorze, grunt to świadomośc i walka. Musisz świadomie nie uciekać, zmuszać się do walki. Naprawdę, to popłaca. Przekonalam się wielokrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja. do niektórych gier przez niektóre grupy powód: nie lubiłam się ruszać jako dziecko, raczej siedzieć w domu, czytać, uczyć się. pierwsze moje spotkanie z siatkówką czy dwoma srogniami wyglądało tak, że prawie wszyscy oprócz mnie już te gry znali i lubili, nie wiem dlaczego x walniete dziewuchy grały z furią jak o złote gacie. x heh, piękny cytat w żaden sposób nie wpłynęło. oprócz tego, że nienawidziłam wuefu, jeśli ktoś mnie z powodu mojej bierności na wufie nie lubił to nawet nie zauważyłam związku i nadal uważam, że jest on prowadzony w kretyński sposób, nudny, rola wuefisty na większości lekcji ogranicza się do tych gier zespołowych lubię natomiast się ruszać, wybrane rzeczy, gimnastyka, pływanie, bieganie, ruszanie sie przy muzyce. na studiach mogłam sobie wybrać i tak też powinno być w szkole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwadratowy ciamajda
Mama też mi tak mówiła gdy wracałem zapłakany ze szkoły: "musisz walczyć, nie bać się piłki, kopnąć - byle jak, ale kopnąć. Nie przejmować się kolegami, jak wyzywają, szturchają, popychają - kopnij ich w dooopę" - co rodziło kolejne frustracje. Jak można się nie przejmować gdy cała klasa ma cię za zero? Jak kopnąć w dooopę trzydzieści osób naraz? Kopnięcie piłki "byle jak" i jej "nie kopnięcie" dawało takie same efekty - wściekłość kolegów, wyśmiewanie i poniżanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też bo boję się latających piłek nie uprawiam do dziś żadnego sportu z piłką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
broken, to ja pisałam wyżej. Też pływałam i lubiłam to, byłam też właśnie skoczna i dobra z gimnastyki chociażby, znalazłoby się coś, w czym można by pokazać moją wartość jako nieśmiałemu, zakompeksionemu dziecku (ale po co, nie? :O ). Ogólnie edukacja powinna wspierać rozwój dziecka, odkrywać jego mocne strony, pokazywać mu, że jest dobre i warte sukcesu, dać mu taki "pakiet" na dalsze życie. A nasza szkoła rujnuje intelekt i psychike dziecka, system edukacji jest jednym, wielkim goownem do kwadratu :) Na szczęście to poza mną, a dalszej części tej chorej telenoweli nie będzie, bo dzieci nie mam i mieć nie będę, więc szkoła im psyche nie skrzywi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przez piłkę straciłem kolegów. Cała szkoła obróciła przeciwko mnie. Dzisiaj leczę głęboką depresję w szpitalu psychiatrycznym..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość od złotych gaci
Autorze, o.k., ale różnica jest jedna i podstawowa - już nie jestes dzieckiem. Nie jesteś bezbronnym chłopcem, jesteś doroslym człowiekiem i Twoje możliwości obrony naprawdę są większe. Nie musisz już siedzieć w kątku i płakać. Tylko od Ciebie zależy, czy to zrozumiesz i przyjmiesz. Mnie się udało w sferze życia zawodowej (sprawdzam się, ogólnie mają mnie za inteligenta i sukę, z którą się raczej liczą - co za fatalna pomyłka, ja taka zastraszona dziewczynka jestem :D ). Ale życiu towarzyskim - klapa dalej, boję się takich sytuacji strasznie i radzę sobie unikając ich po prostu :) Tak już pewnie zostanie. Wszystkiego mieć nie można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie też w-f był koszmarem, byłam najgorsza. Biegałam najwolniej, najgorsze oceny, do grania w siatkę mnie wybierali na samym końcu, nikt mnie nie chciał w swojej drużynie, "bałam się" odbić piłkę, też były dwie dziewczyny, które zawsze na mnie darły mordę, ogólnie koszmar, źle wspominam w-f. Skoki przez kozła, rzut piłką lekarską, skok w dal, skok przez skrzynię, koszmar, byłam najgorsza z w-f, powolna, anemiczna. Tylko z gimnastyki byłam dobra. Teraz mam 30l, niedawno zaczęłam biegać, gimnastykuję się, jestem szczupła. Postanowiłam coś ze sobą zrobić, uprawiać jakiś sport, biegam choć ciężko mi to idzie bo mam słabą kondycję. No i w życiu ogólnie też mi nie wyszło. Żaden związek mi nie wychodzi, jestem wciąż panną, pracy nie mam... Więc w moim życiu jak na tym w-fie, zbieram ochłapy ze stołu i nikt mnie nie chce :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwadratowy ciamajda
u mnie na wszystkich płaszczyznach klapa - uczuciowej, towarzyskiej, zawodowej. Najchętniej bym z domu nie wychodził. Nie znajduję w sobie mocnych stron. Nie potrafię nic zrobić, żeby nie trzeba było po mnie tego poprawiać i mam na myśli takie zdawałoby się proste czynności jak posprzątanie pokoju. Chyba nie muszę dodawać, że jestem prawiczkiem i modelowym przykładem kafeteryjnego przegrańca. W motywujące gadki nie wierzę - z daleka pachną psychoterapią, na którą nie jestem podatny. Uważam, że starego psa nowych sztuczek nie nauczysz. Czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał. Ale dzięki za wsparcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też nie znosiłam gier zespołowych! a idiotki z mojej klasy przeżywały każdą grę jak poj/ebane i darły mordę jak tylko ktoś nie odbił piłki, zwłaszcza taka jedna kretynka, masakra ja tam zawsze miałam to gdzieś i się nie starałam, unikałam jak mogłam ćwiczenia na włefie w ogóle żałosne jest to, że ktoś kto nie znosi np. koszykówki jet do tego zmuszany, powinien być jakiś wybór

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwadratowy ciamajda , Ty to jesteś niewolnikiem tego dzieciństwa, czas się odciąć, dorosnąć, nie uważasz? nie jesteś już chłopczykiem, jesteś dorosłym facetem, masz duż klatę i dużego penisa, więc jeśli jesteś seksualny, to wiesz, co z tym robić. może czas na psychologa lub samodzielne roz'p'ierdolenie pewnych schematów? głowa do góry, chłopie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mialam podobnie. Straszny wstyd jak wybierali mnie ostatnia do druzyn. Zawsze mialam ogromny stres przed prawie kazda lekcja wf-u. Nie jestem pewna czy te lekcje byly warte mego stresu, gdybym miala wybór to bym nie chciala miec wf-u w szkole. Wf w szkole zbrzydzil mi wszelkie sporty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość od złotych gaci
"Chyba nie muszę dodawać, że jestem prawiczkiem i modelowym przykładem kafeteryjnego przegrańca." :D Juz Cię lubię ;) x "W motywujące gadki nie wierzę - z daleka pachną psychoterapią, na którą nie jestem podatny. Uważam, że starego psa nowych sztuczek nie nauczysz. Czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał" x Motywujące gadki? Też nie wierzę :) Co nie zmienia faktu, że jednak moją decyzją było, czy będę siedzieć w zasranym dzieciństwie do końca życia :) Ja jednak wolałam nie siedzieć, w miarę swoich skromnych możliwości 🖐️ x Czyżbyś wyznawał autorze ideę, że nic kompetnie od Ciebie nie zależy? Wygodne. Dosyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwadratowy ciamajda
klatę mam jak u szczura, muskuły jak u komara paznokcie, a penis służy mi do sikania i uprawiania masturbacji, od której jestem uzależniony, a jego wielkość też może być źródłem kompleksów. Na szczęście nie pokazałem go jeszcze żadnej kobiecie. Psycholog nic tu nie pomoże. Na dobrego mnie nie stać, a darmowy nie będzie dobry. Poza tym już wspomniałem, że nie jestem podatny na pranie mózgu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak nie jesteś podatny to chyba mozesz iść? chodzę do psychologa od paru lat i nikt mi prania mózgu jeszcze nie zrobił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość od złotych gaci
"klatę mam jak u szczura, muskuły jak u komara paznokcie, a penis służy mi do sikania i uprawiania masturbacji, od której jestem uzależniony, a jego wielkość też może być źródłem kompleksów" x Autorze, ale ten wuef nie zrobił Ci tego wszystkiego, naprawdę ;) Mam wrażenie, że przeceniasz celowo pewne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×