Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

uratowałam kuzynkę przed depresją matki karmiącej

Polecane posty

Gość gość

Uratowałam kuzynkę mojego męża, a raczej uchroniłam ją od głębszej depresji. 2 miesiące temu urodziła synka. Tydzień temu pierwszy raz byliśmy u nich z wizytą. Ona płacze, dziecko płacze, jej mąż blady i zdenerwowany. Mały płakał po 15 godzin na dobę od dnia porodu, w nocy prawie nie sypiał. Karmiony był piersią, laktatorem ściągała po 200 ml na raz, więc pokarm teoretycznie był. Na piersi mały wisiał prawie całą dobę z przerwami na płacz. Pediatra zapisała leki na kolkę, że to kolka i trzeba przeczekać. A ja zobaczyłam małego i na siłę wysłałam Marka po mleko mm do sklepu, wbrew jej woli. Jemu już było wszystko jedno. Dzisiaj rano dzwoniła i mały od tamtej pory nie płakał prawie wcale, śpi całymi nocami, w dzień też jest szczęśliwy. Wypija dużo mm, pierś jest na dokładkę już tylko. Oni odżyli, od razu było słychać radość w jej głosie. Bardzo mi dziękowała.  Sama nie mogła w to uwierzyć, bo to zwolenniczka karmienia naturalnego. Widać tak jak mój synek nie najadał się. Jej ważył 4,5 kg. Zwolennicza karmienia piersią do upadłego, zaznała szczęścia w macierzyństwie. Siedzę i śmieję się z tego. Dlaczego tak matki wierzą w te swoje piersi? A tak płakaliby jeszcze przez następne tygodnie, gdyby nie ja. Mały był widać głodny, jednak nie wszystkie matki mają dobrą jakość swojego mleka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×