Waszym dzieciom glodu brakuje

Pracuje na stoisku wedliniarskim i codziennie obsluguje kilku rodzicow, ktorzy ze srajaca mina patrza w lade, bo nie wiedza, jaka wedline kupic dzieciatku. Ta niedobra, bo ma nierowny koloryt, ta niedobra, bo nie ma gladkiej struktury a nastepne be, poniewaz jak sa gladkie i jednokolorowe, to podchodza pod mortadele, ktore miesa w sobie maja tyle, co nic. I odchodzi taki rodzc/babcia niezadowolony, bo dla dzidzi tu nic nie ma. A wybor mamy naprawde wielki. Coraz wiecej matek przychodzi z juz wiekszymi dziecmi, nawet nastolatkami w nadziei, ze latorosl znajdzie cos idealnego dla siebie, a dzieci? Maja rownie srajace i wybredne miny i nic im nie pasuje. Glodu i biedy Wam trzeba, ot co. Nagminnie klienci biora dla dzieci tez parowki smakusie dzieciece, ktore miesa w sobie maja...30 %, w tym polowa to mieso oddzielone mechanicznie. Placa jak za zboze, bo kg tych rarytasow kosztuje prawie 20 zl. nawet, gdy poinformuje rodzica, jaki sklad mja te parowki i ze za przystepniejsza cene mozna zakupic parowki z min. zawartoscia 70 % miesa, to nie cca, bo przeciez ich dzicko jada tylko te nieszczeesne smakusie, nawet dziciaki same pacem wskazuja wlasnie na te parowki przy ldzie i to juz te maluchy w wieku niecalych 2 lat.

bo rodzice maja mało inwencji twórczej najprościej kupić wędliną albo ser.... więc w kólko tylko z tym robią kanapki ale ile można? normalne ż e w końcu tego nie chce się jeść. to wina rodziców a nie dzieci. zamiast zrobić pastę jakąś, rybę, zapiekankę, kaszę na kolację... to wciąż kanapka z szynką...

Tu nie chodzi o kanapki tylko z szynka, a o wymyslanie dzieci, by wedlina byla gladka i mial jednolity kolor. Albo przychodzi babka, ktora ostatnio wielce zla byla, bo skonczyla sie wedlina, ktora jada jej nastoletni syn i teaz onanie wiedziala, co ma kupic.

sprzedajecie gowno po prostu to nikt tego patykiem nie chce tknac... k***a nawet w kredensie wedliny po 50zl a cieknie z nich, z kilometra widac ze nabijane solanka... wszedzie nabijane p********e gowno, scisniesz to 10l wody w********i

Ja kupuję schab 1.5 kg nacieram sola pieprzem i dużą ilością czosnku, zostawiam na 12 godzin w lodówce a na drugi dzień piekę ok 1 godziny w temp. 200 stopni. Starcza dla rodziny na tydzień i jest pyszny. Albo szynkę kupuję surową nacieram ziołami, solą pieprzem daję do siatki wędliniarskiej tylko tę gotuję. Pychotka wędliny i wiemy co jemy.

No wiesz, tylko nie każdy chce jeść przez tydzień jedno i to samo.

A co cie to k***a obchodzi ,żal d**e ci sciska ze chca kupic jak najlepsze co jak to ale tym p******ym wpisem pojechalas ale po sobie bo biednej falszywej malpie co jesc zaluje innym chociaz nie za twoje ,lepiej aby z wystawiona ręką pod kosciolem żebrali. i sie k***a zdecyduj lepsze zle parówy zle idiotka.

Tak,ja patrze sie z ta twoja srajaca mina w lade,z nadzieja,ze w koncu znajde dobra wedline w sklepie a nie sam szajs. I zawsze sie zawodze,i wole.kupic te nieszczesne sokoliki dla.dziecka a mieso w domu upiec a.sokoliki miec awaryjnie,jak zabraknie mi weny tworczej i czasami na szybki posilekjak dziecko zaprotestuje i nic nie chce zjesc. No ale ja cale zycie jadalam dobre wedliny swojskie ze swojego miesa,wiec twoich smierdzacych wedlin nawet nie mam checi tknac.

wcale sie dzieciakom nie dziwię 50 szynek w ladzie w wszystkie smakują tak samo.

zgadzam sie całkowicie pełne pólki, wędlin ułożona cała lada.... a nie ma co wybrać. i to nie dotyczy tylko dzieci...ja sama nie wiem czesto co kupić, czy szynkę babuni, dziadka, spod strzechy, wiejską, staropolską....wszystko smakuje tak samo.

sopocka, sucha krakowska jeszcze jakos smakuja a reszta? ten sam smak, na jezyku zostawiaja taki chemiczny posmak a jak poleza w lodowce kilka dni to smierdza i robia sie oslizle.

To nie wina sprzedawcy, ze poducenci oferuja szajs w postaci wedlin. Jak sie nie podoba, to mozecie zjezdzac do innego sklepu, jesli w danym towar Wam nie pasuje. Najwieksze buractwo to klienci, pracuje w sklepie spozywczym i az czasem zalosna jest postawa ludzi, ktorz mysla, ze sa nie wiadomo kim i ze wszystko moga powiedziec Bogu ducha winnemu sprzedawcy. Jak nie pasi, to wypad ze sklepu albo czepiajcie sie kierownkia/wlasciciel sklepu, bo to on odpowiada za towar.

A mi przypomniala sie taka sytuacja,ktora juz krazy,jako rodzinna dykteryjka... :-D .Otoz bedac na zakupach z synem,a mial wtedy okolo 7 lat,zapytalam,na co mialby oxhote?A on popatrzyl na lade i znuzonym wrecz glosem : no moze byc poledwica... Fakt jest taki,ze nigdy nie cudowalam,wiadomo,ze czlowiek chce dac dziecku,to co najlepsze,ale kupowalam i kupuje nadal zarowno te szlachetniejsze wedliny,ale rowniez i mortadele i mielonke,a jak dzieciakom nie pasowalo,jadly chleb z maslem ;-)

nie mów że dzieciom dajesz mortadele i mielonkę? psu bym tego nie dała

Nie no,mam na mysli nie malutkie dzieci,moje juz prawie dorosle ;-) wiec bez prxesady