Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćteresa

Tesciowa mnie nie lubi

Polecane posty

Gość gośćteresa

Czuję że tesciowa mnie nie lubi, na urodziny nic mi nie dała no ale trudno na święta są to przeważnie czekoladki na nas dwoje z mężem. My zawsze mamy prezent słodycze plus kosmetyk albo coś innego. teraz myślę że może nie chce od nas prezentów ? Mi gdyby ktoś coś dał chciałabym też zrobić tej osobie przyjemność. Nie interesuje się też nami dzwoni tylko jak coś potrzebuje a mąż ma kawał drogi żeby do tesciowej jechać i coś tam zrobić. Żadnej pomocy nigdy nie było wiem od znajomych, że u nich wygląda to inaczej. Mam problemy zdrowotne ale to jej wcale nie obchodzi liczą się dla niej pozostałe dzieci i wnuki, pewnie za dużo chcemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
macie fajne tesciowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakaska
Moja teściowa jest dokładnie taka sama - to że mi nic nie kupiła ale zaskoczyło mnie że nigdy nie kupiła tez swojej 3 letniej wnuczce... Ale w sumie stwierdziłam,że przynajmniej się nie wtrąca w nasze życie - do wszystkiego dochodzimy sami i dobrze nam idzie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćteresa
dziecku nie kupi? takie dziecko cieszy sie z jajka niespodzianki chyba ze wszystkiego sie cieszy. Moja tesciowa ma tez wnuki czasem robie tym dziecią prezenty ale nigdy nie słyszałam dziękuję moze sie prezenty nie podobały? Dzieci są w róznym wieku i starałam się by się podobało ale teraz myślę po co się wysilac? Synowie i córki tesciowej są w dużo lepszej sytułacji finansowej i moga mieć wszytsko to może darować sobie prezenty dla tych wnuków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja teściowa widziała naszego syna kilka razy, za każdym razem pyta, w której jest klasie, bo nigdy nie pamięta, a syn ma już 15 lat :D Bardzo mi odpowiada ten układ, nie spędzamy razem żadnych świąt, jakby nie istniała. Ani ona dla mnie, ani ja dla niej. Mimo, że z moim mężem jesteśmy prawie 20 lat razem, z jego mamą jestem na "pani - pani". I niech tak zostanie po wsze czasy. Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakim znowu dzieciĄ ? :O :O Naucz się mówić i pisać, idiotko !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a już myślałam, że jestem z tym sama.. witam! mam problem. co prawda czytałam tutaj wypowiedzi kobiet w zwiazkach z wieloletnim stażem i może sie wydawać że mój problem (a raczej jej problem) to mały powod do zmartwien jednak czuje sie bardzo nieakceptowana przez matke mojego chlopaka. na początku związku wydawała się miła, nawet miałyśmy wspólne tematy, czy to w kuchni, czy to co ślina na jezyk przyniesie-bylo fajnie. pozniej jednak zaczęłam odczuwać, że nie podoba jej się to ile spędzamy ze sobą czasu- po prostu czułam ze jest zazdrosna!!! dzwoniła co 15 minut z byle gównem za przeproszeniem, a on ma przeciez 24 lata i wydaje mi sie ze nie potrzebuje mamusi na kazdym kroku, pozniej zaczęły sie dziwne- zimne spojrzenia, oczywiście na początku mój chlopak tego nie zauważał, potrafiła już nawet palnąć przy mnie coś bardzo nie na miejscu, niekiedy nawet słowa po części skierowane do mnie. kiedyś nie spodobało jej się że przyjechał po mnie przed tym jak ona ugotowała dla niego obiad, weszliśmy do domu a ona wykrzyczała, że nie będzie traktował jej jak koleżanki i że zobaczy, że za takie jeżdżenie sie jeszcze kiedys przejedzie (problem miala w tym ze pojechał po mnie a nie skupil sie najpierw na niej)- chora kobieta!!!!!! bardzo często kłóciliśmy się z jej powodu...:/ bylo jeszcze wiele wiele scen, mogłabym tutaj pisać i pisać... :/ i wlasnie dlatego od miesięcy nie bywałam u niego, wolałam po prostu jej unikać bo bardzo zalezy mi na nim i nie chce co chwile sie zrec.. nie wiem, czy takie unikanie jego rodziny jest dobre, boje sie ze to bedzie mialo wplyw na relacje w przyszlosci. co mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko teściowa ma was gdzieś to odpuście i żyjcie własnym życiem . Przynajmniej nie wtrąca się w wasz związek a to już jest na plus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest upierdliwa. wie dobrze, ze nie zawsze mozemy sie widzec bo pracuje to potrafi tak poukladac sobie swoje sprawy, zeby on za miasto jezdzil po nia akurat w chwili naszego wolnego czasu, dzwoni ze ma przyjechac i koniec! wyobrazacie sobie? dorosły chlopak a biega na skinienie matki. teraz mozecie sie posmiac- ostatnio zadzwonila do niego ( byl kilka godzin przed nocną zmianą i wystraszyla sie ze moze chce nie pojsc do pracy )i stwierdzila, ze MA PRZYJECHAĆ bo ona nie wie jak podłączyć telefon do ladowarki bo cos sie jej zacięło :D haha!!! a tak na powaznie, czuje sie zle... przestalam tam chodzic tez dla tego, pozniewaz...czulam ze jestem dla niej "za mała", rozmiem, że mozna czasami miec gorszy humor, nie mieć ochoty na rozmowe itd..ale gdy witałam się z nią oraz żegnałam, odpowiadała mi takim tonem...jakby ktos taki jak ja nie powinien w ogole sie do niej zwracac, to okropne uczucie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Katja, jeśli chłopak nie reaguje odpowiednio na zachowanie matki, to masz przechlapane. Już ją powinien dawno ustawić. Gdzie w tym wszystkim jej mąż? Należałoby zapytać, czy na nią jej teściowa też tak reagowała? No raczej chłopaka zapytać, bo jej nie radzę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mi SIĘ wydawało, że mnie lubi, dziś się dowiedziaąłm, jaka jest dwulicowa, jak po mnie jeździ. Mam jej coś powiedzieć? czy dać sobie spokój?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja Wam kobietami współczuje...... Moja teściowa mieszka 3000 km od nas, mówi tylko po włosku (ja nie) i widuję ją Mac dwa razy w roku. Nawet ją lubię :). Za kilka dni sie urodzić nasze pierwsze, teściowa przylatuje na dwa tygodnie by pomoc po porodzie. Pewnie gdyby mieszkała za ścianą miałabym jej dosyć... Dziewczyny, nic na siłę. Nie lubi to niech nie lubi. Czy naprawdę potrzebujecie akceptacji zupełnie obcej wam osoby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
daj sobie spokój... moja też tu ciuciuciu, wszystko ładnie pięknie słodko, ale rąbie mi d**ę za plecami... jak się dowiedziała że mój jeszcze wtedy chłopak chce mi się oświadczyć to mało zawału nie dostała, a mieszkaliśmy już wtedy 2,5 roku razem i było raczej logiczne, że w końcu się zdeklarujemy na coś poważniejszego... dobrze że mój M nie jest głupi i się mamusi nie słucha tylko robi po swojemu, bo inaczej to kiepsko by to wyglądało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie problem w tym, ze nie reaguje....:( szczerze? nie wiem jak to Wam powiedzieć, mój chlopak, jak i jego ojciec- maz tej zolzy zachowuja sie tak jakby byli przez nia manipulowani, ojciec biedny calymy dniami przesiaduje na dzialce by na nia nie patrzec, raz naweet bylam swiadkiem ich klotni, o galaretke...chodzilo dokladnie o to, ze ona zrobila galaretke pomaranczowa a on chcial truskawkowa, wobrazacie sobie? kobieta tak darla morde ze ma racje, ze pol bloku ja slyszalo... a ja bylam w szoku !!!!!!!!!! ogolnie ona ustawila sobie ich obojga tak, ze tylko ona ma racje i koniec, nie da rady za chiny ja przegadac... wariatka. na dodatek, jakby bylo malo jest cholernie pedantyczna. takiego czegos jeszcze nie widzialam... koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
akaska wczoraj Dziewczyny ,jesteście napewno fajnymi babkami i konie można byłoby z Wami"kraść"to takie przysłowie. Powiem moze krótko bo gdybym chciała Wam wszystko opowiedzięc byłaby z tego ksiązka. Jestem tesciową od 10 lat.Kocham swoich synów,uwielbiam wnuczkę co zawsze podkreslałam róznymi zachowaniami.Synową lubiłam,ale dała nam się niezle we znaki.Otóz napierw po porodzie zapeoponowała mi jako osobie pracującej bym wzięla dziecko bo ona bedzie kontynuowac naukę(st.podyplomowe) Miała wtedy już 30-tkę na karku.Nie zgodziłam się ale wyraziłam dochodzacą z siebie pomoc.Od tego momentu stałam się czarną owcą.Dziecko rosło,bywało u mnie,pomagałam fizycznie i finansowo a właściwie utrzymanie dziecka wzięląm na siebie.Jak kupowałam coś synowi to jednoczesnie zawsze cos synowej z którą kontaktu nie miałam ale nie chciałam by syn w domu miał jakieś z tego powodu problemy.Nigdy nie usłyszałam słowa dziękuję,dokładnie tak jakby im się to wszystko należało.O moich uroczystościach (imieniny,dzien matki czy babci raczej nie pamiętano) Dopiero jak wnuczka poszła do przedszkola czy szkoły to zostałam zaproszona na uroczystość.Dziecku wkładano do głowy co najgorsze na moj temat by mu obrzydzic babcie.Nie raz czy dwa zadawała mi dziwne pytania a ja durna nie kojarzyłam tego.Zresztą synowej mama dokładnie wyrażała się o mnie do dziecka np.Ta głupia ...... (moje imię).Zaliłam się synowi ale on oczywiscie bronił i mowił że mała konfabuluje. Dziecko dorosło i tylko mnie kojarzyło z prezentami(dodam ze nie lubie kupować badziewia więc prezenty były ładne i drogie).Ubranka zawsze na czasie i w dobrym gatunku.Raz kupiłam Polar idac z wnuczką,zrobiło się zimno i mała marzła.Kupiłam taki za 60zł,to na drugi dzien dziecko powiedziało mi ze mamusia mówiła ze to byle co bo nie firmowe. Wiemy tez ze synowa podpuszcza syna na mojego młodszego (jego brata),ich relacje są praktycznie żadne a ostatnio nawet usłyszałam od syna że był i jest złem koniecznym dla nas i jego rodzina też.Uważją że skoro mieszka z nami to pewnie korzysta z dóbr i im odbiera możliwości.Wnuczka jak miała lat 8 to pytała mnie iedy napisze testament bo chciałaby połowę mojego domu.Szok. Urwałam miesiąc temu kontakty,dalej nie da sie życ,poprostu psychicznie wysiadłam.Ocencie same po tej krotkiej opowiesci czy dałybyście z tym sobie radę.Pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćteresa
Powiedzcie czy jak pojde teraz do tescowej np. na swieta to mam jej kupic prezent i wnuczką też? Czy tylko kupić cos symbolicznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćteresa
na nasz slub przyszła bez kartki bez kwiatka szkoda gadać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość święty spokój
ślub brać dopiero po śmierci tesciowej a do tego czasu dobrze się bawić :-) jeszcze zdążycie się znudzić małżeństwem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
święty spokój dziś Jedno co jest sprawiedliwe to śmierć.Więc i ty zdechniesz a wtedy partnerzy twoich dzieci wzniosą ręce do niebios ze odeszła zołza i czas się pobrać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja jestem chodzącą dobrocią :-) i modlę się za wszystkie grzeszne teściowe o skrócenie ich męki po śmierci ,nie mogące znieść że synuś ma inną kobietę niż ona :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pierdu,pierdu :):):) gdybyś była dobrocia tu nie puszczałabyś jadu. Tylko takie kmioty które walczą i rywalizują o miłośc matki do syna sa bezwartościowe.Sam chłam.Pomold się o swoje zdrowie bo rozumu nie ma ,nie było i nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kto tu jest jadowity,napisałam to nieco żartobliwie ale też nie do końca a na podstawie historii którą znam ,kobieta czekała przeszło 13 lat na ślub bo mamusia nie puszczała synka z domu dopiero po jej śmierci się pobrali niestety ona już za daleko w latach na dzieci .ten typ teściowej matki degraduje psychikę faceta i takich przypadków wcale nie jest mało,a Ty teściowa że tak się pienisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×