Gość CezaryCezary Napisano Lipiec 13, 2014 Jaj normalnie nie kumam, olała mnie, nie powiem chciałem, umówiłem się kilka razy z nią ale nie przyszła, aha ma na imię Agnieszka, no to myślę spoko, jak nie to nie, nie będę odwalał maniany i dam se luz. No i se dałem luz, usunąłem ją z face-a, skasowałem numer i poznałem Natalię, zero kontaktu z Agnieszką. Po dwóch latach jadę pociągiem sam od tej mojej i patrzę a ta włazi do mego przedziału z facetem i siada na przeciwko, pijana jak bela albo dwie. Koleś wstaje i mówi, że idzie się wylać, no to se myślę teraz pies pogrzebany i doopa blada, a ta się mizić zaczyna do mnie i pyta co tam słychać, i pyta się czy mam wolną sobotę, a ten Marcin to kolega tylko, taki przyjaciel, Obrazuję sobie więc ich, myślę, jasne! Zołzo. I wstaję bez słów z tego dziurawego fotela, a ta mnie za ramię: -misiu zostań. - No i zostałem. Ta wsiada na mnie, język wypuszcza i ślini mnie po szyi, wchodzi Marcin Sikacz i bach mnie w mordę, zalałem się krwią z nosa, no i nie wiem o co kaman. A ten do mnie, że powinien mnie zabić za to co robię z jego kobietą. No i wtedy to już wysiadłem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach