Zawsze uważałem, że podryw jest sprawą upokarzającą dla mężczyzny

Napinanie się. Wynoszenie białogłowy na piedestał, mimo sporego prawdopodobieństwa zerowego rezultatu. Baaa. Nawet, jeśli białogłowa ma roszczenia, co do wierności interesanta (sama nie da, ale wierności oczekuje). Czy tak zachowuje się facet z klasą, honorem i odrobiną poszanowania, dla własnej osoby...?:D

Bo jest. To taki pierwszy test na frajera. Robisz z siebie idiotę. Im większego idiotę facet robi z siebie podczas podrywu, tym większa szansa, że później też będzie robić co laska chce. Tak się prują o równouprawnieniu, a czemu nas nie zapraszają? Nie przyjeżdżają po nas samochodami, nie odwożą nas, nie płacą rachunków i nie dają drobnych prezentów? Bo facet powinien? Śmieszne. Owszem, nie mam problemów, za zapraszaniem dziewczyn i płaceniem za nie, ale nie jestem tez idiotą i wiem o co w tym wszystkim chodzi. A jak jakiś frajer ma złudzenia, to jego sprawa. Jeszcze nigdy nie poznałem kobiety, która pod tym względem faceta traktowałaby na równi, a nie jak sponsora. To jest takie przykre jak jesteś, dobry, miły dla kobiety, a one a tobie widzi jedynie lepszą lub gorszą partię. Ta chciwość, zimna kalkulacja i chytrość w ich oczach. Okropne. Takie głupie i nieczułe. Dlatego tak, masz rację kolego, podryw jest upokarzający. Zawsze mówią, że im nie wypada zrobić pierwszej krok, że się nie narzucają. A zobacz jak się zachowują, jak zobaczą jakiegoś aktora, reżysera, frajera z kasą, piosenkarza, innego idiotę. Ściągają majtki od razu i lecą jedna tratując drugą. Denerwują się, jak im mówimy prawdę o nich, a same siebie wzajemnie nienawidzą. Gdyby nie pociąg seksualny, wytłuklibyśmy je jak zarazę.