Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ja jednak nie daję rady. Po prostu.

Polecane posty

Gość gość

Jestem słaba jak cholera. Nawet autobusem nie potrafię jechać.. wstydzę się swojego zachowania, a nawet swojej twarzy. Boję się wzroku innych ludzi. Dziś pojechałam składać dokumenty na uczelnię i byłam roztrzęsiona w środku, było mi gorąco, miałam już wysiadać, bo chciało mi się trochę do toalety (mam IBS/ZJD - zespół jelita drażliwego), ale stwierdziłam, że mam dość, wytrzymam te 3 przystanki (choć niejednokrotnie chciało mi się tak, że nie wytrzymywałam, i tego dalej się boję, mam uraz). Potem poszłam na uczelnię, podlazłam do stanowiska, koleś opryskliwie do mnie czy mam teczkę, nie wiedziałam o co mu chodzi, potem nie dosłyszałam co mówi (przygłucha trochę jestem.. albo to przez stres), w końcu załapałam skąd mam wziąć sobie tą teczkę, wypełniłam ją trzęsącymi się rękami, potem koleś dał mi opiernicz że zdjęc nie podpisałam, cały czas trzęsły mi się ręce, ale potem się trochę ogarnęłam, choć czułam się jak idiotka. Taaaa.. DRUGI raz podchodzę do tematu studiów, ciekawe czy w tym roku zdołam dojeżdżać na uczelnię i normalnie funkcjonować? chociaż tyle? psycholog nic nie pomaga póki co. No okej, było załatwione, poszłam stamtąd. Połaziłam sama po mieście, ciągle jak zwykle czując się niepewnie, ale próbując zaglądać ludziom w oczy, łapiąc jednak lekkie schizy co jakiś czas. Jestem koszmarnie, ale to koszmarnie niepewna siebie. Potem czułam się dziwnie zmęczona i przez to jeszcze mniej odporna (może to przez stres, on wykańcza, choć ostatnio podejrzewam u siebie kłopoty z tarczycą po przeczytaniu pewnego artyułu, objawy mi się zgadzają, muszę się zbadać). I tak sobie myślę - do d**y to wszystko. Walczę. Chcę normalnie żyć. Ale mi niewiele trzeba, bym była rozchwiana psychicznie. Wystarczy mi jechać autobusem. Potem ten stan się utrzymuje. To samo było na studiach. Nawet jak jakoś dojechałam, to potem byłam nadwrażliwa i nieodporna psychicznie, bo sam dojazd wyciągnął ze mnie wszystkie siły.. ale.. CHCĘ BYĆ SILNA, PEWNA SIEBIE, UŚMIECHNIĘTA, MIEĆ ZNAJOMYCH! tylko jak to zrobić (...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po co idziesz na studia jak z takim nieudacznictwem i lękami i tak nikt cię nie zatrudni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wystarczają mi niewielkie bodźce do rozpoczęcia się trochę mocniejszej (piszę celowo mocniejszej, bo stresować to ja na zewnątrz - w świecie czyli poza domem - stresuję się bez wyjątku ZAWSZE) reakcji stresowej i nie potrafię tego zatrzymać. Kłótnia z kimś. Krytyka. Krzywe spojrzenie. Po prostu zły dzień. Niewyspanie. I wiele innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam zawsze identycznie, a załatwienie czegoś na mieście i jeżdżenie autobusami to była katorga. Poznałam faceta, kupiliśmy auto, ja nie mam prawka, więc on mnie wszędzie wozi, wchodzimy wszędzie razem. Czuję się w końcu super, bo jest ktoś koło mnie cały czas. Zamiast wciąż czuć się jak wyrzutek ze swoją niesamodzielnością i niepewnością siebie, po prostu zaakceptowałam że taka jestem i kropka, wybrałąm wyjście które mnie zadowala. Ten facet jest już moim mężem od 7 lat, oczywiście kocham go :) nie wyszłam za niego tylko po to żeby ktoś się mną opiekował. Do tego on akceptuje to, że jestem taką trochę introwertyczką :) Ja też z tym już nie walcze, to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co mam zrobić? Muszę próbować coś robić. Zmieniać... Chcę. Plus nie mogę też siedzieć u rodziców na garnuszku i być tylko w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I też wszystko przeżywam i analizuję, np. ktoś krzywo spojrzy, ktoś dziwnie odpowie "dzień dobry", ktoś ma dziwny uśmiech, znajomy dziwnie zakończył rozmowę - wszystko analizuję i we wszystkim dopatruję czegoś negatywnego. Mam ogromny strach przed oceną, krytyką. Ostatnio akurat nad tym trochę pracuję, starając się nabrać dystansu, zrozumieć że to tylko ja to tak odbieram, a ci ludzie - niekoniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest fobia społeczna tak generalnie. Ja chciałam tyle zmienić. Wyprowadzić się.. zacząć nowe życie. Jednak nie jestem nawet w stanie iść do pracy.. Choć jej szukam, byłam na 2 rozmowach kwalifikacyjnych, ale nikt mnie nie przyjął. Kto miałby zaufanie do osoby, która się tak boi na rozmowie? Nie dziwię się absolutnie. Zarabiam na sprzedażach ciuchów i korektach czasami..ale to za mało i za rzadko. Chciałabym mieć więcej pieniędzy. Dlatego od tygodnia znów wysyłam wszędzie CV.. ale że nie mam doświadczenia, to pewnie dlatego nikt nie odpowiada (bo CV napisałam ciekawie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, nie składaj papierów na uczelnię gdzie jest opryskliwa recepcja... Też powinnaś być chamska do niego i wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam forum: http://zaburzeni.pl/ Tam jest wiele osób z lękami, fobią społeczną. Są tam świetne porady i ogólnie pozytywna atmosfera, nie tak jak na innych forach że tylko się wzajemnie klepią po plecach i dołują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To był młody gość. Drugi taki przydupas. Była jedna sala dla wszystkich kierunków, i po literkach nazwiska stanowiska pogrupowane, więc wątpię żeby oni w sekretariacie tam pracowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd jesteś autorko jesli mozna wiedzieć :)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A raczej dziekanacie. Wiecie, świadomie to ja się już nawet aż tak nie bałam, ale wystarczyło podświadomie, zeby reakcje stresowe były uruchomione... I byłam na takich forach. O fobii społecznej, znałam nawet osobiście sporo osób stamtąd (taa.. na spotkaniach to ja byłam najweselsza. Wśród tak nieśmiałych osób w miarę umiem się nie bać, być trochę bardziej sobą, ale to wyjątek, poza tym nie chcę być wampirem energetycznym dla takich ludzi), nerwica com etc. (w sumie z nerwicy zastanawiam się, żeby się spotkać z takim gościem.. ale właściwie po co..).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co będziesz studiować :)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nerwica.com to najdurniejsze forum o nerwicy :O Tam właśnie wszyscy się taplają w swoim nerwicowym błotku. Natomiast z forum zaburzeni.pl wszyscy wychodzą ODBURZENI. To forum naprawdę leczy. Tam siedzą psycholodzy i ludzie któzy wyszli nawet z długoletnich nerwic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieważne :) taki kierunek inżynierski na ekonomicznym, chociaż myślę, czy nie iść na drugą rekrutację na jakieś humanistyczne studia. Bo moje zaległości z matmy mnie przerażają. Uczę się od jakiegoś czasu, ale wiedza wchodzi opornie. Albo mi mózg stres zeżarł, albo i motywacja za mała już. Na tamtych studiach też miałam chemię etc i przed każdymi zajęciami baardzo się bałam, choć zadania domowe (które mieliśmy zawsze) zawsze robiłam (z których mieliśmy kolokwia), jednak kosztowało mnie to mnóstwo stresu, ciągle miałam wrażenie że ja coś źle zrobiłam, a to było proste. A potem mnie wywalii za nieobecności i bam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zerknę :) no, na nerwicy to pierniczą o: seksie i prawictwie/dziewictwie, związkach jakiś głupotach ogólnie, wrzucają foty i organizują konkursy miss (nawet miss nóg i oczu zrobili XD) etc. Pamiętam jak wrzuciłam zdjęcie i się zachwycali (chociaż w realu nie ma zbytnio czym..) ale potem się na siebie wkurzyłam i wykasowałam. Niemniej została możliwość umówienia się z jednym gościem z mojej dzielnicy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Koleś"? Co to za język prostaków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakich prostaków? Zwyczajne słowo. Typem dresiury etc. nie jestem :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu nie możesz po prostu zaakceptować swojej osobowości? Nie lepsze to, niż całe życie się zamartwiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zaakceptuję, bo to NIE JEST moja osobowość. To osobowość stworzona przez strach. Bez strachu byłam, jestem inna :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sa ludzie bardziej lękliwi są mniej i to jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nawet jak się samemu zaakceptuję swoją osobowość i swoje ograniczenia to niestety otoczenie nie jest w stanie tego zaakceptować i zrozumieć twoje problemy. Przecież dzisiaj żeby dostać pracę, nawet bardzo przeciętną trzeba być pewnym siebie i dobrze się zaprezentować na rozmowie. Żeby kogoś poznać też trzeba być chociaż trochę towarzyskim, wychodzić gdzieś. Każdy woli mieć zaradnego partnera a nie takiego za którego większość rzeczy trzeba załatwiać i go wszędzie wozić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ja
Jeżeli przeraża Cię ZJD to może zakładaj majtki dla dorosłych? Nie pieluchy, tylko właśnie takie majtki. Mają te samo zastosowanie co pieluchy tyle że to są majtki. Nie widać ich i nikt nie wie co nosisz. Są nieprzemakalne i w razie "wpadki" miałabyś przynajmniej komfort aniżeli stresować się "czy wytrzymasz". Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, właśnie. To nie jest wyjście.. ja bym tak nie chciała. Choć jak pisałam, ja jestem taka, że jak jestem z osobą mniej pewną siebie, to ja jestem troche pewniejsza siebie i jestem odważniejsza. Ile to razy z takimi osobami byłam odważna :). Ale to jest sztuczne, nie chcę być jak wampir energetyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chyba zadziałałoby za bardzo na moją psychikę. No i miałabym przede wszystkim obawy, czy nie będzie czuć...Ale dziękuję za poradę :). Jak byłam pierwszy raz na studiach, to tak sie cieszyłam.. a potem wszystko szlag trafiło :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na studia dojeżdżałam 50 minut ostatnim razem tramwajem w dodatku sporą częśc drogi przez troszkę zad***e, gdzie nie ma za bardzo gdzie wysiąść do toalety (a już nie wspomne o dniach, kiedy jechałam tak wcześnie, że do żadnej toalety nie dostałabym się i w normalnych miejscach, bo jeszcze pozamykane). To była masakra. Jeszcze jak się stresowałam szczególnie zajęciami (ćwiczeniami z chemii, matmy) to już w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Chyba"? Kup parę sztuk i wypróbuj będąc w domu. Mam koleżankę która je używa bo ona w ogóle nie ma czucia "kiedy poleci". Jakoś nigdy od niej nic nie czuć. Z tąd pomysł :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×