Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

jak sobie wybaczyć obijanie sie w liceum

Polecane posty

Gość gość

niby wyszlo nie tak zle, mam mgr z uczelni panstwowej - tryb dzienny, jakas tam pozycje spoleczna (tzn jej zalążki, bo dopiero wszystko sie klaruje), ale nie umiem sobie wybaczyc tego, ze chodzilam na wagary a jednoczesnie probowalam miec dobre oceny ze wszystkiego (to takie glupie bylo rozumowanie, nie zdawalam sobie sprawy jak wazne jest ukierunkowanie tylko na przedmioty maturalne); rodzice sie wkurzali za te wagary, ale ja przezywalam okres buntu- w ich oczach mialam byc dobra ze wszystkiego, bo sie przyzwyczaili do czerwonego paska na swiadectwie, sami tez nie ogarniali - swoja edukacje zakonczyli na szkole sredniej; tak naprawde to wszystko sie zaczelo pod koniec podstawowki, a w gimnazjum byla tragedia totalna - przesladowali mnie za wyglad, stalam sie odludkiem, zaczelam znikac ze szkoly, probowalam mowic nauczycielom, jaka jest sytuacja, ze wredne dzieci z patologicznych rodzin nie pozwalaja mi sie skupic na nauce, ze ja boje sie wyjsc na przerwe itd, calkowicie sprawe olala pedagog szkolna - od tamtej pory mam wyrobione zdanie o osobach wykonujacych taki zawod; poszlam do lo- moje nawyki wagarowe przetrwaly, popadlam w nieciekawe towarzystwo - jedna z moich owczesnych kolezanek po pijaku skoczyla z wiezowca... wkurzalam sie, ze nie rozumiem fizyki - a byla mi potrzebna na maturze- mialam wrazenie, ze mnie to przerasta (na korkach nie rozumialam za duzo - poprostu bylam zbyt glupia, zeby to ogarnac); biologii nigdy nie lubilam, ale ambicje byly - i tu zaczelo sie pojawiac takie uczucie niskiej samooceny, utwierdzanie sie w przekonaniu, ze nic w zyciu nie osiagne; no i zostalam bardzo blisko progu wymarzonych studiow, a prog nie spadl, bo bylismy wtedy w calej Polsce przypisani do miejsc, bo nikt z tych, ktorzy sie dostali, nie zrezygnowali, bo nie poszliby gdzie indziej,bo wtedy byla taka sama zasada wszedzie na tym kierunku; mialam 5 lat na poprawianie, raz tylko podeszlam do poprawy chemii - bo ją umialam i rozumialam najlepiej, a w moim lo mnie utwierdzali w przekonaniu, ze jakbym napisal gorzej fizyke, to dadza mi gorszy wynik - a ja nie chcialam ryzykowac... jak sie po czasie okazalo - bylo to klamstwo nie wiadomo z czego wynikajace - chyba najpredzej z niewiedzy pani dyrektor; co ciekawe, piszac chemie nie zauwazylam zadania, ktore daloby ilosc punktow konieczna do dostania sie, ale jakims trafem znowu zabraklo mi tyle samo co wczesniej, bo prog sie zwiekszyl (no a ja poprawilam wynik, ale bez tego magicznego zadania, ktore przegapilam)... zwatpilam w siebie calkowicie, niby bylo 5 lat na poprawianie, ale mnie nadzieja opuscila calkowcie; od tego czasu mam nerwice lekowa, depresje, czasami to odchodzi na pare miesiecy jesli sie wspomagam farmakologicznie, ale potem znowu wraca; czuje sie jak czlowiek bezwartosciowy; na studiach stalam sie kujonem, co roku dostawalam stypendium naukowe; nie potrafie sobie wybaczyc bledow mlodosci - powinnam byla chodzic do szkoly codziennie i ryc na pamiec skoro bylam za glupia,zeby zrozumiec, moje zycie to wegetacja, nie odczuwam radosci, spelnienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×