Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bezwyjściaona

pobyt w domu mnie niszczy...pomóżcie!

Polecane posty

Gość bezwyjściaona

mamy ciężką sytuację w domu, która doprowadziła mnie na skraj wyczerpania. wiem, że pewnie niektórzy mają gorzej, ale miałam ciężkie i dziwne życie, może moja psychika nie jest odporna...nie wiem...mam to gdzieś, potrzebuję wsparcia, a nie mogę dostać...słyszę od rodziców, że przez cały okres studiów mnie nie było w domu, że w związku z tym nic nie robiłam w domu, że przez moje studia oni mieli w głowie tylko wysyłanie mi paczek z rzeczami i tylko moje studia, że ta moja nauka zawładnęła domem na te kilka lat. po chwili mówią, że to nie jest wypominanie. wierzę im, że nie mówią tego z taką intencją, że po prostu jest tak fatalnie, że już tez nie mogą dać sobie rady, ale mnie to zabija. nie mam życia prywatnego, mama powie, że mam, ale jak w domu jak ostatnio w domu była wielka awantura, a chciałam tego dnia zobaczyć się z koleżanką, której nie widziałam 2 lata, to odwołałam to spotkanie, bo nie miałam siły psychicznej siły, żeby iść. nie mam wakacji, moje wakacje to przyjazd do domu i robieie tego, co jest mi wyznaczone. ok, nie mam z tym problemu, już się z tym pogodziłam, ale to poczucie obowiązku jakie mam zakodowane w głowie zaczyna mnie przerażać. kiedyś moja mama miała do mnie pretensję, że dużo siedzę przy komputerze. nigdy nie grałam, nie byłam uzależniona itp. czasem z kimś rozmawiałam, czasem coś czytałam, czasem się uczyłam itp. to samo było z telefonem, jak ktoś 2 razy w ciągu dnia do mnie zadzwonił i wychodziłam z pokoju na 5 min, to po powrocie dostawałam kazanie. mama przez swoje nerwy mnie znerwicowała jeszcze bardziej, bo teraz mam taką pracę, że muszę pracować przy komputerze (jestem edytorem) i mój dzień wygląda tak, że wstaję rano i się melduję (żeby tylko ktoś na mnie nie nakrzyczał, że znowu komp), więc mówię, że siadam do pracy, że musze zrobić to i to, a potem będę wolna, ale że może wieczorem znowu będę musiała coś zrobić. To mnie wykańcza. jestem kłębiem nerwów, wiem, że chaotycznie napisałam i pewnie nic nie zrozumiecie, ale jak słyszę, że przez moje studia nie było czasu na inne sprawy w domu, albo nie było spraw innych człownków rodziny przez to, to się załamuję. Jak mama mówi, że nie jesteśmy już rodziną, że gdyby nie jej siostra to by była sama na świecie, to to mi wiarę w życie odbiera. Nie jestem idealna, mam trochę inny charakter, ale pomagam, robię co mogę, może czasami wybucham, ale to dlatego, że nie daję rady. Wołam o pomoc, głośno krzyczę, ale zawsze rozmowa układa się tak, że albo awantura jest przeze mnie, albo ja coś źle rozumiem, albo ja...chciałabym, żeby ktoś choć raz w życiu mnie usprawiedliwił.Czuję się wina wszystkiemu :( Co mam robić? Boję się, że się całkowicie załamię...chcę być dobrą oddaną córką ale zaczyna mi brakować sił :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezwyjściaona
Ostatnio coraz więcej płaczę. Jak nasza rozmowa zaczyna być dla mnie za trudna, to nie mogę wytrzymać. Płaczę, chwytam coś co mam pod ręką i albo rzucam tym, albo mocno ściskam, bo nie wiem, co mam zrobić z nerwami. Mama czasami, jak powiem jej coś, co uważa za nieprawdę, albo źle to zrozumie, potrafi być taka oschła, że mam ochotę się zabić. Nie mam na to siły. Nikomu nic złego nie robię. Ciągle słyszę tylko, że jestem obłudna, bo mam 5 kg więcej, a nie zapytam jej czy mi w tym dobrze czy źle. Nawet gdybym miała figurę modelki, to pewnie byłoby to samo. Do Kościoła nie mogę ubrać się jak chcę, bo jak zaczynam oponować, to robi się awantura, a jak nie ustąpię, to zaraz nikt nie pójdzie i będzie cały dzień do kitu atmosfera w domu, nikt się nie będzie do nikogo odzywał, a ja już nie mam na to siły. Z włosami też nie mogę zrobić tego, co bym chciała. Zawsze słyszę, że tak to mi będzie brzydko, że zroiłabym jakąś klasycznę fryzrurę itp, to byłoby ładnie i by była ze mnie dumna. Wiem, że mnie kocha najmocniej na świecie i miała ciężkie życie, ale gdzieś ktoś mi wbił do głowy, że moi rodzice się nie mylą. Że cokolwiek bym nie czuła i nie myślała, to i tak oni mają rację. Wykańcza mnie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powinnas sie wyprowadzic z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Toksyczna matka,nic wiecej. Staraj sie jak najszybciej usamodzielnic i byc na swoim,bo bedziej jeszcze gorzej. Wiem co pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezwyjściaona
Ale jak mam sobie poradzić z wyrzutami sumienia i poczuciem obowiązku? Wiem, że miała i ma tragiczne życie i zero wsparcia w ojcu, a restrykcje wobec mnie tłumaczy moim dobrem, że chce dla mnie dobrze, że tylko ona jako matka szczerze mi wszystko powie. Tylko problem w tym, że czasem lepiej czegoś nie powiedzieć, a jak o to proszę, to słyszę, że pielęgnuję obłudę w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezwyjściaona
Nie wolno mi nawet z żalu podeprzeć głowy rękoma, bo zaraz słyszę, że mam tak nie robić. Wszyscy są kłebami nerwów, a ja już nie wytrzymuję, a jak głośno to mówię, to zaraz zaczyna się woja z mojego powodu. Teraz przed chwilą powiedziałam, że chyba sobie nie zdają sprawy jak ze mną jest źle, to usłyszałam, że mam przestać, bo się zaraz za mnie wezmą :( nie mam siły, nie wiem co mam zrobić, żeby ktoś mi pomógł, a nie krzyczał :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ukróć ten swój słowotok, chyba się lubujesz w tym babraniu się w bezsilności. Odetnij pępowinę, odgryź ją , zresetuj chore myśli i przestań bla bla bla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyprowadzka jak najszybciej.... jak nie masz pomysłu gdzie i za dużo kasy złóż na jakiekolwiek studia, dostaniesz akademik... może zamieszkaj u jakiś przyjaciół, ze studentami/osobami pracującymi? Cokolwiek. Rozumiem, że pracujesz zdalnie w domu przed kompem? To chyba nic Cię nie trzyma w miejscu zamieszkania... Przeszłam przez podobne piekło... tyle, że ja sobie wywalczyłam prawo do mieszkania - to stary dom na wsi, gdzie nikt inny z rodziny i tak nie chciał mieszkać. Ale ja mam tu spokój... i to najważniejsze. Dużą cenę zapłaciłam za akt własności, to była jakaś masakra, oczywiście tą sytuację podkręcała moja mama by nie było za łatwo. A dziś po pół roku mam własny dom, samochód, psa, własna działalność... a wcześniej poza pracą nie miałam nic... odnowiłam też kilka znajomości. Moja matka oczywiście robi swoje, ale czasem delikatnie pokazuje jej gdzie są drzwi... niestety czasem tak trzeba. Ostatnio była awantura, że psa chcę zabrać na wakacje - dodam, że jadę za własną kasę, pies jest mój, a tam gdzie jadę pies też jest zaproszony... ale ona tylko jedno że psa będę męczyć. Pojadę i tak. Już kilka razy z nim wyjeżdżałam... żyję po swojemu, to moje życie... i nie mam zamiaru go przegrać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo dobrze mi znana sytuacja. Nie moja, ale mojej mamy. Jakbys opisywala jej mlode lata, kiedy mieszkala jeszcze z rodzicami. Twoja mama jak jej mama (no, czyli moja babcia). I powiem Ci, ze do tej pory tak jest... Cale jej rodzenstwo najlepsze, a ona jakby byla najslabszym ogniwem. Czasem jest dobrze, bardzo dobrze, a czasem nadal zle ze mama nadal placze czasem. Ale wie ze ma mnie i tate i wszystko jest ok :) Wyprowadz sie z domu, pracuj, zarabiaj na siebie, zyj sama, moze kogos znajdziesz sobie do mieszkania z Toba to bedzie latwiej. Wydaje mi sie ze wszystko bedzie lepsze niz zostanie w domu, naprawde. Bo to bedzie ciagle tak samo, albo nawet i gorzej, ze bedziesz musiala brac leki uspokajajace i Twoja psychika bedzie coraz slabsza To, co Twoja mama Tobie robi to nie jest milosc, milosci tak sie nie okazuje i musisz to wiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×