Ale ci emeryci to wulgarne buraki...

Jestem w 38tc. Byłam dziś na kontroli u gina, wyskoczyłam z pracy, a że boję się już jeździć autem to jechałam autobusem. Oczywiście cały zapchany emerytami. Dobrze się czułam, więc nie chciałam siadać, no ale trzymać się jakoś musiałam i w pewnym momencie starsza pani do mnie, żebym tak nie wisiała nad nią, bo ona jest schorowana i na kim innym żebym sobie miejsce wymuszała - zamurowało mnie. A teraz sobie leżę na balkonie i słyszę rozmowy emerytów z naszego osiedla, którzy siedzą między drzewami na ławeczce i wiecie co? Co drugie słowo to wulgaryzmy, aż uszy więdną od słuchania. Zbieram się do domu, bo tego nie da się słuchać. Skąd w tych ludziach tyle buractwa i wulgarności?

Znam to, mieszkam w domku w małej miejscowości, jesteśmy tu nowi, dookoła prawie sami emeryci, wszystkim się interesują, zaczepiają na ulicy. A w sklepie kiedyś słyszałam jak w niewybrednych słowach mnie i męża obgadywały panie, bo pewnie gdzieś kradniemy skoro nigdzie nie pracujemy - bo uważają, że jak człowiek nie jeździ do pracy to już nie pracuje. A jak się dogadują fajnie o kogo chodzi - to ten no wiesz, tak wiem ten co mieszka tu i tu. nie ten to nie żyje, to ten obok, ale ja wiem lepiej bo jego matkę znam itp.

no niestety, a ich ulubiony tekst jaka ta młodzież niewychowana...

autorko mogłas pani powiedziec ze jak jej sie nie podoba to mogła taksówke wziac :P pracowałam kiedys w sklepie najgorsze było jak sie zeszły emerytki kolejka mi sie robila w sklepie bo stały i po kolei wszystkich obgadywały a faceci sa jeszcze gorsi :P ale tez byli porzadni emeryci nie powiem nie mozna wszystkich generalizowac :P