Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gaya_oo

Rozwód a wiara

Polecane posty

Gość gość
Gaya_oo dziś "sychar jest dla małżeństw zagrożonych rozpadem" coś źle doczytałaś: Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie I nie wpędzić w depresję, ale właśnie podsunąć możliwość wyjścia z niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli z mężem żyłabym w związku cywilnym i miała za sobą życie w grzechu nieczystości przez 20 lat, a potem doszłoby do rozwodu cywilnego to jako "czysta" zawieram ślub kościelny i jest cacy.  xxxx I tego właśnie nie potrafię zrozumieć. Zakłamanie i hipokryzja :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"coś źle doczytałaś: Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie I nie wpędzić w depresję, ale właśnie podsunąć możliwość wyjścia z niej." Nie mam na myśli założeń teoretycznych sychara ale funkcjonowania tego w praktyce - dla małżeństw w kryzysie jak najbardziej, jednak proponuję Ci wczytać się w to forum jako osoba rozwiedziona i jednocześnie katolik o wcale nie płytkiej wierze - nie polecam nikomu, gdyż po analizie wpisów i tekstów pojawia się świadomość, że rozwód to nic innego jak przepustka do piekła, że osoba rozwiedziona jest już praktycznie jedną nogą w piekle. Rozwód ukazywany jest jako niewyobrażalne zło - i zgadzam się z tym, gdyż dla małżeństwa zagrożonego rozpadem takie pojmowanie rozwodu może jak najbardziej być takim "czerwonym światłem" przed ostateczną decyzją. Wiemy jednak, że rozwody się zdarzają i wśrod katolików i jest ich coraz więcej, nie zawsze powinny być oceniane według jednego schematu. Bywa że rozwód jest najlepszym rozwiązaniem dla spokoju i bezpieczeństwa dzieci i rodziny albo np. rozwiązaniem sytuacji życia w grzechu, zawsze jest moralnie zły z punktu widzenia Kościoła Katolickiego nie oznacza to jednak, że osoba rozwiedziona skazana jest na potępienie. Jeśli już to wyłącznie na potępienie ludzi ale nie Boga. Po rozwodzie bardzo ważnym jest odbudowanie poczucia własnej wartości, przekonania że zrobiłam co mogłam, ale nie udało się, nie jest to jednak wyłącznie moją winą i nie skazuje mnie na piekło. Tymczasem sychar nie pomaga w takich działaniach. Rozwód sam w sobie jest traumą porównywaną często do śmierci kogoś bliskiego, a jak do tego dołączysz piękne teksty z sychara o potępieniu, to depresja murowana, jak nic. Czytałam dużo na tym portalu, niestety nie znalazłam ani jednej wskazówki do wyjścia z depresji czy odnalezienia się w nowej specyficznej sytuacji w KK, odnalazałam jedynie zagubienie, tysiące wątpliwości i świadomość, że skazano mnie na piekło. Konieczną wówczas była solidna spowiedź i naprowadzenie niejako na nowo na właściwe tory myślenia prowadzące do odnalezienia swojego miejsca we wspólnocie, zbudowanie świadomości, że Bóg mnie nie potępia, że miłuje mnie i w swym miłosierdziu nie odtrąci bez względu na to, co mnie w życiu spotkało, tym bardziej że pragnę służyć Mu w swoim życiu i żyć w zgodzie z Jego wolą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6ananke9 2014.08.09 Sklonowana 40 - strasznie się pogubiłaś,,, smutas.gif poczytaj ten link wyżej, tak z otwartością umysłu, a nie w okopach xxx ja sie teraz dopiero odnalazłam;) Wiesz w czym większośc katolikow ma problem?? że uwazają ich Bóg za nich odwali robotę. A bez działania obu stron i chęci naprawy tego co się sypie to żaden Bóg nic nie wskóra...bo dał każdemu z nas wolną wolę. Pamietam przykład mojej przyjaciółki, która żyła wiele lat z męzem przemocowcem. Pojechała z nim do grobu JPII do Watykanu, przed samym wyjsciem z hotelu o mało ją poduszką nie udusił. Kiedy uklękła do modlitwy przed grobem JPII liczyła że pomodli się o to by mąż coś zrozumiał, kiedy wyszła z Kaplicy pierwsza mysl jaka ją dopadła to ROZWÓD!!! Prawda że cud ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam się z tobą, największe ortodoxy jakich miałam okazję poznać , to katolicy bardziej święci od świętych , którym nie przeszkadzało to w biciu żon , bo Bóg mi wybaczy, ot chwilowy nastrój, ale pójdę się wyspowiadam i będzie cacy.Tudzież mohery w kaplicy prawie liżące podłogę, które po wyjściu z niej potrafiły osądzać innych z taką zawziętościa , że z automatu przekreślało to założenia wiary.Wiara powinna być spójna z tym co robimy, jest to kwestia wewnętrznej uczciwości.Jeśli jest spójna z wnętrzem , jest też spójna z myśleniem i decyzjami.I do kolegi plującego jadem na 1 stronach, powoli KK dopuszcza stwierdzenie nieważnosci , z powodów , które ujęła sklonowana.I twierdzą tak doktorowie kościoła.Więc drogi kolego plucie jadem nikogo nie nawróciło, natomiast merytorycznie jesteś za malutki , aby toczyć rzeczową dyskusję.Do autorki : poszukaj mądrego księdza, dominikanie mogą ci pomóc w dylematach bądź jezuici.Głowa do góry.Szukaj prawdy u księży nastawionych na człowieka, ale też z wystarczającą wiedzą , aby pomóc ci w twoich dylematach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ksiądz Tischner zapytany w jednym z wywiadów co ma począc kobieta, która bije mąz i poniewiera zneca sie nad nią psychicnie odpowiedział krótko :" wiać, wiać"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamy w chrześcijaństwie najważniejsze przykazanie jakie dał nam Chrystus "kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Kazdy zauważa tylko pierwszą czesc tego przykazania uznajac że mamy kochać wszystkich pomimo.... [wstaw co chcesz] nikt nie zwraca na drugą czesc przykazania najmniejszej uwagi "jak siebie samego" Kobieta poniewierana przez męza ani mąz poniewierany przez żonę i tkwiacy w tych toksycznych relacjach pomimo cierpienia jakie doznaje nie kocha siebie. Brak szacunku do siebie wywołuje brak szacunku innych do mnie. Jesli wiec nie kocham siebie bo pozwalam siebie krzywdzić to nie jestem wstanie pokochać nikogo. Czuje się jak śmieć, czuje się nikim, inni mogą traktować mnie jak śmiecia. Tu nie ma miejsca na żadną miłość. I nikt mi nie powie że w tych relacjach istnieje Bóg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwiedzione wierne katolice. Jaka moc wiary ? Huj.owa. Puscilyscie sie k*****. Sponiewieraly zycie malzeskie. Nie jestescie warte boga. Lamiecie przykazanie. Maz ma byc. Prac i lac ale ma byc obecny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście, że nie jesteśmy warte boga, piszesz wszak boga małą literą, a to tyle co nic, więc nie jesteśmy warte tego nic:) Naucz się pisać, a propo piszesz z zagranicy, bo nie używasz liter polskich, i jak tam na zmywaku leci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"co ma począc kobieta, która bije mąz i poniewiera zneca sie nad nią psychicnie odpowiedział krótko :" wiać, wiać"" A co ma począć mężczyzna, którego żona się puszcza, wyśmiewa go, przepuszcza jego pieniądze, jest kłótliwa, podła i wredna? Odpowiadam krótko: "lać, lać" :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niema takiego czegoś jak rozwód jest unieważnienie małżeństwa i jeżeli jest uniewazniony małzenstwo do dalej moze wziosc slub koscielny rozwód jest tylko cywilny i jezeli wziął to nie moze sie ozenic powturnie dopuki nie umrze pierwszy mąż ale słuszałem o takim przypadku ze zyli razem ale bez sexu tak sie kochali jak brat z siostra i mogli przyjmować komunie bo jezus zabronił rozwodów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezus zakazał rozwodów Kiedy Jezus skończył to nauczanie, usunął się z Galilei i przybył za Jordan na teren Judei. Poszły za Nim wielkie tłumy i tam ich uzdrowił. Podeszli do Niego faryzeusze i zapytali Go podstępnie: - Czy wolno mężowi rozwieść się z żoną z jakiegokolwiek powodu ? Odpowiedział: - Czy nie czytaliście, że \"Stwórca na początku stworzył ich mężczyzną i kobietą\" ? I powiedział: \"Dlatego mężczyzna opuści ojca i matkę i połączy się z żoną, i oni dwoje stną się jednym ciałem\". Tak że już nie są dwojgiem ludzi, ale jednym człowiekiem. Tak więc co Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. Mówią mu: - To dlaczego Mojżesz kazał \"dać list rozwodowy i rozwieść się\" ? Mówi im: - Mojżesz pozwolił wam rozwodzić się z powodu waszego zatwardziałego serca, ale na początku tak nie było. Powiadam wam, że każdy, kto rozwodzi się z żoną z wyjątkiem przypadku rozpusty, a żeni się z inną, cudzołoży. Mówią mu Jego uczniowie: - Jeśli tak się ma sprawa męża z żoną, to nie warto się żenić. On zaś powiedział: - Nie wszyscy pojmują tę naukę, ale tylko ci, którym to jest dane. Bo są tacy, którzy już z łona matki wyszli niezdolni do małżeństwa, i są tacy, których ludzie uczynili niezdolnymi do małżeństwa. Są wreszcie tacy, którzy sami siebie uczynili niezdolnymi do małżeństwa dla królestwa niebieskiego. Kto może pojąć, niech pojmuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do "znawców". Nie ma ani rozwodów, ani unieważnienia małżeństwa. Jest STWIERDZENIE NIEWAŻNOSCI. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co brać rozwód jeśli wystarczającym rozwiązaniem jest separacja? Katolikowi wystarcza separacja,zazwyczaj wystarcza, tylko w niektórych przypadkach gdy separacja niewystarczająco zabezpiecza bezpieczeństwo dzieci i żony (męża) , wtedy katolik powinien zdecydować się na rozwód, bo wtedy rozwód jest wskazany i nie jest grzechem. Bywa też że rozwód jest jednostronny, bo mąż (żona) zrobił rozwód bez zgody porzuconej żony, w takim przypadku porzucona rozwiedziona żona jest bez grzechu i niewinna. Myślący katolik ma o tym wiedzę, i wie że nie zawsze rozwód jest grzechem i winą, nie zawsze oznacza potępienie. Zawsze należy żyć zgodnie z Bogiem, czyli nie wolno dać się krzywdzić, nie wolno dopuszczać do krzywdzenia siebie przez współmałżonka, bo pozwalanie na krzywdzenie to dopuszczanie do tego by krzywdziciel grzeszył (współudział w grzechu).....dlatego należy skutecznie przerwać krzywdzenie siebie, należy przejść w separację ( czyli uciekać...wiać, wiać , jak powiedział ks. Tiszner)..............tak obowiązany jest postępować katolik. Jasne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
- Mojżesz pozwolił wam rozwodzić się z powodu waszego zatwardziałego serca, ale na początku tak nie było. Powiadam wam, że każdy, kto rozwodzi się z żoną z wyjątkiem przypadku rozpusty, a żeni się z inną, cudzołoży. xxx Jeżeli wiec mąz jest przemocowcem, alkoholikiem, hazardzistą to jest rozpustnikiem czy nie?:classic_cool: Wiesz co na to powiedziałby terapeuta od uzależnień?? Czasem aby pomóc alkoholikowi to trzeba go zostawic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla przemocowca separacja to tylko chwilowa rozłąka nadal jestes jego żoną. Chrystus przyszedł na świat by ustanowić nowe przymierze i złamac wszystkie dotychczasowe doktryny, które doprowadzały do sytyuacji że ludzie zyli powierzchownie i stawali sie hipokrytami. Jedną z doktryn w Izraelu jest nie jeść wieprzowiny bo brudna a Chrystus rzekł: nie to brudne co do ust wchodzi a to co z nich wychodzi. Tak samo według Żydów Chrystus grzeszył nauczając i uzdrawiając w Szabat. KK powrócił do tego czym kierowali się faryzeusze....nawet w uzdrowieniu ślepca nie widzieli działania Jezusa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem po rozwodzie 2 lata i żyję sama. Przystępuje do spowiedzi i Komunii św. bo mam do tego pełne prawo. Jest mi jednak coraz trudniej żyć samotnie, mam silne stany depresyjne i myśli samobójcze. Ostatnio rozmawiałam z pewnym księdzem i żaliłam się na swój los, że chciałabym mieć drugiego męża i że jest mi strasznie ciężko. On mi powiedział, że moje małżeństwo ciągle trwa. Mój mąż ma już drugą żonę (cywilną), to on się rozwiódł ze mną, wcześniej miał kochanki. Mam pytanie: mąż odszedł, związał się ślubem cywilnym z inną kobietą, nie mieszka ze mną, nie sypia, nie jadamy przy wspólnym stole, jak więc trwa moje małżeństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla KK trwa:) póki on zyje ;) Musisz mu zostać wierna do śmierci...prosze cie tylko nie myśl o samobójstwie :O Kochasz byłego męza? Czy jestes sama ze względu na Komunię Św.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zresztą pomyśl co jest wiekszym grzechem nie przystępowac do komunii czy może targnąc się na własne zycie?:O Poczytaj co to jest Komunia duchowa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka, że nie spotkałam mężczyzny z którym chciałabym się związać. Kościół jest dla mnie ważny, ale życie w samotności daje mi coraz bardziej we znaki. Sama sypiam, sama robię zakupy, nie mam z kim iść na spacer, straszneeeeee.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Modliłam się i modle a rozwiązania nie ma. Jestem po 40.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne , że mam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co Ci to wiedzieć? To moja tajemnica :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)po co w ogole wychodzic za maz jezeli i tak sie to rozwodem skonczy a jak nie skonczy sie rozwodem to widac ze gorzej bedzie no kurcze ja nie rozumiem no zupelnie nie 555 www.youtube.com/watch?v=IDWSBRwgnMc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×