mój problem...

Witam jestem chłopakiem i od razu przepraszam że piszę na waszym forum Panie ale pomyślałem że tak będzie mi łatwiej napisać co mnie gryzie bo być może jesteście bardziej wyrozumiałe i odpowiecie mi poważnie... Więc tak zacznę od tego że poznałem jakiś czas temu dziewczynę świetnie się dogadywaliśmy i było ok do czasu aż zaprosiłem ją do siebie do domu...otóż mieszkam w niedużym parterowym domu który otrzymałem w spadku wraz z małym gospodarstwem od wujka który nie miał potomstwa. Dom ma już swoje lata (ponad 60) ale jest zadbany i wokół domu również porządek... Ale pierwsze jej słowa po zobaczeniu mojego domu brzmiały "chyba żartujesz że miałabym wejść do takiej chatki" potem jeszcze wyśmiała się z kilku rzeczy w obejściu (konkretnie z dosyć też starej małej stodoły i małego garażu które nie są w zbyt dobrym stanie ale na razie mnie nie stać żeby to wyremontować tzn żeby to otynkować i zmienić przykrycie dachu z dachówki na blachę np ) nazwała mnie "zwykłym biedakiem i człowiekiem bez przyszłości" bo jej zdaniem powinienem mieszkać albo w bloku w mieście albo w dużej piętrówce...Od razu po tym z nią zerwałem i zerwałem wszelki kontakt... Pytam was drogie Panie czy też myślicie podobnie ? że chłopak musi pochodzi tylko z pięknego bogatego domu... proszę o poważne odpowiedzi.

Oczywiście,że nie.Widać,że ta dziewczyna nie miała za grosz pomyślunku w tym co mówiła.Ciekawe jak ona mieszka.Zdzira

dla mnie może nawet zbierać złom i do skupu wozić swoim mercedes

nie. pieniądze rzecz nabyta.brałam ślub z biedakiem,który nie miał nic nawet samochodu. a teraz ten "biedak" ma firmę i kupę kasy a ty trafiłeś na idiotkę,która w życiu nic nie osiągnie