Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Niewymeldowanie się z mieszkania, niepodpisanie aktu notar. a umowa kredytowa.

Polecane posty

Gość gość

Witajcie, Błagałam pomóżcie, jeśli ktokolwiek umie mi coś mądrego doradzić, to proszę piszcie. Sprawa wygląda tak: Chcemy kupić mieszkanie wspólnie z narzeczonym . Na kredyt. Oglądaliśmy różne i wybraliśmy najbardziej nam odpowiadające. Mieszkanie nie obciążone żadnymi długami, zaległościami itp. Właścicielką jest Polka, mieszkająca w USA od lat 10 - 40 letnia kobieta. W mieszkaniu nigdy nie mieszkała, było ono wynajmowane, obecnie stoi puste.Niestety, ta właścicielka i jej niepełnoletni syn, są w tym mieszkaniu zameldowani. W jej imieniu mieszkanie sprzedaje matka, na mocy pełnomocnictw. Wszystko się układało dobrze. Dogadaliśmy się co do ceny itp., podpisaliśmy umowę przedwstępną, daliśmy zadatek (1000 zł, bo nie chcieliśmy dawać więcej). Głównym warunkiem podpisania właściwego aktu kupna-sprzedaży miało być dotrzymanie pewnego terminu przez każdą ze stron i uzyskanie przez nas kredytu. Ustnie umawialiśmy się też, że matka ma wymeldować córkę i wnuka z mieszkania, bo bez tego nie podpiszemy aktu. Kobieta zapewniała, że tak, że dobrze, że to zrobi na pewno, że uda się, zdąży itp. Dostała nawet jakieś pełnomocnictwo od córki z USA i próbowała ich wymeldować w Urzędzie Miasta. Ale okazało się, że coś tam było nie tak, i wymeldowanie się nie powiodło. Przyznała się do tego, jak też i do tego, że córka ma wysłać kolejne już właściwe dokumenty(dokument) w tej sprawie, bo niby już wiedzą co wcześniej było nie tak. Umówiliśmy się nawet na rozmowę u notariusza i także przy tym notariuszu była mowa o tym, że ma być wymeldowanie i sam notariusz powiedział, że bez tego nie sporządzi aktu. Było to w czerwcu. Pod koniec czerwca matka poleciała na 1 m-c urlopu, do córki, do USA. Matka wróciła 27.07.2014 r. do Polski. I nie wzięła do bagażu tego dokumentu, tylko córka wysłała go 24.07.2014 r. z USA pocztą. Wyobrażacie sobie????Przesyłką PMI SMALL FLAT RATE, najprawdopodobniej nierejestrowaną, która miała dojść w ciągu 7-14 dni. Do tej pory nie doszła. Być może zaginęła. My kredyt dostaliśmy, i wszystko co mieliśmy załatwić załatwiliśmy. Podpisaliśmy umowę z bankiem, przy czym do 20.08.2014 r. zobowiązaliśmy się, że dowieziemy akt notarialny. Tak naprawdę musimy to zrobić do 18, bo tak pani z banku kazała, bo pewne rzeczy z tym trzeba zrobić, ale nieważne. A z 18.08. robi się 14.08., czyli jutro, bo później jest święto i weekend. A jak tego nie zrobimy, to wszystko diabli wezmą, i stracimy kilka tys. złotych, które już wydaliśmy (prowizja, zadatek, koszt notariusza + inne drobne), a które jednak miały czymś zaowocować. Umowa z bankiem będzie nieważna. Kontaktowaliśmy się wiele razy z tymi kobietami, i nic z tego nie wynika, a jeszcze tylko się człowiek zdenerwuje. Córkę nie obchodzi, że już ponieśliśmy tyle kosztów, na pytanie czemu matce tego dokumentu nie dała, tylko wysłała pocztą, odpowiada, że nie miały czasu, bo podróżowały i opowiada, że ona to mieszkanie w USA kupiła i nadziwić się nie może, jakie w Polsce obyczaje panują. I oczywiście najchętniej by chciała, sprzedać mieszkanie bez wymeldowania, bo uważa, że to później żaden problem dla nas wymeldować kogoś z mieszkania, po sprzedaży lokalu. Oczywiście, o jakimkolwiek opuszczeniu ceny mieszkania, nie ma mowy. Matka, czasami przeprasza, ciągle powtarza, że ona nie kłamie, że nigdy nikogo nie oszukała, że też by chciała je sprzedać, ale jednocześnie podobnie jak córka, nie poczuwa się do jakiejkolwiek winy co do tego wymeldowania się, powtarza, że ona pewnych rzeczy nie przeskoczy, że trzeba cierpliwie czekać i najchętniej też by sprzedała mieszkanie z lokatorami zameldowanymi (nie powiedziała wprost, ale pośrednio). Przy czym znowu obiecanki, że nie byłoby żadnych problemów po sprzedaży z wymeldowaniem, najmniejszych, bo nikt by problemów nie robił. Wygląda też na to, że nie będzie chciała oddać zadatku (podwójnego, jeśli to z jej winy, nie dojdzie do sprzedaży w terminie). A ja nie mam zamiaru jej tego darować. Jeśli do jutra, cud się nie zdarzy, i wszystko nie dojdzie do skutku, będziemy stratni. Stracimy kilka tys. zł. , kupę czasu (staramy się o to mieszkanie od wiosny), ja już nie mam takiej zdolności kredytowej jak wcześniej, kiedy brałam tamto zaświadczenie o dochodach ciut więcej zarabiałam, braliśmy kredyt w ofercie dla konkretnej grupy zawodowej, której obecnie już bank nie posiada itp. Nawet nie wiecie jak mi przykro. Ale uważam, że to one zawaliły sprawę, a nie my. Ewidentnie. Córka z synem, nigdy nie powinni się w tym mieszkaniu meldować, skoro w nim ani przez chwilę nie mieszkali, a nawet jeśli się zameldowali, to powinni się wymeldować, skoro na stałe mieszkają w USA. Matka miała czas od chwili wystawienia mieszkania na sprzedaż, na wymeldowanie ich. Czyli co najmniej kilka m-cy. Tym bardziej, że to obiecywała i do tego zobowiązała się również przy notariuszu, chociaż ustnie. Teraz one do żadnej winy się nie przyznają, nasze koszty ich nie obchodzą i matka gada w stylu, że jak nam zależy, to mamy cierpliwie czekać. Chyba w nieskończoność. Co mam robić??? Jak nie będzie chciała oddać, to podać do sądu? Myślicie, że mam szanse te pieniądze odzyskać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Meldunek nie ma nic do własnosci. Ty mozesz wymeldowac ta kobiete i syna jesli nie przebywa w danym miejscu dluzej niz zdaje sie 3 mce. Nikt w mieszkaniu nie przebywa,kupujesz,wstawiasz nowe zamki i juz. Jesli sie zjawia to popros o okazanie dokumentu potwierdzajacego prawo do zamieszkiwania,meldunek tylko stanowi i tym,ze ten ktos przebywa tam dluzej niz okreslony czas,nic wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym meldunkiem to jest zagwizdka bo w zasadzie nikt nie moze kogoś wymeldować bez jego zgody ani nie meldunkach na inny adres Dziwi mnie ze notariusz nie zna przepisów Mogłeś wnczesniej dowiedzieć sie w urzędzie jakie sa przepisy odnośniemeldunku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dziękuję za odp. Ja to wiem, że meldunek nie ma nic do prawa własności, czy prawa do zamieszkiwania. Wiem, że to wtedy wymeldowanie się, byłoby na zasadzie decyzji administracyjnej, że byliby powołani świadkowie, że sprawdzano by, czy ktoś tam nie mieszka itp. , ale wiem też, że to nie jest proste i szybkie, chociaż niby nie kosztowne.Ja pytałam o to i w Urzędzie Miasta urzędników od tych spraw i radcę prawnego w mojej pracy (ale nie był zbyt konkretny) i ludzi, mądrzejszych i bardziej doświadczonych ode mnie. Każdy mi odradzał, nawet ci urzędnicy od meldunków, żeby nie brać mieszkania z lokatorami, nawet na papierze. Bo takie sprawy ciągną się m-cami, a nawet dłużej, jak są jakieś komplikacje. Poza tym, z tego co wiem, jeśli ktoś sprzedaje mieszkania z zameldowanymi ludźmi, to powinny być i przeważnie zawsze są, tańsze, nawet o 1/4, ceny. Tu nie ma mowy o jakimkolwiek opuszczeniu ceny, nawet symbolicznym. I to nie one by się zajmowały wymeldowaniem, tylko by to spadło na nas. I my byśmy musieli się z tym bujać, za przeproszeniem. Poza tym, my tak naprawdę nie mamy pewności, czy nie robiłyby później problemów, celowo ze złośliwości, np. ta córka. Nam się wydaje, że oni tam są na stałe, ale tak naprawdę, tego nie wiemy. Matka twierdzi, że po wymeldowaniu ich z tego mieszkania, zamelduje ich u siebie. Ale równie dobrze później córka może stwierdzić, że ona tylko tam czasowo przebywa i chce wrócić, albo nie będzie współpracować jeśliby byłoby to potrzebne, przy tym wymeldowywaniu na drodze decyzji administracyjnej. Albo jej matka by od tego umyła ręce i stwierdziła, że ona już tu nic nie pomoże, bo to już nie jej sprawa. Z chwilą sprzedaży mieszkania z lokatorami, one się całkowicie problemu pozbędą, a my go nabędziemy w pakiecie, bez gwarancji, że wszystko pójdzie szybko i dobrze. Jeszcze, żeby było bardziej przykro, to rzeczoznawca od nieruchomości wycenił mieszkanie na 10 tys. mniej warte niż ustalona kwota, przez to nam ciut wzrósł kredyt. I nie po to biorę kredyt na nie taką małą kwotę, żeby brać lokatorów w pakiecie, nawet tylko na papierze. A potem bawić się w wymeldowywanie ich. A jak się nie uda, to co? Sąd?I tym razem koszty i może znowu stresy itp. One chyba uważają, że to one nam robią łaskę, że to tylko my powinniśmy się starać i czekać nie wiadomo ile, jeśli nam zależy na mieszkaniu. A one nic nie muszą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyno, baba was zwyczajnie naciagnęła. A mieszkania z zameldowanymi lokatorami sie nie kupuje, bo potem cale życie będziecie się z nimi męczyć. Wystarczy, że raz na trzy m-ce prześpią się w domu i nie ruszycie ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
primo, dziwię się , że bank wam udzielił kredytu z zameldowanymi osobami; ja właśnie kupuję i nie dostanę kredytu jeśli nie dostarczę zaświadczenia, że w mieszkaniu nikt już nie jest zameldowany. secundo, sama sobie strzeliłaś w kolano dając tak niski zadatek. Zadatek ma chronić sprzedającego i kupującego. Skoro postanowiliście przyoszczędzić wtedy to teraz możesz liczyć najwyżej na podwójny, czyli 2000. Sorry, ale znasz takie powiedzenie chytry traci dwa razy? Przecież płacisz zadatek nie tylko po to, żeby sprzedający miał zabezpieczenie, ale również, żebyś Ty miała wyrównane ewentualne straty jeśli się sprzedający rozmyśli czy nie dopełni formalności. Coś za coś - przyoszczędziłaś pozorni wtedy, a teraz się to mści. Nie piszę tego złośliwie, bo ja też popełniłem kilka błędów przy tym zakupie (i to dosyć kosztownych). Ale człowiek uczy się na błędach i następnym razem będziecie mądrzejsi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co ma notariusz i umowa kupna sprzedaży wspólnego z zameldowaniem ? to są dwie rózne sprawy . sprzedawałam mieszkanie i byliśmy w nim zameldowani jeszcze przez ponad 4 miesiące . Jakiegoś niedotoczonego masz tego notariusza .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlaczego w sprzedawanym mieszkaniu nikt nie miałby być zameldowany ? przecież to są często mieszkania w których mieszkaj rodziny z dziećmi , meldunek przesądza o np przyjęciu do przedszkola czy rejonizacji szkłół podstawoych - dlaczego sprzedajacy miałby narażać siebie na niedogodności i to jeszcze w sytuacji kiedy umowa nie jest podpisana czyli de fakto - wymeldowywałby sie niepotrzebnie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po to żeby uniknąć takich właśnie sytuacji w tak chorym kraju jak Polska, kupowanie mieszkania z zameldowanymi ludźmi to gra w ruską ruletkę, i to z niemal pełnym magazynkiem. Jeśli sprzedający wykaże choć odrobinę złej woli/będzie oszustem to kupujący taką "perełkę" jest ugotowany na długie lata. A kredyt płacić trzeba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co wiem, to nie jest tak, że córka + syn, nie chce się wymeldować, a matka próbowała zrobić to za nią, bez jej zgody. Matka próbowała zrobić to w imieniu córki, przez pełnomocnictwo. Ale albo coś było nie tak z pełnomocnictwem, albo innych wymogów formalnych nie dopełniono, i urzędnicy nie wymeldowali ich. Matka się wypytała dlaczego, rzekomo dowiedziała się co było nie tak, i miały to z córką naprawić. Nie znam szczegółów. W każdym bądź razie dowiedziałam się, że w Urzędzie Miasta uznali by też taką opcję: Córka bierze z netu wniosek o wymeldowanie się, jedzie z tym do konsulatu polskiego, podpisuje się tam, konsul potwierdza jej podpis, i pilnie wysyłają to faksem do właściwego UM do Polski, jednocześnie zaznaczając, że papierowy oryginał zaraz wyślą. Oni by to uznali i mogliby wydać od razu decyzję o wymeldowaniu się. Od razu się skontaktowałam z matką i najpierw usłyszałam, że córka ma daleko do konsulatu, że to nie jest tak jak nam się wydaje i że na właśnie takie coś czekamy. Ona twierdzi, że bezpośrednio w konsulacie, tego nie można załatwić, że to najpierw się idzie do notariusza, potem ten notariusz idzie coś w tej sprawie załatwiać do ichniejszego odpowiednika naszego prezydenta miasta, a dopiero potem konsulat coś tam robi na końcu. Na pytanie czy mają tam jakieś archiwum lub bieżące teczki z dokumentami, gdzie przechowywaliby drugie egzemplarze bądź xera tych dokumentów, żeby zrobić z nich skan/fax i wysłać, odpowiedziała, że nie, że oni tego nie mają. Nie wiem, czy tak jest naprawdę, czy tylko tak mówiła, ale nawet jeśli się myli, to ja nic w tej sprawie nie zrobię, nie jestem w stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziwne ale prawdziwe
Dziwi mnie ze zaczęliście załatwiać kupno mieszkania z lokatorami.Nie kupuje się takiego lokalu! Potem możesz mieć problemy z nimi.Wydaje mi się że ta kobieta coś kręci i chce Was wypączkować. Była u córki i nie przywiozła z sobą ważnego dokumentu? W tej sytuacji odstąpiła bym od transakcji i zobligowała je do zwrotu Waszych pieniędzy.W przeciwnym razie musicie wystąpić na drogę sądową,Takie sprawy w Polsce ciągną się dość długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
muszę przyznać ,zę nie znam procedury związanej z wymeldowaniem kogoś kto mieszka za granica, że tak powiem " zaocznie " . ale jesli taka procedura istnieje to po prostu trzeba ja wypełniać do skutku :) w akcie notarialnym jest punk o wydaniu nieruchomości właścielowi i taki termin jaki uzgodnice uważajcie za dzień wprowadzki do SWOJEGO mieszkania . W ostaeczności możesz wyczekać te 3 miesiace czy pół roku i samodzielnie próbować ich wymeldować . Ale nikt tego mieszkania nie przejmie jeśli będziesz miała akt własności i potrwierdzenie zapłaty . A obcych nocować nie musisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie histeryzuj , większość ludzi sprzedaje mieszkania w których mieszkan to twoim zdaniem powinni się wymeldować w momecie zgłoszenia oferty ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam pojęcia czemu sama do tej pory nie wybrałaś się do gminy i nie popytalaś jak tę sprawę załawić i na czym polega problem. Weź w garść umowę przedwstępną, powiedz jaka jest sytuacja i spytaj CO ROBIĆ. Owszem, niby można wymeldować administracyjnie, ale znajomi mojej mamy zrobili taki bląd kupując mieszkanie z lokatorem - i zajęło im to 2 LATA. Owszem, notariusz nie musi wymagać zaświadczenia, ze w lokalu nikt nie jest zameldowany, ale DOBRY notariusz dba o intres swoich klientów i pilnuje, żeby nie mieli problemów. Poproś bank o przedłużenie terminu złożenia aktu notarialnego, da się to załatwić. Panią pogoń, poproś o telefon do córki, bo to mi zaczyna podejrzanie pachnieć. Od kiedy to kupującemu nie zależy na tym, żeby dostać kasę, która czeka tylko na jedną bzdetną sprawę? sprawdziłaś w ogóle tę panią? to pełnomocnictwo ogólne czy do sprzedaży tego lokalu? na czyje konto masz wpłacić kasę? Jak jej zależy na sprzedaży, niech się przeleci i załatwi sprawę na miejscu - bilet w 2 strony to raptem 2 tysiące, nie majątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bank podpisał z nami umowę i nie wymagał zaświadczenia o wymeldowaniu się. PKO BP. Co do notariuszy to wiem, że są tacy co tego wymagają bezwzględnie, bo bez wymeldowania nie sporządzą aktu, na zasadzie, że wiedzą, że to może sprawę komplikować i nie chcą do czegoś takiego się przyczyniać. Inni godzą się na zapis, że sprzedający zobowiązuje się wymeldować do jakiegoś tam terminu, a niekiedy wręcz z zastrzeżeniem, że jak tego nie zrobią to będzie kara umowna taka a taka, a jak nie zapłacą to poddani zostaną egzekucji komorniczej, niby paragraf 777, czy jakoś tak. Ja o tym wiem, ale wiem też, że w przypadku 1 zapisu, gdy ktoś nie dotrzyma terminu, to nie zmusi się go do tego, a w przypadku 2 zapisu z karą, nie zawsze można pieniądze wyegzekwować. W tym przypadku baba mieszka w USA, i co? Nie wymelduje się i ja mam z niej ściągać jakieś pieniądze, stamtąd? A może się gdzieś wyprowadzi, nie wiadomo gdzie,może formalnie nie ma nic na siebie i jest goła i wesoła? Takim zapisem to podobno, można sobie, nie powiem co podetrzeć. Co do zadatku to tak, nie chcieliśmy dawać więcej. Bo baliśmy się, baba najpierw nic nie mówiła o jakimkolwiek wylocie do USA, potem powiedziała, że leci, ale podawała różne terminy, w końcu wyszło jeszcze inaczej, i my nie chcieliśmy jej dawać więcej, baliśmy się, że może coś kręci albo kombinuje. Na zasadzie takiej, że nie mieliśmy pewności, czy na pewno wróci, a może kłamie. Albo jakby jej się tam coś stało? Co innego jakby ona była cały czas w Polsce. Wtedy pewnie byśmy nie mieli takich obaw. I dali większy zadatek. Przypominam też, że im ten polski meldunek, chyba nie jest do niczego potrzebny, skoro żyją w USA, i raczej często tu w Polsce nie bywają, wydaje się, że rzadko albo wcale. Może nawet ta córka kupiła to mieszkanie na odległość, mieszka w USA dłużej niż to ile ten blok ma lat, albo może była wtedy w Polsce, nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
notariusz nie może działać wbrew prawu , a prawo mamy takie że każdy obywatel na chwile obecną MUSI mieć meldunek . Wymaganie więc ,żeby sprzedający wymeldowywał sie przed dokonaniem transakcji jest co najmniej dziwne . Nie szalej , kup mieszkanie skoro juz tak daleko zaszlicie a póżniej ich wymeldujesz . Przecież nie wprowadzą sie do twojego mieszkania :

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochani, Po pierwsze większość mieszkań na rynku, jest bez lokatorów, bo ludzie się z nich wymeldowywują przed podpisaniem właściwego aktu, choćby w ostatniej chwili, ale jednak. A mieszkania z lokatorami, żywymi lub na papierze, są sprzedawane za niższą cenę. Po drugie, one miały na to, co najmniej kilka m-cy i były zapewnienia, że pójdzie szybko, sprawnie i bez problemów. Wszystko inne było ok, wszystkie inne papiery kobieta pokazała, przedstawiła, zostało tylko to wymeldowanie się. Skąd mogłam wiedzieć, jak to się będzie dalej ciągnęło. Zapowiadało się dobrze. Poza tym, ja kogoś nie wymelduję teraz, więc moje działania, na nic tu. To było ich zadanie i to one muszą to załatwić. Ja takiego problemu nie chcę. Chcieliśmy kupić mieszkanie, zacząć choćby częściowy remont (Rodzice chcą się dołożyć), powoli się meblować, wziąć ślub, mieszkać normalnie i tworzyć rodzinę :( A nie bawić się w jakieś wymeldowywanie przez urząd albo, nie daj Boże, sąd, tym bardziej, że to one się do tego zobowiązały, a córka nie dopełniła wcześniej obowiązku. I może jeszcze czekać nie wiadomo ile, na pomyślne zakończenie sprawy, nie mając gwarancji, że będzie happy end. U notariusza jak byliśmy, notariusz spytał, kiedy będzie przekazanie kluczy, a baba, że wtedy, kiedy dostanie całą kwotę. A ja powiedziałam, że akt właściwy podpiszemy tylko i wyłącznie wtedy, kiedy będą wszyscy wymeldowani. Uznaliśmy wszyscy, że tak ma być i na tym stanęło. Pieniądze z banku mają przyjść na konto matki, tak, że my my nawet tego na oczy nie zobaczymy. Teraz wszystko idzie chyba tak, tak wirtualnie. Będziemy jeszcze jutro próbowali negocjować z bankiem, czy uda się tam zmienić ten termin tego podpisania aktu, ale tylko kiedy baba określi konkretnie, do kiedy wymelduje ich, tak realnie i pewnie. Bo jak zacznie coś kręcić albo nie powie, to chyba czara goryczy się przeleje i każę jej oddawać zadatek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam inne p ytanie > skąd ty masz tego notariusza ? jakie egzekucje komornicze ?:) na kim ?i na czym skoro mieszkanie zostanie sprzedane tobie a oni tylko pozostaną zameldowani ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka miała ich wymeldować z tego mieszkania, i od razu zameldować u siebie. Więc nie byliby bez meldunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uważam ,ze sama sie nakręcasz . niczego nie możesz jej kazać ani z nij wyegzekwować bo nie masz do tego podstaw . nie masz żadego zapisu o wymeldowniu , zresztą uważam ,ze niepotrzebnie węszysz aferę . Mieszkania na rynku wtórnym to z zasady m ieszkania z lokatorami , nie zachowuj sie tka jkabyś ty jedyna kupowała mieszkanie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja znam 2 przypadki, gdzie matka syna wymeldowala, tylko dlatego,ze nie mieszkal w tym domu. administracyjnie. nie trwalo to 2 lat, o wiele szybciej .) z tehgo co sie orientuje, to juz po przeprowadzce, mozecie zglosic do administracji ,ze od wielu lat,tu nikt nie meiszka, a wy kupiliscie meiszkanie z lokatorem widmo. nie wiem jak to sie ma do malych dzieci. 3 lata temu, nieletnie dzieci musieli wymeldowac rodzice. co do sprzedazy meiszkania, 3 lata temu i tak wlasciciel musial byc obecny u notariusza, nie zaden pelnomocnik. przynajmniej tak bylo w olsztynie. wiem, bo ja bylam tym pelnomocnikiem i matki meiszkania sama sprzedac nie moglam, zrobila to moja mama po przyjezdzie z niemiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tej córce, to chyba aż tak bardzo, to na sprzedaży nie zależy. Jakoś tego nie widać. To tylko my do niej dzwonimy, ona do nas nie, na próby nawiązania kontaktu przez maile i skype, nie odpowiada. O tym, żeby przyleciała do Polski, nie ma mowy. Za to nadziwić się nie może 'jakie w Polsce są obyczaje' i opowiada, że ona to mieszkanie w USA kupiła. A jej matka, jej tylko broni, bo córka to już ileś dolarów na to wydała i to wszystko nie jest takie proste. Ta córka podobno jest architektem i jeśli tam pracuje w zawodzie, to na pewno ma dobre zarobki i skoro stać ją na mieszkanie w USA, to czym są wydatki związane z jakimś pełnomocnictwem do Polski itp. Albo jej zarobki, a moje/nasze. Nasze koszty to pewnie dla niej grosze i nic takiego. Ale żeby opchnąć komuś lokum z lokatorami, to pierwsze, bo wymeldowanie z urzędu to za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyno, czy to mieszkanie jest takie naprawę suuuuuper, że zastanawiasz się nad jego kupnem mimo nieuregulowanych spraw ? o jakich kosztach (parę tysięcy) u notariusz mówisz ? Znaczy się podpucha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkania na rynku wtórnym to z zasady m ieszkania z lokatorami , nie zachowuj sie tka jkabyś ty jedyna kupowała mieszkanie . Zapewniam Cię, że zdecydowana większość sprzedających mieszkania, wymeldowuje siebie bądź innych lokatorów, przed podpisaniem właściwego aktu kupna-sprzedaży, z lokum, które jest przedmiotem sprzedaży. Mieszkania z tzw. wkładką mięsną ;) (żywymi lokatorami) i lokatorami-widmo są w porównaniu z resztą, niewielkim % na rynku, często pochodzą z licytacji komorniczych. I takie mieszkania kupują, albo łowcy okazji(cena), którzy potrafią, niekoniecznie tylko zgodnie z prawem, pozbyć się lokatorów, albo desperaci, albo jacyś odważni, optymiści ufający ludziom i wierzący w prawo. Zdecydowana większość zdrowych na umyśle ludzi, nie godzi się na kupno z lokatorami. A już na pewno nie po takiej cenie, jak bez lokatorów, albo wyższej niż realna wartość nieruchomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie z lokatorami ale z meldunkiem owych lokatorów , to zasadnicza różnica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkanie akurat nam się podoba. Bo w tym mieście (małe miasto) są albo stare bloki, mające od 20 do 30 kilku lat i wysokie czynsze, albo drogie, nowe TBS-y, które mają fatalną opinię, bo budują z usterkami. To akurat jest w bloku w miarę nowym, bo blok ma 8 lat, czynsz nie jest wysoki, nie robią remontów, nie mieszka tam menelstwo. To jest największy atut. Cena znośna. Chociaż podobno realna wartość o 10 tys. niższa niż umowna. Poza tym ma balkon dość duży, nie jest na 4 piętrze ani parterze itp. Niestety, do remontu, bo na podłogach gumolit i w zasadzie trzeba wszystko zrobić od nowa. A koszty to już ponieśliśmy: zadatek + prowizja dla banku od umowy kredytowej + opłata dla notariusza za umowę przedwstępną + inne drobne koszty, typu kilkukrotne dojazdy do banku (braliśmy kredyt w rodzinnym mieście Narzeczonego), a to jest kilkaset km od naszych miejsc zamieszkania (nie mieszkamy razem), wszystko kosztuje. Łącznie już to nas wyszło kilka tys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie opowiadaj, bo prowizję bank pobiera w chwili umowy. Nie podałaś wartości kupowanej nieruchomości. Zresztą o czym my tu dyskutujemy : 1000 zł przedwstępnej-chyb żart ?!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zadatek, owszem, dałam mały. Ale tłumaczyłam już dlaczego, a sprzedająca na taki symboliczny się zgodziła. Za to prowizja nie była mała (kilkukrotnie większa niż zadatek) i my ją,daliśmy od razu po podpisaniu umowy kredytowej. Ceny nieruchomości nie podawałam, ani kwoty kredytu o który się ubiegaliśmy (częściowo mamy wkład własny), bo nie to jest dla mnie istotą problemu. Jak wszystko nie dojdzie do skutku, prowizji, mi bank nie odda, notariusz za umowę przedwstępną też nie, a za darmo nie była, kosztów dojazdów itp., też nikt nie zwróci. Sprzedająca też nie poczuwa się do oddania zadatku, bo nie uważa, żeby gdziekolwiek zawiniła. Skoro mówię, że na wszystko poszło, nam kilka tys. łącznie, to tak jest i nie podważajcie tego. A jeszcze poszłoby więcej, gdybyśmy podpisali akt właściwy. Notariusze raczej biorą maksymalne z możliwych stawek za usługi, bank też musi zarobić, nie tylko na kredycie, ale też prowizjach i innych rzeczach. Naprawdę, teraz żeby dostać kredyt to trzeba mieć z minimum kilka tys. albo i więcej, w zależności od wysokości kredytu i ceny nieruchomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FAJNIE JEST
Gdy kupowaliśmy mieszkanie wszystkie sprawy załatwiła nam przedstawicielka z biura nieruchomości.Ona zaproponowała kilka mieszkań, które oglądaliśmy z mężem, wszystko sama załatwiała.Nie mieliśmy takich problemów. Kupiliśmy 3 pokojowe mieszkanie 69 m. w blokach po generalnym remoncie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za odp. Dzisiaj podejmujemy decyzje co dalej. Negocjacje z bankiem, czy można zmienić termin podpisania aktu not. i jedno, krótkie, ale jakże ważne pytanie, do sprzedającej. Jaki będzie realny termin, do którego ich wymelduje. Jak mi tego nie poda, to powiem, że ma oddawać 2-krotność zadatku, bo to one nawaliły. Ja mam dosyć, nie chce znowu słyszeć, że jak nam zależy to mamy cierpliwie czekać. W jedną albo drugą stronę. I koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×