Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość11223344

Nic mnie nie cieszy

Polecane posty

Gość gość11223344

W moim życiu stale pojawiają się nowe problemy i zmartwienia. Najchętniej spałabym cały dzień :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozumiem Cię, bo mam tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak miałam. Stwierdzono u mnie depresję. Pomogli mi bliscy i psychiatra. Sama nie dałabym sobie rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość11223344
Życie jest przytłaczające. I od jakiegoś czasu wiele czynności wykonuję choć wcale mi się nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak samo. Malzenstwo mi nie sluzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z mężem problemów nie mam akurat ;) za 50% moich problemów odpowiedzialne są pieniądze. A wszystko zaczęło się od pożaru w lutym. Jezu, jaka to była tragedia :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie właśnie rodzina wypchala do psychiatry. Musisz coś zrobić bo bez tego będzie gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No zaczęłam od tego ze mnie nic nie cieszy ciągle śpię, każda czynność wykonuje z przymusu. Nie mam siły na nic. Generalnie byłam nastawiona sceptycznie. Trafiłam na dobrą panią doktor. Ona pytała. Wybuchła u niej płaczem na pierwszej wizycie i wyrzucilam wiele z tego co siedziało we mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi też nie było lekko ale jak mówiłam miałam nacisk od strony rodziny i przyjaciół. Pomimo ich wsparcia nie dawałam rady. Dostałam leki. Po 2 tygodniach juz czułam się lepiej. Tak jakbym dostała pancerz ochronny. Nie byłam obojętna i bez uczuciowa jednak nie przejmowalam sie juz wszystkim i nie byłam tak senna. Brałam leki prawie 2 lata pomimo tego, że czułam się już dobrze. Od roku nie biorę nic. Chodzę co prawda raz na 3 miesiące do pani doktor ale na zasadzie kontroli jak się czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie musisz się przyznawać rodzinie ze idziesz do psychiatry. Ja tez dobrze udawałam. Ale jednak bliscy nie dali się zwieść bo bardzo się zmieniłam. Zrobisz jak uważasz ale ja bez pomocy specjalisty nie dałabym rady. Płakałam cały dzień tylko dlatego ze w pracy ktoś powiedział mi coś przykrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Nie umialam docenić tego co mam. A miałam dużo. Mialam dobrą pracę, przyjaciół, rodzinę która mnie kocha. Zebrało się u mnie za dużo złych zdarzeń w przeciągu wielu lat. Wcześniej dawałam rade sama. Ale to było jak zamiatanie problemów pod dywan. Sama dasz moze radę ale "jakoś". Z perspektywy czasu wiem ze powinnam iść conajmniej rok wcześniej a nie się męczyć. Leki naprawdę mi pomogły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie dobrze ze tak masz. Ale dobrze ze widzisz problem wiec tylko z nim walcz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam identycznie, widzę same negatywy, żadnych pozytywów. Dostałam prace - już sobie wkręciałam, ze sobie nie poradzę, że ludzie będą do d**y, że tamto, że siamto. Jednego dnia jestem uśmiechnieta, a drugiego mam przez cały czas zeszklone oczy. Dla ludzi jestem towarzyska, radosna. Jak nie ma przy mnie obcych, w domu, jestem smutna, przygnębiona. Maskuję emocje. Już nieraz myślałam o psychiatrze, tym bardziej że ciągną się za mną przeżycia z dzieciństwa. Może kiedyś się wybiorę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×