Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lord_of_Fluffiness

"Zielony" problem

Polecane posty

Witam, drogie forumowiczki! Właściwie to nie wiem, od czego zacząć, ale może najlepiej od początku. Rok temu złapałam mojego faceta na tym, że popalał trawkę. Wiem, że wiele z Was powie "i co z tego?". Dla mnie był to ogromny cios, gdyż nie uznaję ŻADNYCH używek i nie ważne, czy są to fajki, marycha, czy nadużywanie alkoholu. Chłopak doskonale znał moje stanowisko, ale myślał, że chodzi mi tylko o to, że ja sama nie palę/bakam/piję. Rozmawiałam z nim i powiedziałam mu, że martwię się o jego zdrowie i bardzo mnie zabolało, że tak postąpił (konkretnie to nic mi nie mówił o tym, że lubi sobie zażyć). Po tym obiecał mi, że już nigdy więcej nie zapali, bo on tego nie potrzebuje. Jeśli chodzi o jego poglady na ten temat, to oczywiście jest w 100% za legalizacją, gdyż uważa, że po pierwsze to naprawiłoby polską gospodarkę a po drugie, że to naturalny środek przeciwbólowy i rząd nie zgadza się na legalizację, bo koncerny farmaceutyczne by na tym straciły. Przez cały ten czas pomimo, że rzekomo nie baka cały czas wygłaszał te swoje "mądrości". Nie kwestionuję tego, na ile ma rację, po prostu niepokoi mnie jego stosunek do tego narkotyku. Tak, bo dla mnie to narkotyk/używka jak każda inna i nigdy nie zmienię zdania. Przez cały ten rok gorąco zapewniał mnie, że już tego nie robi. Patrząc na jego poglądy szczerze mówiąc nie bardzo chciało mi się w to wierzyć, ale też nie chiałam okazywać mu braku zaufania. Za każdym razem, kiedy nawet przekornie pytałam się, czy pali, odpowiadał: "Nieee, daj spokój, przecież wiesz, że nie jaram." I koniec dyskusji. Niedawno jednak prawda wyszła na jaw. I okazało się, że słusznie go podejrzewałam. Mało tego, w dodatku wpadł w regularne jaranie. Ale się wtedy wściekłam... Nie chciałam robić mu awantury, bo to jest nieskuteczne, ale załamałam się totalnie. Postanowiłam kolejny raz z nim porozmawiać. Zapytałam się, jaka jest jego motywacja. Spodziewałam się czegoś w stylu "bo to fajne", "bo się odstresowuję", ale okazało się, że powód jest jeszcze gorszy. M. ma raczej spokojną, melancholijną naturę (w przeciwieństwie do mnie). Często popada w przygnębienie, smutek, albo dopada go durnowaty humor. Uznał, że zioło pomaga mu na "doła". Ale wiadomo przecież, że przy złym samopoczuciu może faktycznie na chwilę robi się jaśniej, a potem jest dwa razy gorzej, niż było na początku. Uważa też, że dzięki temu lepiej postrzega świat. Zacytuję: "Ptaszki ładniej śpiewają, drzewa są bardziej zielone, nawet miłość staje się lepsza (nie chodzi o seks)". Powiedziałam mu, że z takimi problemami może wybrać się do psychologa, który zna się na takich dolegliwościach i pomoże mu. Na co on prycha: "ja żadnych prochów nie będę brał" i rozmowa się ucina. Próbuję mu to jakoś wytłumaczyć, że może obejść się bez leków, jeśli sobie tego życzy, ale nie pozwala się przekonać. Podsumowując: ja straciłam do niego zaufanie, jestem skołowana i kompletnie nie wiem, co mam teraz robić. Nie jestem już w stanie mu uwierzyć w to, że już więcej zamierza to odstawić, bo już tak wcześniej mówił. Nie chę też zakańczać 4-letniego związku z powodu marihuany. Co mam robić? Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam! Po pierwsze chcę zaznaczyć, że oczekuje cholernego medalu za to, że przeczytałem to wszystko! Ale do sedna. Marihuana nie zniszczy mu zdrowia. Jest mniej szkodliwa niż alkohol czy nawet tytoń. Ty masz swoje zasady, trzymasz się ich i twój chłopak to szanuje, nigdy cie nie namawiał do picia czy palenia. A ty mu zabraniasz używek dlatego, bo to TWOJE zasady? Dziewczynko dorośnij nie możesz tak władać chłopakiem, jesteś jego partnerką, a nie dyktatorem! Uważasz, że wszyscy ludzie, którzy piją i palą tytoń i marihuane są źli i schorowani? Bądź liberalna. Inteligentni ludzie mają słabość do używek i seksu więc bądź tolerancyjna co do jego wyborów, tolerancja to nic wielkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Disc0Devil
Mówi, że po marihunie świat jest piękniejszy? Bo jest! MJ to jednak troche psychodelik, wprowadza w inne stany świadomości. Ale czy to czyni ją złą? Nie! Dlaczego to ma być coś złego? Co do piękna i miłości to najlepiej się ich doświadcza po LSD! Odczuwa się miłość do całego świata, do pięknych kolorów, do przyrody, do wszystkich ludzi. Ogólnie wszystko jest dla ludzi tylko trzeba być odpowiedzialnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taa, marycha nie wpływa na nic. Inteligentni udzie po marichuanie stają się nieceo mniej inteligentni i wolniejsi, ale jak kto woli. kazdy kto się uzaleznia od czegokolwiek jest słaby i jest to niebezpieczne. a gościu se nie popala raz na ruski rok tylko jest UZALEŻNIONY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu nie chodzi o wybór "Marycha > papierosy" bo to jak wybierać "rak jelit czy rak płuc", bo najlepiej być zdrowym! poza tym naprawdę osoba, która nie uznaje używek jest niedojrzała? i proszę, mity w stylu "nieszkodliwe" na mnie nie działają. każdy dym, który się wdycha, jest szkodliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwny post.S

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Disc0Devil
Gwarantuje wam, że rzarcie, którym się raczycie jest dużo szkodliwsze niż mj. Fast food, gotowe dania odgrzewane w mikrofali, parówki, napoje gazowane naładowane cukrem i chemicznymi słodzikami... To nie jest roślinka, którą sie suszy i pali, to jest ciężka chemia produkowana w laboratoriach, a potem pakowana w jedzenie. No oprócz chemi są też sproszkowane kopyta zwierząt, kości, zmielone wnętrzności. A niedługo wszędzie wejdzie GMO, to jest dopiero rakotwórcze g****o. A wy sobie myślicie: Długo pożyje, bo nie pale trawy i papierosów' XD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Disc0Devil
Kurwa, *żarcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie da się ukryć, że żarcie też jest naszprycowane chemią i innymi wstrętnymi rzeczami, ale niestety na to nic nie poradzimy (no chyba, że mamy własny ogródek/zagrodę/gospodarstwo). Ale to nie znaczy, że chcę, żeby osoba, która jest mi najbliższa dodatkowo brała jakieś używki. Nie chcę mu rozkazywać. Chcę go jakoś przekonać, że to nie jest mu do niczego potrzebne, a pogłębia tylko jego dolegliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Disc0Devil
Rozumiem, że trzeba się troszczyć o zdrowie partnera, ale bez przesady z jakąś chrześcijańską ascezą xD Jak ktoś ma problem to trzeba mu pomóc, ale to że czasem sie ktoś napije albo zapali blunta to nie jest tragedia. W związku trzeba być swobodnym, ja nigdy moim dziewczynom niczego nie zabraniałem i one mi też nie. Miłość sama wyznacza granice czego nie można robić, ale wolność osobista jest bardzo ważna. Zmuszać swojego chłopaka do abstynęcji to jak zmuszać go do swojej religii czy do głosowania na swoją partię. Ja bym swojej dziewczynie nigdy nie narzucał takich rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tego nie przeczytam nawet za medal. Wszedłem tylko dlatego, bo nazwa tematu sugerowała że masz problem z naładowaniem pierścienia Green Lantern.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×