Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nie potrafie dojść do siebie po pobycie w szpitalu i stracie dziecka

Polecane posty

Gość gość

Czuję się odarta z godności. Na dzień dobry przywitała mnie stara położna z pretensjami po co mój lekarz mnie do nich przysłał przecież oni tej ciąży i tak ratować nie będą (23tydz) jak coś zacznie się dziać. Codziennie na obchodzie teksty że dziecko i tak szans nie ma i jest bardzo źle. Brak dostępu do leków tzn szpital powinien zapewnić ale nie miał nawet luteiny więc mój mąż musiał iść do lekarza prywatnie by zdobyć recepte bo w szpitalu nie chcieli ani leków zapewnić ani dać głupiej recepty na nie. Lekarz zabronił wstawac kazał na basen się załatwiać, położne nie chciały podawać basenu kazały wstawac do wc. leżałam całą noc podpieta pod pustą kroplowkę bo mimo wzywania nie miał mi kto odlaczyć, podczas badania metalowym wziernikiem lekarz przebił mi pecherz i wody zaczeły isc, jak pojawiła się już krew to dopiero się mną zajęto i wyciśnięto mi dziecko z brzucha, ktore zmarło bo cesarki nie chciano zrobić. po porodzie zostawiono mnie oblepioną wodami i krwia, dobrze ze rodzina była i pomogła mi się umyc. musiałam dopominac się o immunoglobulinę bo polozne zapomniały, nie dostałam nic na zatrzymanie laktacji dopiero jak maż się upomniał u ordynatora bo już zastoje zaczynały mi się robić od nawału pokarmu, nie zbadano mnie ani razu nawet nikt brzucha mi nie dotknął przez 4 doby pobytu po porodzie zeby sprawdzic czy macica sie obkurcza. Wprowadzano nas w błąd informując o miejscu gdzie jest ciało naszego dziecka bo nikt nic nie wiedział. Mam uraz psychiczny i lęki. nie wiem jak się po tym pozbierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O ludzie, to jakiś horror, bardzo ci współczuję...chyba każdy by miał mega lęk po czymś takim...co za szpital, co za ludzie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo mi przykro z powodu tego, co Cię spotkało, teraz to pewnie nie jest najodpowiedniejszy moment, ale ja na Twoim miejscu pociągnęłabym szpital do odpowiedzialności za to, co się stało, bo Twój opis mrozi krew w żyłach i mam wrażenie, że czytam o czymś, co się działo gdzieś w buszu lub na pustyni, a nie w cywilizowanym kraju w 21 wieku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prokuratura i to szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prokuratura +ew. konslutacja psychologiczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz to zgłosić! dla siebie i nienarodzonego dziecka, ktś musi za to ponieść odpowiedzialność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety w małych miejscowościach takie zachowania w szpitalu to norma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety to szpital o 3 stopniu referencyjności gdzie mają ratować wcześniaki. Pomoc psychologa polegała na tym że przyszła kobieta i zaczęła mi opowiadać o Bogu niczym świadkowie jehowy, że tak lepiej i tak Bog chciał. Mimo że byłam pacjentką leżąca kazano mi na badanie iść przez korytarz cały, dobrze że maż były to podwiózl mnie wozkiem. Każdy mówił co innego, ale codziennie na dzien dobry tekst że dziecko i tak teraz szans nie ma. Koleżance z łózka obok siostra dała luteinę dopochwową jako podjęzykową. Lekarz stwierdził że mam duze rozwarcie pytałam tzn ile jak duże ile cm to powiedział że jest duze, drugi lekarz podczas badania stwierdził ze 3 cm i jest tak jak było w chwili przyjecia. Kroplowkę ktora miała leciec 2 godziny polozna podlaczyla mi ze zleciala w 40 min ze az zaczelo robic mi się goraco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana bardzo Ci współczuję, ale zgłos to, może to uchroni kolejne kobiety i dzieci przed taką traumą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i właśnie dlatego, że to "norma" powinno się z tym walczyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chory kraj!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matko! Tak strasznie Ci współczuje! Musisz koniecznie to zgłosić do prokuratury i nagłośnić tą sprawę. To jest niewyobrażalne. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta usmiechnieta buzka to pomylka przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
straszne to, co opisujesz ;-( ja niestety też z państwowego szpitala położniczego nie mam najlepszych wrażeń... rodziłam pierwsze dziecko 13 lat temu i zraziłam się na tyle, że nie chciałam mieć więcej dzieci... tyle wstydu, upokorzenia... na poczekalni już dostałam koszulkę do biodra i bez majtek po całym szpitalu... straszne, nienormalne... lekarze jak rzeźnicy, jakieś wywiady, gdzie siedziałam pod ścianą a lekarz po drugiej stronie wielkiej sali za biurkiem... badania koszmarne, przy studentach, innych, zero intymności. Ogólnie opieka bardzo marna, pielęgniarki/położne zgryźliwe, nieprzyjemne, przykre... ciągle miałam poczucie wstydu ;-( tak strasznie mi tam było, że po porodzie następnego dnia wypisałam się na własne żądanie. Trafiłam do tego szpitala po 10 latach w drugiej ciąży...pięknie, po remoncie a procedury te same. Już trochę więcej miałam w sobie siły, poprosiłam o dłuższą koszulkę, odmówiłam badania publicznego na sali itp. to mi na noc relanium podali ;-( ja mam wadę serca, źle to niosłam... znowu wypisałam się na własne żądanie, bo czułam że zamiast moją ciążę utrzymać to dołożą mi stresu... na szczęście u mnie skończyło się dobrze, w prywatnej klinice, ale wyszłam z gronkowcem, zestresowana... widziałam też jak traktują kobiety roniące ;-( na prawdę jestem przerażona. Mieszkam w dużym mieście wojewódzkim, szpital posiada wszelkie certyfikaty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety taki mamy kraj, w szpitalu na peryferiach jak nie masz znajomości to giniesz, tez miałam traumę, u mnie skończyło się to o tyle dobrze że dziecko przeżyło, ale nie wiedziałam czy będzie zdrowe, nie chcieli mi zrobić cc, dziecko urodziło się sine z niedotleniem, potem rehabilitacja,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo Ci współczuje takich przeżyć. Mam nadzieje,że się jakoś otrząśniecie po takiej tragedii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
matko..dobrze, że mam mamę położną w szpitalu w wawie gdzie opieka dla ciężarnych jest na poziomie. Autorko bardzo Ci współczuję, trzymaj się. Nie wiem co napisać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem jak to nie ratowali 23 tyg dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lekarze są bez serca, są nieliczni którzy maja powołanie reszta tylko patrzy żeby... a pielęgniarki czy położne po cc obolała musiałam zajmować się maluszkiem, nie miałam pokarmu maluch wrzeszczał a te siedziały w swojej kajucie i się śmiały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miniratka123
wyrazy współczucia... Utrata dziecka to największa tragednia :( A to co Cię spotkało w szpitalu to jakaś paranoja... I pomyśleć, że największa znieczulica i brak empatii dotyka nas właśnie od ludzi, którzy z definicji mają nieść pomoc... Niestety mnie przydarzyła się podobna historia. Poroniłam 1szą ciążę w 7 tyg, ale na zabieg zapisano mnie dopiero 3 tyg później, bo limit łyżeczkowania na dzień wynosił 3 osoby... w końcu lekarz się zlitował i zapisał mnie jako 4 pacjentkę-nie rozumiem tylko, dlaczego nie zapisał mnie wcześniej, skoro i tak byłam dodatkową osobą (?) Zatem chodziłam z martwym dzieckiem 3 tygodnie. Zabieg łyżeczkowania był pod narkozą, ale to co zrobiła mi lekarka przed było masakrą. Czułam się właśnie obdarta z resztek godności... Co gorsza, dziewczyna która szła po mnie mówiła, że jej nic nie robili póki nie zasnęła, ja niestety nie miałam tyle szczęścia i zostałam tak brutalnie zbadana, że gdyby nie przywiązane nogi chyba bym uciekła... Zresztą ta sama lekarka przed moim wejściem powiedziała, że to dopiero 2 zabieg, a ona jest już cała we krwi... W życiu nie przeżyłam czegoś tak poniżającego... Nie dostałam też apapu czy nospy na ból brzucha, nie dano nam też kolacji, bo miało nas już o 17 nie być... (salowa zaproponowała nam herbatę i suchy chleb). Dziewczyna która była za mną przyszła na zabieg z marszu, czyli nie trzeba było się zapisywać, więc nie wiem czemu tak mnie potraktowano. Ale, żeby nie było tak kolorowo ochrzanili ją, że nie ma badania na gr krwi-ludzie! ona była w szpitalu, nie na dworcu, jest ubiezpieczona! To było rok temu, gdyby nie kolejna ciąża wpadłabym w alkoholizm. Termin mam za 3 tygodnie, boję się strasznie... Rok po zabiegu, a mi czasem zdarza się płakać po stracie 1szej ciąży i po tym jak mnie potraktowano...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miniratka123
w końcu to wylałam z siebie. Nikt nie wie co się wydarzyło na tej sali, w jaki sposób mnie zbadano...jak obdarto z godności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 tydzień no faktycznie...masz co przeżywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miniratka123
nie znasz mojej historii więc się nie wypowiadaj. Nie każdy tak łatwo zachodzi w ciążę, moja była długoletnią walką i kiedy myślałam, że w końcu się udało los mi spłatał figla. Niestety nie zrozumie tego ktoś tak pusty jak Ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 20.40 jak nie wiesz co dla kobiety znaczy stracić dziecko to się nie wypowiadaj, tez straciłam moje w 7 tyg i wyłam jak głupia, wszystko było ok, usg w porządku aż dostałam krwawienia , pocieszenie lekarza, nie to to będzie następne jak można buc tak bezdusznym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najgorsze jest to że to nie była moja pierwsza ciąża :( poprzednią też straciłam w tym szpitalu, wzbraniałam się rękami i nogami przed tym szpitalem błagałam lekarza prowadzącego by położył mnie do siebie do szpitala to namawiał mnie i uspokajał że tym razem się uda że będzie inaczej bo on swoje kontakty uruchomi i zajmą się mną i lepiej dla dziecka bo mają odpowiedni sprzęt że będą ratować, a nie mieli kogo ratować bo dziecko udusiło się podczas porodu bo nie było wstawione główką w kanał tylko stópkami :( mimo że urodziłam na początku 25tyg nie chciano mi zrobić cesarki bo lekarz stywierdził że okaleczy mi cesarka macicę i potem dzieci nie będę już mogła mieć jak w tak niskiej ciąży się cesarkę zrobi :( poprzedniej ciąży zakończonej w 23 tyg mimo że dziecko urodziło się żywe nawet nie probowano go ratować bo stwierdzono że i tak szans nie ma i po kilku minutach zmarło mi w ramionach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czuję się wrakiem człowieka, mam w sobie ogromny żal, gniew i złość, bardzo chciałabym wreszcie zostać mamą dziecka tu na ziemi, ale po tych przeżyciach boje się nie wiem czy jest sens próbować dalej czy dam radę psychicznie przez to wszystko przejść. Gdy na początku ciąży leżałam w innym szpitalu opieka była niczym w hotelu 5 gwiazdkowym, ale mój lekarz wysłał mnie do szpitala gdzie niby ratują dzieci i ciąze wysokiego ryzyka ze wzgledu na dobro dziecka a ja załuje ze mu zaufałam że mi tam teraz pomogą .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marigotka
Kobiety! Czytam wasze historie i płacze;/ Włosy się jeżą kiedy czytam to co was spotkało;/ Myślałam że ja dużo przeszłam kiedy przez 4 dni na oddziale prosiłam się lekarzy by wywołali mi ciążę, ewentualnie zrobili cesarkę bo czułam słabsze ruchy po czym po 4 dniach na KTG okazało się że nie ma tętna dziecka i szybko pod nóż. Na porodówce też kolorowo nie było i kiedy znieczulenie zewnątrzoponowe nie zadziałało lekarz stwierdził że nie zależy mu na mnie tylko na życiu mojego dziecka i zaczął ciąć... Wiadomo że zaczęłam krzyczeć z bólu i dopiero wtedy podali mi narkozę ogólną... Całe szczęście moje dziecko żyło, dziś ma 3,5 miesiąca a ja gdy tylko przejeżdzam koło szpitala to mam traume... A kiedy musiałam na chwilę do niego wejść to myślałam że zemdleje... A i dodam że do przychodni zostały wysłane papiery że dziecko przyszło na świat martwe.... Ale to nic w porównaniu do tego co Ty przeszłaś autorko. Myślę że powinnaś skorzystać z porad innego psychologa i ustabilizować Twoją psychikę a następnie pozwać szpital i zmiażdżyć jego władze bo to nieludzkie co Cię tam spotkało;/ Co do starania się o dziecko to zawsze jest warto ale już nigdy w tym szpitalu;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko wnoś sprawę do sądu i to szybko, to jak Cię potraktowano uwłacza ludzkiej godności. Nie dziwię się, że jesteś rozbita totalnie po tym wszystkim. Utrata dziecka to rzecz straszna, niewyobrażalna - zwłaszcza w 23 tygodniu, gdzie to dziecko jest już duże. Coś niewyobrażalnego! Powinnaś za to dostać porządne odszkodowanie ! oczywiście wiem, że żadne pieniądze nie wrócą Ci maleństwa, a ból w psychice się nie wymaże, ale uwierz mi należy Ci się jakakolwiek rekompensata za to ! nich się szpital teraz tłumaczy, pomyśl o tym, że tym sposobem możesz też uchronić inne kobiety przed takim traktowaniem. Bo jesteś człowiekiem a nie jakimś psem, którego można sponiewierać. Zresztą co ja mówię, nawet psa nie można tak potraktować !!! Tragedia naprawdę... strasznie Ci współczuję... strasznie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rany boskie ! cięcie na żywca ????? to się w pale nie mieści co oni z Wami robią dziewczyny !!!! aż mi włosy na całym ciele dęba stanęły ... masakra jakaś !!!!! powiem szczerze, że ja rodziłam w Krakowie w uniwersyteckim szpitalu, studentów była oczywiście masa i to prawie w moim wieku, bo ja też jestem dopiero po studiach. Najgorsze było to jak musiała leżeć na tym krześle ginekologicznym i każdy student wpychał mi palce do pochwy, żeby coś tam sprawdzić. No, ale to w zasadzie była jedyna rzecz, która mnie naprawdę krępowała. Ogólnie poród miałam trudny, ale lekarze szybko mi pomogli, dziecko miało kompleksowe badania, a położne naprawdę mi pomagały. Niestety standardem jest to, że 12 godzin po cc dostaje się dziecko do łóżka i trzeba sobie radzić samemu, kiedy się wstać jeszcze nie może. No ale cóż... od dziecka radziłam sobie sama i wiedziałam, że teraz też muszę, dlatego mimo bólu wstawałam i zajmowałam się dzieckiem jak tylko mogłam najlepiej. Inne matki po pn leżały i nie mogły uwierzyć, że ja po cc tak szybko wstałam, no ale one miały tabuny osób w odwiedziny, a ja tylko męża, który przyszedł 2 razy bo musiał pracować. Poród to ciężka i bardzo indywidualna sprawa, ale każdej z nas niezależnie od wieku, stanu cywilnego czy wyglądu należy się szacunek !!! i nie podlega to żadnej dyskusji !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo ci wspolczuje bo to przykre, jedynie dziwi mnie ze jak juz widzialas ze nic przy tobie nie dzialaja to dlaczego nie zmienilas szpitala?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×