Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ottak_rz

Okłamała mnie kilkukrotnie , brak zaufania

Polecane posty

Witam! Pierwszy temat założony przezemnie tutaj postaram się możliwie dobrze opisać dla przybliżenia wam sytuacji. Wstęp może być trochę nudny, sedno jest nieco niżej. Jestem ze swoją kobietą od 3 lat, mamy ponad półtora roczną córkę. Mamy 25 i 24lata. Ona jest z miasta oddalonego o 175km od mojego. Chcieliśmy mieszkać sami, niestety z dzieckiem było nam ciężej i większość czasu mieszkaliśmy w mieszkaniu mojej matki. W tym okresie ona zajmowała się dzieckiem a sam nie byłem w stanie zarobić na tyle, żeby siedzieć na swoim, dlatego chciałem przeczekać ten okres aż oboje zaczniemy pracować. Przez rok pracowałem w sumie ok 4 miesięcy u 2 pracodawców, jednak warunki były do niczego, więc skupiłem się głównie nad otworzeniem własnej działalności. Miałem przez to mniej czasu dla kobiety i córki. Jednak raz na 2 tygodnie w weekend wychodziłem do znajomych na 2-3 godziny i kilka piw odreagować. Niestety z braku większej kasy nie pozwalałem sobie na jakieś dłuższe wyjazdy z nią za miasto, sami bez dziecka też prawie nigdy nie wychodziliśmy bo matka nie miała za wiele czasu zająć się wnuczką (jest sama i pracuje, a wieczorami wychodzi i spełniać swoje hobby). Mojej to nie odpowiadało, ze 3 razy powiedziała mi, że ją zostawiam samą a sam wychodzę itd. Tłumaczyłem jej wtedy, że skoro nie mamy jak i komu zostawić dziecka to jak mielibyśmy wyjść wieczorem sami i że trzeba chwile przeczekać aż mała będzie starsza i będzie przesypiać całą noc. W pewnym momencie zacząłem nalegać żeby zaczęła już sobie powoli szukać pracy, pozna tam nowych ludzi i wtedy ja będę mógł zostać z dzieckiem, a ona pójdzie sobie na piwo. Zarzekała się że napewno znajomych tam nie znajdzie i że nie o to chodzi bo chce iść razem ze mną.. Kuzynka zaczęła ją namawiać na pracę w rodzinnym mieście. Tak też się stało. Wyjechała do rodziny z dzieckiem, i przez miesiąc szukała roboty. W końcu znalazła na pół etatu i radzi sobie całkiem nieźle. Wyjechała na miesiąc przed otworzeniem przeze mnie działalności w okresie kiedy najbardziej byłem zapracowany. Dopiero potem zacząłem sobie uświadamiać co w ogóle się dzieje.. Jest tam już 4 miesiące. Tyle tytułem wstępu, jak ktoś ma siłe dalej to tutaj zaczyna się właściwa treść.. Zacząłem informować ją, że coraz bardziej mi się ten stan rzeczy nie podoba, i że podział rodziny na 2 części tylko dla 1/2 etatu w innym mieście jest beznadziejnym rozwiązaniem. Równie dobrze może sobie taką pracę znaleśc u mnie, wtedy napewno szybciej wyszlibyśmy na swoje i wyprowadzili się byle dalej. Twierdziła, że jak ona będzie pracować to nikt się dzieckiem nie zajmie, chociaż sugerowałem, że ja to mogę zrobić zanim działalnośc się na dobre rozkręci. Coraz bardziej zaczęło mnie to wkurzać, i jej wizyty co 2 tygodnie na kilka dni właściwie tylko więcej szkody związkowi robiły niż pożytku bo bardzo mnie to bolało. Byliśmy już po kilku rozmowach, bardziej i mniej burzliwych na temat tego co się dzieje, jednak rozwiązania nie było. Ona nie chciała wrócić bo tam ma pracę i znajomych, a ja nie chciałem się przeprowadzić do niej i swoich teściów. W końcu coś we mnie pękło gdy przyjechała znów na kilka dni, miała zostać na 5 i spędzić swoje urodziny ze mną. Jednak wyjechała po 2 dniach, bo w pracy miała być impreza integracyjna. Powiedziałem jej prosto żeby więcej już się tu nie pokazywała bo tylko się męczę w ten sposób a rozwiązania dalej nie ma. Co prawda cieszyłem się z poczatku, że w końcu coś się rusza w jej życiu towarzystkim, ale tak samo mogłoby być w każdej pracy a nie tej 175km dalej. Jednak szybko się znów pogodziliśmy. I teraz sedno: Coś mnie naszło żeby zaglądnąć na jej facebooka, bowiem nie wylogowała się. Od ponad 3 tygodni zaczeła pisać z jakimś typem, głównie to ona inicjowała rozmowy. Pracował blisko i często wpadał do niej do pracy. Rozmów niewiele, a pewnie drugie tyle w telefonie. Do niczego między nimi nie doszło na 95%. Biore jednak pod uwagę, że jej znajomość ze mną zaczęła się podobnie. Zaczepiała mnie będąc jeszcze z innym.. Wkurwiłem się do czerwoności. Chwyciłem za telefon i zadzwoniłem kiedy już wracała rzekomej integracji. Zacząłem krzyczeć do słuchawki do tego gnoja, że wiem, że tam jest (miałem rację) a ona w zaparte mówiła że nikogo tu nie ma i idzie sama. Zrobiło się gorąco bo zawsze jej mówiłem że zdrady nie zniosę w żadnej postaci. Poleciało dużo niemiłych słów z mojej strony. Pytam czy pisze z tym gościem, szła w zaparte że nie. Tłumaczę jej że doskonale wiem o tym że tak bo mam dowody, jednak wciąż się nie przyznawała. Wykrzyczałem swoje i się rozłączyłem.. Do rana napisałem jej tylko treść ich rozmowy którą przeczytałem. Rano odpisała że rzeczywiście pisala z nim ale co z tego. Że bała się mi powiedzieć prawdę bo bym się "wkurwił". Przyznała się do rozmowy ale że ją odprowadził zaprzeczyła. Stwierdziła że jej na nas zależy i że napisze mu że nie będą więcej razem pisać. Postawiłem ultimatum: wraca w ciągu miesiąca albo zostaje sama. Stwierdziła że wróci z powrotem. Na następny dzień rano przyjechałem z niespodziewaną wizytą w dniu jej urodzin. Była zaskoczona ale ucieszona. Całe szczęście nikogo nie zastałem, poszła wziąć prysznic, wszedłem do niej kiedy właśnie usuwała całą rozmowe smsową z telefonu. U mnie znowu furia a ona tłumaczy się że właśnie mu pisała żeby już razem się nie kontaktowali. Na drugi dzień widziałem że do samego wieczora było z 10 wiadomości ale tylko od niego, swoje usunęła. Zostałem tam kilka dni obserwować co robi. Dziś idąc rano do pracy z nią i spotkałem typa. Czekał w miejscu pracy. Do mordobicia nie doszło, chociaż mało mi nie puściły nerwy. Facet rzeczowy, dał męskie słowo honoru, że sobie ją odpuszcza. Przyznał się jednak że szedł z nią kiedy do niej zadzwoniłem i słyszał jak do niego wołam.. Wziąłem swoją na słowo i powiedziałem, że poraz kolejny mnie okłamała i jak mam jej teraz zaufać skoro do samego końca wciąż nie mówi całej prawdy. Przeprosiła mnie, twierdzi że wie, że więcej zjebała swoimi kłamstwami niż gdyby tego nie robiła. I tu jest problem.. Chcę to naprawić bo jednak ją kocham, ale straciłem do niej sporo szacunku a tym bardziej zaufania prawie brak. Nie wiem czy uda mi się zaufać tej kobiecie, i czy w ogóle jest sens komuś takiemu ufać.. Dzisiaj wieczorem będziemy rozmawiać, tylko zastanawiam się czy nawet jak ze mną pojedzie z powrotem, to czy po jakimś czasie będę w stanie w koncu przestać myśleć bez przerwy o tym kto akurat napisał jej smsa. Lub czy sytuacja się powtórzy za jakis okres czasu.. Męczarnia normalnie, troche chciałbym ją kopnąć w dupę, ale z drugiej strony taka wspaniała córka.. Obiecałem sobie że po tym jak mnie zostawił ojciec młodym wieku, sam zrobie wszystko, żebym nie zrobił tego swojemu potomstwu. A tu nagle taki cyrk.. Pozdrawiam serdecznie wytrwałych, liczę na jakieś spostrzeżenia, odnośnie jej czy mojego zachowania. Może ktoś miał podobną sytuację, jak szybko zapomnieliście? Czy warto było czy sytuacje zaczęły się powtarzać? Jestem dla niej za miękki , czy może zbyt surowy i egoistyczny że chce żeby znowu zostawiła wszystko i przyjechała do mnie? Grrr. Jakby to wszystko nie mogłobyć prostsze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prosze o skróconą wersję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu trafiłeś na taką co chce zjeść ciastko i mieć ciastko. Jak będziesz w domu to będzie jęczała że za mało zarabiasz i w końcu pójdzie szukać bogatego a jak będziesz sobie ręce urabiać po łokcie to da d**y na boku bo "męża nigdy w domu nie było"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozlaki zawsze ida na niekorzysc zwiazkowi.Szuka sie wtedy okazji i takze tlumaczenia,ze samotna,ze przeciez to nic takiego pogadac,a tak naprawde,tak sie zaczyna wlasnie psucie zaufania.Nie ma recepty na udany zwiazek,bo kazdy z nas inaczej rozumie pojecie"zwiazek".Wszystko zalezy jaka jest,skoro wczesniej zaczepiala facetow(ciebie tez),to byc moze ma to we krwi,lubi sobie poflirtowac i pobawic sie.Zaufanie w zwiazku to podstawa,sam musisz wiedziec,czy uporasz sie z tym i zaczniesz od nowa.Pamietaj,ze jesli nawet wroci,to i tak nie ma gwarancji,ze bedzie ok,bo ty bedziesz zaiwanial,a ona bedzie na boku szukac rozrywki.Byc moze taki typ kobiety,zreszta,dasz wolna reke-to ci ja odetnie,zamkniesz i bedziesz pilnowal,to bedzie oklamywac....nie mozna non stop sie pilnowac,bo sie szybko uprzykszy zyci.Jedyne wyjscie,to pogadac i miec do tego dystans.Z litosci do dziecka zwiazku nie zbudujesz,takze...zycze swiadomego wyboru,bo sam musisz podjac decyzje,bo tylko ty ja znasz jaka jest.Pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i GHDH
czyli masz swoja qurwe w domu!!! i tak sie powtorzy historia ,qqurestwo ma sie wkrwi a widac ze ona je ma!!! powodzenai corka szybko dorosnie aty na stre lata sie rozejdziesz ale bobaskow nei dorob!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyna ma cię ewidentnie gdzieś jak znajdzie sobie lepszego to cię zostawi jak możesz być z kimś kto cię nie kocha ja na twoim miejscu bym sprawdziła czy dziecko jest faktycznie twoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. ty masz prawo chodzic odreagowac ona nie? 2. poki co jestes zazdrosny o kolesia ze istnieje i ze ona z nim rozmawia 3. probujesz usytawiac jej zycie pod swoje wizje jak najgorszy tyran 4. opanuj sie troche.. to ze facet mial wzgledem niej plany to nie znaczy ze ona miala wzgledem niego. Ja za taka akcje bym cie rzucila dla samej zasady, robisz jej po prostu obciach. To jest dorosla kobieta a ty ja usilujesz tratowac jak corke ktora musi sie zapytac czy moze wrocic do domu po smerfach a nie przed

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwiazek to nie ustalanie tylko regul,ktore jedna strona musi przestrzegac.Ustaliles warunki,jakie ty zapatrywales,a ona ma sie podporzadkowac?Kazdy potrzebuje swobody odrobine,bo sie udusi.Fakt,ze kolesia zaczepiala,jeszcze nie swiadczy o tym,ze chce z nim spedzic zycie.Porozmawiajcie i ustalcie wspolne zasady,nie tylko twoje warunki,licz sie z jej zdaniem,mozliwosciami i ochota takze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za odpowiedzi z wieloma punktami widzenia. Po rozmowie ona stwierdziła, że tak, wróci i zostawi obecną pracę i jakoś zaczniemy razem odbudowywać wszystko. Mnie tylko zaczęło dręczyć to, że musiałem się posunąć aż do postawienia poważnego ultimatum. Dziewczynie na prawdę zależy żeby tu być i przyznam szczerze że zaczęło mi się serce krajać przez to.. Może jestem miękki ale rano powiedziałem, że jednak niech zostanie jak jej tak bardzo zależy, popłakała się jeszcze bardziej.. Ale to wciąż nie rozwiąże wtedy naszego problemu i głupio zrobiłem, w dodatku męce w głowie bez mocnego stanowiska.. Rozmawiałem także z przyjacielem, stwierdził - no dobra, jednak pozwolisz jej tam zostać, ty pewnie tam pojedziesz szukać pracy, żeby tylko ratować związek, będziesz dawać z siebie ile możesz, a co ona zrobi dla Ciebie? Tu też do mnie dotarło, że przecież takim posunięciem, mogę jedynie cicho przyzwolić jej na takie rzeczy, bowiem nie poniesie z tego tytułu żadnych konsekwencji, a w dodatku to ja zaczynam się bardziej starać a nie ona. Jestem w kropce, sytuacja jest patowa. Może wyolbrzymiam ale jednak nie daje mi to normalnie funkcjonować. Co do którejś wypowiedzi, chce zaznaczyć, że to nie tylko on zaczął zaczepiać ją, ona też to zaczęła robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodatkowo powiedziała mi, że ten facet poruszył nią tym, że dał jej poczucie bezpieczeństwa.. Odprowadził ją wtedy w nocy do domu, i powiedział, cytuję: "nie dam Cię nigdy skrzywdzić".. Tu chcę zaznaczyć że nie jestem lewarem z deficytem masy mięśniowej, ani on. Mówiła mi że to być może dlatego, że ją wcześniej zostawiałem samą z dzieckiem, wychodząc na piwo. Że nie okazywałem jej żadnego zainteresowania przez pewien czas. Sam nie wiem co o tym myśleć.. Gnać ją do siebie skoro się już na to zgodziła i próbować ratować związek razem, zacząć od nowa. Czy robić z siebie łajzę i dać jej kredyt zaufania i wolną rękę - jak ktoś trafnie stwierdził którą pewnie niebawem mi upierd*** i jechać tam szukać pracy? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×