Stres który rujnuje nie tylko mój umysł ale i ciało

Przede wszystkim ciało... Czasem nawet nie wiem, że jestem zestresowana ale gdy zabolą mnie nerki wtedy mówię oho... To głupie, że wyparłam ze swojej świadomości emocję jaką jest zdenerwowanie a zastąpiłam ją migreną, wymiotami, bolącymi nerkami i skokami ciśnienia. Czasem nawet nie wiem co czuję tylko zaczynam się słaniać na nogach. Przez parę lat(od gimnazjum) trenowałam opanowanie(zawsze byłam nerwowa) i coś poszło w złym kierunku. Teraz nie wiem jak wybrnąć z tej chorej sytuacji. Lekarze idąc na łatwiznę nafaszerowali by mnie lekami, tymczasem chcę świadomie dalej pracować nad własną osobą a nie paść się chemią która na jedno pomoże a drugie zaszkodzi. Chwilowo jednak utkwiłam w martwym punkcie i nie wiem co robić dalej. Może znacie przypadki osób takich jak ja? Może macie jakieś porady?