Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czego nie cierpicie najbardziej w macierzyństwie ?

Polecane posty

Gość gość

Bo u mnie wszystko by było do przeżycia. Zajmowanie się dzieckiem, czytanie książeczek, zmiana pieluchy ... Tylko jednego najbardziej nie cierpię. Karmienia dziecka jedzeniem stałym, wlecze się to w nieskończoność bo żuje wolno każdy kęs i w ten sposób muszę dawać kolejną łyżeczkę co pare minut. Nie mogę dawać szybciej bo wtedy się zniechęca i nie chce jeść. Nie cierpie obmyślać co za te 3 godziny mu dać do jedzenia. Nigdy nie mam pomysłu, zawsze tych opcji do wyboru wydaje mi się mało. W ogóle to mam wrażenie że natura nie wiele daje człowiekowi opcji do jedzenia, nawet dorosłemu. Poza tym jest też walka z przemysłem który w 90% oferuje człowiekowi do jedzenia gówno i trzeba wiecznie się gimnastykować co tym razem wymyślić żeby było chociaż trochę mniej szkodliwe Nie cierpię też szeregu czynności związanych z kąpielą dziecka, bo on zawsze się drze a mi ciężko go dźwigać bo mam problemy ze zdrowiem i w czasie dżwigania mnie pobolewa czasem bardziej czasem mniej ale zawsze coś. Poza tym mam tylko łazienke z kabiną prysznicową i to ciasną więc cieżko tą kąpiel zamienić w zabawe dla dziecka. Także tego też nie cierpię. A jak jest u was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie cierpie wstawać w nocy na karmienie. W sumie to juz jest rano (ok 5). O 7 wstaje do starszego i potem chodze jak zombi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie znosze karmienia w nocy. Jestem polprzytomna, jak robot. Na szczescie mala coraz rzadziej budzi sie na jedzenie w nocy. Poza tym zle mi z tym ze siedze w domu, wyalienowana, nie ma do kogo geby otworzyc. Kocham corke nad zycie, ale nie wiem czy zdecyduje sie na drugie dziecko, wlasnie przez to siedzenie w domu. Wspominam czasami jak ja bylam mala, sasiadki zyly ,,wspolnie", czesto mowilo sie do nich ciociu, siedzialy przy piaskownicy, a dzieci harcowaly. Teraz kazdy siedzi sam w czterech scianach. Powoli wpadam w depresje, ale walcze zapewniajac sobie minimum ,,oderwania".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie lubię odprowadzać dziecka do przedszkola/szkoły i chodzić po nie. Zwłaszcza zimą. To ubieranie, szykowanie, ciąganie ze sobą młodszego... Spieszymy się by zdążyć na czas. Wracamy do domu. Gotuję obiad i już trzeba lecieć z powrotem- wbijać malucha w kombinezon i biec, żeby się nie spóźnić :P. młodsze dziecko niejednokrotnie muszę budzić. Nienawidzę tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Innego ciala i pochwy niz przed.kiedys rozmiar 34,36teraz 36,38.inny brzuch,gorsza pochwa,gorszy biust. To jest najgorsze.A dzieci mimo trudu to szczescie i bezwarunkowa milosc wiec co moze byc piekniejszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niewyspania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przygotowywanie posiłkwo kombinowanie co dać na śniadanie obiad podwieczorek kolację. Tym bardziej ze córka jest niejadkiem. No i masz rację ten syf w sklepach. Idziesz idziesz i masz wrazenie ze wszystko rakotorcze a ty chcesz dla dziecka jak najlepiej. Czyli to samo jak u Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja córka budzi się o 6 rano na jedzenie i potem między 8 a 9 ucina sobie poranną drzemkę, ok 1,5-2h. i to jest święty czas dla mnie, kiedy mogę się spokojnie umyć , ogarnąć mieszkanie, pobyć chwilę w ciszy. mój najbardziej znienawidzony moment to właśnie poranek, między jedzeniem a drzemką, kiedy ja najchętniej poleżałabym w łóżku, wypiła kawę, a ona jak tylko odessie się od butelki, już chce się bawić i wrzeszczy w niebogłosy żeby ją wypuścić z łóżeczka a mnie się tak strasznie nie chce wychodzić spod ciepłej kołdry i słuchać w kółko plastikowych dźwięków plastikowych zabawek. jak już się ogarnę a ona się obudzi, to mnie ten cały plastik tak nie rusza, ale rano jest masakra. ale cicho, właśnie usypia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie też dobija siedzenie w domu!!!! bywają dni(zwłaszcza przed okresem),że jestem w****iona na męża za to,że chodzi do pracy :) każdy dzień wygląda tak samo...dobija mnie,że ludzie pracujący uważają,że jak kobieta nie pracuje i siedzi w domu to cały dzień leży i pachnie!!!! mąż też uważa,że ja nie mam prawa być zmęczona!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adsadsa
A ja nie cierpię tego gdy syn jest chory i muszę w niego wmuszać syropy,których nie lubi i stale przypominać żeby wysmarkał nos bo sam to zrobi rzadko :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jedna jedyna sprawa: niewypsanie. Jedna noc, dwie... Ale nie wysypiac sie przez kilka miesiecy to dla mnie katorga. Jestem osoba przewlekle chora dlatego znosze tp fatalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie tez dobija siedzenie w domu. Do tej pory prowadzilam bardzo aktywne zycie. Silownia, taniec, wycieczki rowerowe za miasto, dyskusje ze znajomymi na rozne tematy do pozna, wieczorki filmowe, granie w gry plaszowe, itp, teraz czuje, ze sie cofam w rozwoju. Nie dosc, ze nie chodze do pracy bo siedze na macierzynskim to jeszcze nie mam za bardzo jak wyjsc na spotkania z paczka znajomych. Brakuje mi tego bardzo. Moj maz uwaza, ze powinnam skonczyc z tymi wypadami bo jest dziecko i teraz ono powinno byc najwazniejsze, tylko, ze ona sam nie ma problemu z wypadem z kumplami na tenis czy poplywac. Jak go prosze, aby zostal z malym to robi to tak niechetni i tak sie namarudzi, z emi mija ochota na jakie kolwiek wyjscie. Do tego strasznie irytuja mnie inne matki na lacu zabaw no i ogolnie. Ja rozumiem, ze dziecko to powod do szczescia i radosci, ale one non stop gadaja o jednym i tym samym, papka z mozgu na maksa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos napisal ze nie lubi swojego ciala. To schudnij kobieto to latwe! Pocwicz brzuch zrob waginoplatyke. Rozwalaja mnie tacy ludzie. Wez sie za siebie a nie na macierzynstwo psioczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie dobijają poranki.. dziecko się obudzi i nie ma zmiłuj, trzeba wstawać. Nie lubię szykowania siebie i dziecka do wyjścia. Z rozrzewnieniem wspominam czasy gdy po prostu nakładałam buty, kurtkę i już mnie nie było... No i te jęki i wrzaski.. aż robi się gęsia skóra i uszy bolą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brak czasu na cokolwiek. Moja corka ma 2 latka i wiecznie trzeba jej poswiecac uwage. Jest bardzo wymagajacym dzieckiem i wszystko jej sie szybko nudzi. Nie moge usiasc nawet na godzine i poczytac ksiazke czy cos obejrzec w tv bo ona wiecznie jeczy, ze chce sie bawic. Problem jest to, ze nie lubi sie dzielic z innymi dziecmi i nikt nie chce sie z nia bawic. ile ja juz sie natlumaczylaam,a le nic nie pomaga. W piaskownicy awantura bo zabiera dzieciom zabawki, kuzynkom popsula juz tez pare rzeczy, wstyd mi nawet isc do znajomych bo wiem, ze cos nawywija. Nie wiem co mam robic. maz sie cieszy bo mowi, ze ma silny charakter i w zyciu sobie poradzi. Co gorsze tesciowa tez popiera takie zachowania i jeszcze ja zacheca do niedzielenia sie z innymi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja najbardziej niecierpie chorob u mojego dziecka. Jak ma biegunke albo goraczke albo odparzona pupe to tak mnie serce boli i jestem mega zestresowana. I zawsze mi sie wydaje ze to moja wina bo czegos niedopilnowalam a dbam o niego najbardziej jak tylko moge. To wszystko zdarza sie rzadko ale rozwala mnie kompletnie. Bardzo nie lubie tez ze moj maz jak zajmuje sie malym to wszystko mnie pyta, prosi zeby mu cos przyniesc, podac, czesto nie umie czegos znalezc albo musze zbierac za nim rzeczy bo on jak przyjdzie z dzieckiem ze spaceru to owszem rozbierze malego ale jego rzeczy rzuci na lozko czy kanape i potem ja chodze i to zbieram. To mnie wkurza i caly czas mu mowie ze nie jestem jego sluzba. A najlepsze jest w tym wszystkim to ze on sobie swietnie radzi i jak mnie nie ma to potrafi zrobic wszystko sam ale jak jestem to zawsze idzie na latwizne i mnie wola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gryzienie, szczypanie, ciąganie za wlosy Przecież w pysk nie strzelę niemowlakowi , ale już mi się cierpliwość kończy.Im glosniej krzyknę tym mocniej mnie pociągnie za kudly lub ugryzie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubię tego uczucia, kiedy się martwię o córkę, taki ciągły niepokój w środku, nie wiem, jak to opisać. Straszne są te lęki matki o dziecko. Do końca życia już...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie dobija organizowanie opieki nad dziecmi, ja i maz pracujemy, corka do szkoly, maly do zlobka,czasem sie nie wyrabiam na zakretach, zeby ich oboje odebrac na czas a opiekunka coraz czesciej robi nam problemy, rodziny nie mamy, tak bardzo bym chciala miec kogos pod reka na wszelki wypadek, jakas bacie czy ciocie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cześć i czołem kluski
Ciągłego niewyspania, braku kontaktu z innymi ludźmi ;) , uziemienia w domu, płaczu nie wiadomo o co. Poza tym jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oprócz chorób, bo na szczęście nie było żadnych poważniejszych, to właściwie nie cierpię dni kiedy mały wstał lewą nogą i nic mu nie pasuje, jęczy, marudzi i sam nie wie czego chce. Zwykłe wyjście po bułki zmienia się w męczarnię... A najczęściej daje tak popalić kiedy ja źle się czuję, jestem niewyspana albo boli mnie głowa i tym bardziej ciężko mi zachować cierpliwość. Ale zdarza się rzadko. No i bardzo nie lubię kiedy mąż wyjeżdża na kilka tygodni, co innego jak mały daje popalić ale wiem że mąż wróci i chociaż na pół godziny będę mogła wyjść, a co innego jak go mam od rana do wieczora i jeszcze czasem w nocy jak do mnie przyczłapie. Gada non stop i ciągle zadaje pytania, wiem ze to fajne, słodkie i w ogóle, ale nie cały dzień, w wannie, przy śniadaniu, w kolejce w sklepie, w tramwaju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
KOntaktu z innymi matkami , chodzenia na plac zabaw i sluchania wywodow matek Polek ( nawet jak czytam ksiazke w tle slychac piski i zachwyty )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam już duże dzieci, ale gdy były małe nie lubiłam wstawać w nocy. (Córka do 3 roku życia tego wymagała). Nie lubiłam także chorób dzieci. Trzecią rzeczą, którą nie lubiłam, syn był bardzo amsorbujący i żywy, do tego wszystko niszczył i miał naprawdę mega pomysły i tak do 3 lat, więc często biegał gdzie popadnie, psuł wszystko i musiałam mieć oczy w koło głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×