Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mamy dwulatków i starszych dzieci czy macie czasem serdecznie dość

Polecane posty

Gość gość

moja córka ma dwa i pół roku i jestem przez cały czas na wychowawczym więc siedzę z nią tylko i wyłącznie ja i przyznaje szczerze jestem już na skraju cierpliwości. wysłałam setki cv i odzew zerowy, do przedszkola ani żłobka mi jej nie przyjęli, mieszkam u rodzicow ale oni siedzą całymi dniami w pracy i wieczorkiem nawet jak wyskocze sama na godzinke to już mają pretensje. mam już dość tych wszystkich zabaw, od ksiązeczkek, klocków i lalek już mi nie dobrze, zabawa na podwórku to jakaś zgroza bo albo sama otwiera bramke i ucieka na ulice, albo grzebie w ziemi, rozwala lampki, kwiatki wyrywa albo ucieka do sąsiada. wszystko robie z przymusu, nic mnie nie cieszy, zaczynam popijać wieczorami... kocham ją najmocniej na świecie ale potrzebuje odpoczynku od niej. czy wy też tak macie czy ze mną jest coś nie tak i potrzebuje pomocy psychologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Objawy normalne :) ja po tygodniu z moim 2,5 latkiem mam ochotę strzelić sobie w głowę ;) jakbym musiała z nim non stop siedzieć w domu, jeszcze bez pomocy męża, miałabym pewnie tak samo jak Ty. A nie masz koleżanki, która miałaby dziecko w podobnym wieku, żeby się spotykać wspólnie? Dzieci się pobawią, a Ty pobędziesz z kimś dorosłym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam bardzo blisko kuzynke która ma dwójke dzieci w tym jedno w wieku mojej córki no ale nie chce tam chodzić bo to kobieta z tych najmądrzejszych, ona wszystko wie lepiej i dzieciaki nie mogą tam niczego ruszać, dotykać a jak już coś ruszą to bitka bo moja chce a tamta jej nie da i ogólnie nie jesteśmy chyba tam mile widziane. mam też kuzyna, który jest chrzestnym mojej córki, zapraszał nas dużo razy na swoje "ranczo" ale z kolei raz jak tam pojechałam to 5 minut nie mogłam usiedzieć bo ona wszędzie biegała, za psami, kotami, końmi, wszędzie się pchała a wiadomo zwierzęta są nie bezpieczne takie nie oswojone z dziećmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oszalałabym, gdybym siedziała w domu z moją dwulatką. Dzięki Bogu chodzi do żłobka, a ja do pracy. No i mam męża, z którym wspólnie zajmujemy się młodą po południu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też mam męża ale on mieszka za granicą, mieszkaliśmy tam jakiś ale przenieśli go do innego kraju i musiałam wrócić do polski. ale tam mąż też zapracowany cały dzień, nie miał czasu i siły mi pomagać a weekendy nawet jak chciał ją zabrać gdzieś to mała płakała i nie chciała bo nie jest przyzwyczajona do niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też tak miałam! mój ma 26 miesięcy, od września poszedł do przedszkola i odetchnęłam! mam zupełnie inne podejście, idę po niego o 14, wcześniej zdążę zrobić wszystko w domu i nawet odpocząć, jak wracamy to mam czas i chęć na zabawę z nim :) jest ogromna różnica i już nie mam go "dość" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trochę pocieszyłyście mnie bo myślałam że mi już coś pada na mózg. ja niestety mieszkam na zadupiu, żłobek 30 km od domu a samochodu nie mam a do przedszkoli nie przyjęli bo są od 3 lat. jeszcze pracodawca zapowiedział żebym liczyła się z tym że po wychowawczym na pracę nie mam szans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
możemy podać sobie rękę!!!! chwilami mam ochotę strzelić sobie w łeb.... wypuszczę go na dwór-mamy małe podwórko zagrodzone,ale on ani myśli tu się bawić-szarpie bramę i ciągnie mnie za rękę,że chce na spacer!!! Gdy tylko zobaczy kota,psa lub dzieci to tak długo mówi mi "kokoko..." "hahaha..." lub "dzidzidzi..." ,aż ja mu odpowiem...i wtedy on mówi,że "ajka"!!! Niby słodkie,ale gdy tak powtarza milion razy w ciągu dnia...albo jak leci jakiś film z kotem lub psem...można oszaleć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam to. Na podwórku nie można spuscic z oczu, bo albo coś zepsuje, albo zrobi sobie krzywdę. W domu we wszystkich pracach "pomaga". Śpi słabo, myślałam, że z wiekiem będzie lepiej ale jest jeszcze gorzej. Wieczny bałagan i zniszczenia. To chyba taki kiepski czas. Trzeba przeczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uffff na szczęście moja nieokiełzana dwu i pół latka teraz sobie śpi w żłobku;) Ale jak z nią siedziałam to też miałam ochotę strzelić sobie w łeb albo wyjść i nie wrócić. Ale trzeba to przetrwać taki wiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez2lata
mój syn ma prawie 2 lata, też myślałam że w tym wieku już będzie choć trochę mniej absorbujący ;), też jestem całe dnie z nim sama, mąż wraca najwcześniej 18.30 i tu jest główny problem, bo jakby wracał 16, 17, to było ok. no ale z drugiej strony bardzo się cieszę, że sama się nim zajmuje, widzę jak się rozwija, poza tym już tylko rok takiego bumelowana nam został ;), jak pójdzie do przedszkola, to będzie już inaczej...ano taki wiek, trzeba przeczekać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez2lata
ostatnio nawet badania sobie robiłam, bo taka padnięta po całym dniu z nim jestem, ale okazało się, że to raczej on mnie faktycznie tak wykańcza, nie jakaś choroba :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×