Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama na sto fajerków

czy i jak reagować, kiedy...

Polecane posty

Gość mama na sto fajerków

podczas spaceru z córką jakieś babcie i starsi panowie zwracają mi uwagę odnośnie ubioru mojego dziecka. Raz, że "wieje przecież zimny wiatr! gdzie ona ma sweterek?!", innym razem jakiś dziadzia zwraca mi uwagę o odkryte ramiona mojego dziecka w czasie lipcowych upałów, i że "pewnie na dodatek NIENASMAROWANE!!!"... zazwyczaj puszczam mimo uszu, ale bardzo mnie irytuje takie przekraczanie granic, bo tak te "rady" postrzegam. Jak Wy reagujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idę dalej olewajac dobre rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zawsze odpowiadam, że nie prosiłam o radę alo zabijam wzrokiem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziwinych mijasz ludzi. mi jeszcze nikt nic nie powiedzial ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi dwa razy osoby obce zwracały uwagę. Raz, gdy maleńkiego syna niosłam w chuście - i tu było coś w stylu 'jaki on pogięty, Pani mu krzywdę robi" i drugi raz gdy w bardzo zaawansowanej ciąży przypinałam swój rower - "powinna Pani pomyśleć o dziecku, tu takie wertepy..." Za każdym razem mówię grzecznie, że to nie Pani/Pana sprawa. Tyle. Nie zamierzam się obcym ludziom tłumaczyć z czegoś o czym nie mają pojęcia i kierują nimi zakorzenione stereotypy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja faktycznie o czapeczkach się nasłuchałam jak mały był mały i o wychodzeniu z niemowlakiem na wiatr... ale olewałam. Po prostu jak pani pytała- "a jemu główka nie marznie?" to mówiłam grzecznie że nie, nie marznie. I tyle. A jak słyszałam że "powinien mieć czapeczkę" to mówiłam że dziękuję, ale nie wydaje mi się. Rzadko bywały dalsze uwagi. A, i raz mi w tramwaju pani zwróciła uwagę że powinnam dziecko w wózku wozić a nie tak męczyć, kiedy synek miał 1,5 roku- tyle że pani miała problem bo zajęła miejsce dla matki z dzieckiem na którym chciałam usiąść, z wózkiem bym stała w miejscu dla wózków...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaCóreczki
Uwagi się zdarzały często od obcych - odpowiadałam grzecznie, ale stanowczo, że krzywdy swojemu dziecku nie robię. Raz tylko zareagowałam nerwowo, gdy w upalne lato do wózka podleciała baba I dawaj szarpać za budę krzycząc "niech to Pani zasunie, dziecko udaru dostanie!!". Dziecko miało czapeczkę z daszkiem, budy nienawidziło (miała koło 9mcy wtedy), a ja dopiero co wyszłam ze sklepu I nawet nie zdążyłabym jej postawić, więc za to szarpanie wydarłam się, żeby spierd.... z łapami od mojego wózka I zajęła się sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×