Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pawełO

co mam zrobić?

Polecane posty

Cześć. Jestem 35 letnim facetem. Mam ostatnio spory problem w moim małżeństwie. Ale od początku. Od zawsze z żoną jesteśmy aktywni zawodowo. W domu jednak to ja głównie gotowałem, kazdy prasował swoje - bo nikt tego nie lubi. Ja koszę trawnik, ja zamiatam chodnik, oczywiście drobne naprawy. Żona - nauczyła się przy mnie gotować i robi to częściej, oprócz tego pierze. Po narodzinach dziecka przez miesiąc byłem w domu, pomagając we wszystkim. Do 3 roku życia córki to ja ją codziennie kąpałem i usypiałem - żona mogła odpocząć już po wieczornym karmieniu. Gdy tylko się lepiej poczuła po porodzie - regularnie 2 razy w tygodniu wychodziła wieczorem z koleżankami (pozostałe 2 wieczory wychodziłem ja). Dużo się zmieniło, gdy straciłem pracę i kolejną dostałem z dala od domu - aktualnie niestety pracuję tak daleko, ze wyjeżdżam w poniedziałek i wracam w piątek (3 noce w domu, 4 noce poza domem). Prowadzenie domu w ciągu tygodnia spadło więc na żonę, podobnie jak opieka nad 5 letnią córką (przedszkole, lekarz, etc) żona na szczęście ma nienormowany czas pracy i czasem może pracować w domu - ogarnia wszystko. Kiedy wracam do domu na weekend to odczuwam dosyć mocno, że "skoro nic przez cały tydzień nie robiłem" to teraz wszystko na mojej głowie - żona robi sobie wolne weekendy, chodzi na kursy, spotkania, wyjeżdża poza dom. Oczywiście rozumiem, że musi odreagować. Zaczęły się jednak schody, kiedy chciałem raz czy drugi umówić sie ze znajomymi w sobotni wieczór. Wymówki typu "nie chcesz spędzać czasu z dzieckiem, etc" wieczne fochy. Dodam, ze będąc poza domem muszę sobie wyprać, ugotować i posprzątać - nie mam tam służby. Jedno mieszkanie prowadzi wiec żona - drugie, to na wygnaniu - ja. Wracajac do domu na weekend jestem również zmęczony (pracuję nierzadko po 10 -12 godzin) i zestresowany - wydaje mi się, że to nie jest sprawiedliwe, że muszę się czuć winy, ze nie mam pracy na miejscu. Dodam tylko, ze mamy spory kredyt, na który trzeba zarobić. Żona też zarabia, jednak to na mnie ciąży główna odpowiedzialność za nasze rachunki. Czy sam sobie jestem winien, że dawałem zbyt wiele od siebie, kiedy miałem na to czas? Czy może rzeczywiście powinienem się czuć winny? Podpowiedzcie, bo sam już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poszukaj kochanki :Dzapomnisz o problemach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×