Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Rzelka

Kiedy na pierwszą wizytę u ginekologa żale i smutki.

Polecane posty

Gość Rzelka

Chciałabym poruszyć temat pierwszej wizyty u ginekologa, bo strasznie mnie on nurtuje i... wkurza. Sama jeszcze nie byłam, wybieram się już chyba dwa lata i się wybrać nie mogę. Nie potrafię o tym z nikim rozmawiać ani znaleźć konkretnych info na ten temat. Poradniki pt. "wizyta u ginekologa" to najczęściej rady pisane dla kobiet w ciąży, albo dla kobiet dojrzałych, które wiedzą z czym to się je, albo dla nastolatek pisane jak do głupiutkich dzieci. A co z dziewczynami i kobietami w wieku powyżej 18/19 lat? Rozmowy z koleżankami. Koleżanki to najczęściej takie, które poszły bo musiały, a jeszcze lepsze są hipokrytki. "Nie chodzisz do gina?!", "Trzeba chodzić, musisz koniecznie już iść", wypowiadane przez dziewczyny biegające do lekarza po tabletki, albo takie, które musiały iść ze względu na dolegliwości. Nie znam dziewczyny, która poszły do ginekologa tak sama z siebie, nie z konieczności, a żeby się tylko zbadać. Jedna koleżanka-hipokrytka podczas okresu wymiotowała i często opuszczała zajęcia, jak jej mówiłam, że może powinna pójść do ginekologa, pójdę z nią, chociaż nic mi nie dolega, ale przy okazji sama zaliczę pierwszą wizytę, razem raźniej itp. to "aaaa nieeeee, a po co to...? kiedyś może pójdę". W końcu krwawiła przez miesiąc, dostała porządnej anemii, to poszła. W międzyczasie znalazła sobie chłopaka. Miałam wtedy wrażenie, że chodziła do gina codziennie. Teraz non stop mi prawi morały, jak to trzeba chodzić do ginekologa i że to głupie, że ja jeszcze nie byłam. Jak jej wygarnęłam to jak rzygała i nie chciała iść do ginekologa, to stwierdziła, że koniec końców poszła i nie wie o co mi chodzi. Mama nie pomaga, bo twierdzi, że jak nic mnie nie boli, okresy mam regularnie co czwarty wtorek, nie współżyję, to nie ma potrzeby. Może ma rację? Ten temat choć dla niektórych tak prosty, dla mnie jest niesamowicie wkurzający. Bo nie ma mody na chodzenie do ginekologa na profilaktyczne badania. Kobiety chodzą bo albo mają problem, albo miały problem i chodzą kontrolnie, albo chcą antykoncepcję, a profilaktyka tylko przy okazji, ale uważają, że one o profilaktyce wiedzą najwięcej, bo chodzą regularnie. Taka profilaktyka, ale jak zaczyna się temat ginekologa to się słyszy o antykoncepcji, o chorobach itp. A ja się czuję jak dziwoląg, bo nigdy nie krwawiłam dłużej ani krócej niż 4 dni co 28 dni, nie miałam żadnych guzków, nie brałam tabletek i ogólnie czuję się zupełnie zdrowa. Nie wiem co począć. Byle nie dziecko... Chociaż wtedy pewnie bym się w końcu wybrała... Jak to jest według was z tym chodzeniem do ginekologa? Jest jakaś niewiasta, w podobnej sytuacji? Bo ja już nie wiem - iść, czy nie iść? Nie ma niczego, co by mnie motywowało do badania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziecko ile ty masz lat ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość, dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzelka
Może ja przebywam w jakimś dziwnym towarzystwie, ale temat ginekologa jest poruszany codziennie. Tak, jakby dziewczyny po prostu lubiły o tym mówić. Wiem niemal wszystko o ich macicach i jajnikach, wiem jakie tabletki biorą, co im ostatnio wyszło w cytologii i usg. Przebywamy ze sobą 8 godzin dziennie, znamy się jak łyse konie, wiadomo, że porusza się różne tematy, nawet te najbardziej intymne prędzej czy później wyjdą na wierzch, ale uważam, że są pewne granice jeśli chodzi o pewne tematy. Codzienne rozmowy o ginekologu w gronie 10 kobiet? Rozumiem z dwoma, trzema, poradzić się lub zwierzyć najbardziej zaufanym, ale czasami mam wrażenie, że dla niektórych rozmowy o ginekologu niczym nie różnią się od rozmów o pogodzie, a niepójście do ginekologa jest tak samo dziwaczne jak niewiedza jak wygląda deszcz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×